Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Wikimedia/Andreas Trojak CC SA 2.0
Niemcy dali właścicielowi ciężarówki użytej w zamachu „żenujące” odszkodowanie. Zapłaci od tego podatek?
Adwokat Ariela Żurawskiego, przedsiębiorcy, którego ciężarówka została użyta w ubiegłym roku w zamachu w Berlinie, będzie prosił polski rząd o pomoc. Zwróci się do wicepremiera Morawieckiego o zwolnienie z podatku 10 tys. euro, które Żurawski przyjął od niemieckiego rządu. Poprosi też premier Szydło o pomoc w spotkaniach z niemieckimi władzami. Ariel Żurawski będzie bowiem domagał się zwrotu pieniędzy, jakie stracił przez zamach w Berlinie.
Niedługo minie rok od tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w Berlinie. Nowa ciężarówka używana przez firmę Ariela Żurawskiego, została 19 grudnia 2016 roku porwana przez Tunezyjczyka Anisa Amriego. Terrorysta wykorzystał pojazd do przeprowadzenia zamachu, w którym zginęło łącznie 12 osób, a 50 zostało rannych. Amri zabił także polskiego kierowcę ciężarówki – Łukasza Urbana. Kilka dni później sprawca maskary został zastrzelony przez włoskich policjantów w Mediolanie.
Prawie cztery miesiące po zamachu Ariel Żurawski zaczął domagać się odszkodowania od niemieckiego rządu.
– Niemiecki rząd jest jednak odpowiedzialny za zamach. Mam nadzieję, że pokryje wszystkie szkody, jakie poniosłem – mówił wtedy przedsiębiorca niemieckiej gazecie „Passauer Neue Presse”.
W kwietniu ciężarówka użyta w zamachu wróciła do Polski. Od chwili porwania pojazd nie mógł wrócić do firmy Żurawskiego z powodu toczącego się śledztwa. Podobnie jak ładunek z naczepy, który trafił do klienta z dużym opóźnieniem.
„Żenująco niska suma”
W ubiegłym tygodniu Ariel Żurawski i jego adwokat spotkali się z pełnomocnikiem niemieckiego rządu ds. zamachu, Kurtem Beckiem. Na spotkaniu Polakowi zaproponowano tzw. świadczenie dobrowolne w wysokości 10 tys. euro.
– Jestem zawiedziony. Nie tak wyobrażałem sobie pomoc ze strony Niemiec – powiedział polsatnews.pl Żurawski.
– Ta kwota to zaledwie jedna dziesiąta wysokości szkody, jaką wstępnie wyliczył mój klient. To żenująca niska suma – mówi Stefan Hambura, adwokat Ariela Żurawskiego.
– Tym bardziej, że pojawia się coraz więcej informacji w sprawie tego zamachu. Wynika z nich, że gdyby niemieckie służby zadziałały odpowiednio wcześnie, to nie doszłoby do tej tragedii. Wina polegająca na zaniechaniu, leży po stronie niemieckiej – dodaje Stefan Hambura.
Adwokat wyjaśnia, że Niemcy próbują uniknąć dalszej odpowiedzialności argumentując, że ciężarówka została użyta jak broń. – W tej kwestii nie ma jasnych przepisów, a państwo jest odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa – zaznacza.
Hambura prosił pełnomocnika ds. zamachu o zorganizowanie spotkania z przyszłym ministrem finansów Niemiec (na razie jeszcze nie został powołany – przyp. red.), który w takich sytuacjach reprezentuje Skarb Państwa. Jego prośba nie spotkała się jednak z dobrym przyjęciem.
– Dlatego, kiedy nowy minister obejmie już urząd, zamierzam do niego napisać. Jeśli to nie pomoże, zostaje jeszcze droga sądowa, ale to wiąże się z dużymi kosztami i oczekiwaniem na rozpatrzenie. A Ariel Żurawski i tak czeka już długo na odszkodowanie – podkreśla adwokat.
Poproszą rząd o pomoc
Na razie Ariel Żurawski przyjął 10 tys. euro od Niemców, jednak nie zamierza na tym poprzestać. Domaga się m. in. zwrotu 34 tys. euro pierwszej wpłaty leasingu za ciężarówkę oraz kosztów naprawy naczepy. W sumie oszacował swoje straty na 100 tys. euro. Byłyby prawdopodobnie jeszcze wyższe, gdyby firma, do której miał trafić ładunek przewożony w porwanej ciężarówce, nie zrezygnowała z roszczeń.
– Ubezpieczyciel odmówił mi wypłaty odszkodowania, uznając iż polisa nie obejmuje zamachu terrorystycznego – Żurawski tłumaczył na antenie Polsat News.
Tymczasem, choć przedsiębiorca dostał od Niemców na razie zaledwie ułamek, sumy jaką stracił, będzie musiał zapłacić od niej podatek w Polsce.
– Dlatego będę występował do wicepremiera Morawieckiego, który kieruje resortem finansów o to, by Ariel Żurawski został zwolniony z podatku – powiedział nam adwokat Stefan Hambura.
Adwokat będzie też prosił premier Beatę Szydło o pomoc w rozwiązaniu sprawy w Niemczech (np. poprzez pomoc w zorganizowaniu spotkania na poziomie ministerialnym).
– W tym wszystkim najbardziej bulwersujące jest to, że Niemcy wiele mówią o praworządności i pouczają inne kraje. Tymczasem gdy doszło do szkody wskutek zaniechania niemieckich państwowych służb i państwo powinno uregulować straty, tak się nie dzieje – komentuje adwokat.
Foto: Wikimedia/Andreas Trojak CC SA 2.0