Hiszpańscy przewoźnicy walczyli o nowe przepisy dla branży grożąc strajkiem generalnym tuż przed Bożym Narodzeniem. Wtedy protest miał doprowadzić do paraliżu łańcucha dostaw w newralgicznym momencie. Strajk w ostatniej chwili odwołali, bo udało im się osiągnąć porozumienie z rządem i wynegocjowali szereg nowych przepisów, mających na celu poprawę sytuacji branży transportowej bombardowanej podwyżkami cen paliw, nieuczciwą konkurencją i borykającej się z brakiem kierowców.
Wynegocjowane zmiany przewidują m.in.:
- Natychmiastową transpozycję dyrektywy europejskiej w sprawie delegowanych kierowców, która pozwoli skutecznie kontrolować nieuczciwą konkurencję ze strony zagranicznych firm transportowych w Hiszpanii (tzw. firm skrzynek pocztowych). Przed wykonaniem jakiejkolwiek usługi transportu międzynarodowego lub kabotażu z miejscem pochodzenia lub miejscem docelowym do Hiszpanii konieczne będzie zgłoszenie operacji za pomocą systemu telematycznego, a ponadto konieczne będzie dostosowanie pensji kierowcy do krajowego minimum.
- Zakaz wykonywania przez kierowcę czynności załadunku i rozładunku towarów, oprócz pewnych wyjątków (jak np. przeprowadzki, przewozy cysternami i autotransporterami, dostawy paczek).
- Obowiązkową rewizję cen transportu ze względu na wahania cen oleju napędowego we wszystkich umowach transportowych, zarówno pisemnych, jak i ustnych, przy czym jako punkt odniesienia przyjmuje się wahania cen oleju napędowego w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Klauzula paliwowa, zabezpieczająca firmę na wypadek wzrostu kosztów nie może zostać usunięta z umowy, nawet za porozumieniem stron.
Zgodnie z ustaleniami rząd przeznaczy również sporą sumę (20 mln euro) na budowę nowych bezpiecznych parkingów dla samochodów ciężarowych. Ponadto ma zostać przeprowadzone badanie aktualnej sytuacji czasów oczekiwania w strefach załadunku i rozładunku w celu określenia kosztów czasu oczekiwania. Docelowo ma on zostać skrócony do 1 godziny i ustalona zostanie rekompensata za spóźnienia.
Załadowcy lobbują przeciwko przepisom
Porozumienie osiągnięte pod koniec grudnia miało wejść w życie na mocy dekretu królewskiego w ciągu maksymalnie 60 dni – donosiła pod koniec ubiegłego roku hiszpańska federacja związków transportowych Fenadismer. Zgodnie z przewidywaniami federacji, lobby dużych hiszpańskich firm – załadowców próbuje w ostatniej chwili zniekształcić treść dekretu, który rząd zobowiązał się zatwierdzić jeszcze w lutym tego roku. W obawie, że naciski załadowców przyniosą oczekiwany przez nich efekt, Krajowy Komitet Transportu Drogowego (CNTC) wydał we wtorek 22 lutego komunikat. CNTC podkreśla w nim, że nie zaakceptuje żadnego dekretu, który nie zawiera w całości tego, co zostało uzgodnione w grudniu ubiegłego roku. O dalszych szczegółach będziemy informowali Was na bieżąco.