TransInfo

Fot. Thames Valley Police

Wyrok ws. polskiej firmy daje nadzieję przewoźnikom ukaranym za wwiezienie uchodźców na Wyspy

Wyrok brytyjskiego Sądu Apelacyjnego, który zapadł w zeszłym miesiącu, dał przewoźnikom ukaranym za nieświadomy transport imigrantów do Wielkiej Brytanii nadzieję na zwrot zapłaconej grzywny. Sprawa dotyczyła polskiego przewoźnika.

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Przedsiębiorca został ukarany grzywną w wysokości 1,2 tys. funtów (ok. 6,5 tys. zł) w kwietniu 2018 r. za każdego z pięciu pasażerów na gapę wwiezionych nieświadomie na terytorium Wielkiej Brytanii. Ukarany został również kierowca pojazdu, który musiał zapłacić grzywnę w wysokości 1 tys. funtów (ok. 5,4 tys.) 

Zarówno kierowca/najemca pojazdu jak i przewoźnik zostali ukarani na podstawie części 2, s. 32 Ustawy o imigracji i azylu z 1999 r., która daje „uprawnienia uznaniowe pozywającemu (służbom Border Force – przyp. red.), przysługujące po wykryciu osób nielegalnie wjeżdżających w pojeździe wjeżdżającym lub próbującego wjechać do Zjednoczonego Królestwa, do wymierzenia kary właścicielowi, najemcy i kierowcy odpowiedniego pojazdu.”

Pozwani odwołali się do sądu w sprawie uchylenia grzywien. Kilka tygodni temu ich apelacja od wyroku z września 2020 r. zakończyła się sukcesem.

Podczas rozprawy Lord Justice Stuart-Smith określił przepisy (tzw. kodeks postępowania) mające na celu uniemożliwienie migrantom wjazdu do Wielkiej Brytanii ciężarówkami jako „źle i dezorientująco zredagowane”

Okoliczności nakładania kar przez Border Force znacznie się zmieniły. Ustawodawstwo kodeksu postępowania mówi, że wymierzając kary, sekretarz stanu musi brać pod uwagę kodeks postępowania – jest to więc wskazane. Powodowie odwoływali się od wyroku, ponieważ Straż Graniczna i sekretarz stanu traktowali wspomniany kodeks, jakby to było prawo. Ponadto części kodeksu postępowania są niespójne i wysoce niejednoznaczne” – wyjaśnił portalowi motortransport.co.uk Simon Clarke, pełnomocnik Polaków.

Decyzja ta może utorować drogę innym firmom transportowym, które nieświadomie wwoziły migrantów do Wielkiej Brytanii. Oznacza to, że przedsiębiorcy, którzy zapłacili grzywny za pasażerów na gapę, w sprawach sięgających co najmniej 2008 r., będą mogli żądać zwrotu pieniędzy – donosi brytyjski portal transportowy motortransport.co.uk.

Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdzi wprawdzie, że orzeczenie dotyczyło tylko dwóch polskich firm transportowych.

 Uważnie przeanalizowaliśmy ten wyrok i uważamy, że ogranicza się on do tego konkretnego przypadku” – powiedział rzecznik Home Office (brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych – przyp. red.).

Simon Clarke, pełnomocnik polskich przedsiębiorców torpeduje jednak argument Home Office

Jak zwykle ze strony Home Office padają bezsensowne bzdury. Przede wszystkim nie była to pojedyncza sprawa, a aż sześć odwołań połączonych na jednej rozprawie. Po drugie, zgodnie z pierwszym zdaniem wyroku, sprawa rodzi pytania dotyczące funkcjonowania systemu ustawowego”.

Clarke stwierdził jednak, że zwycięstwo to ma “słodko-gorzki” smak, bowiem rząd brytyjski przygotowuje przepisy w ustawie o obywatelstwie i granicach, które zmienią obecny system kar.

 Umożliwią one nakładanie grzywien na przewoźników za:

– niezabezpieczenie pojazdu, niezależnie od tego, czy na pokładzie znajduje się nielegalny migrant, czy nie;

– wwiezienie imigranta w pojeździe, niezależnie od zabezpieczenia ciężarówki. 

Dodatkowo wprowadzona zostanie weryfikacja akredytacji dla przewoźników, u których wielokrotnie stwierdzano naruszenia.

 

Tagi