W przypadku samochodów osobowych i dostawczych utrzymane zostaną obecne warunki testowe Euro 6 i limity emisji spalin. W przypadku autobusów i ciężarówek zostaną zastosowane bardziej rygorystyczne limity emisji spalin mierzone w laboratoriach i w rzeczywistych warunkach jazdy, przy jednoczesnym zachowaniu obecnych warunków testowych Euro 6” – wyjaśnia Parlament Europejski w komunikacie.
Po raz pierwszy normy UE obejmą limity emisji cząstek stałych (PM10) dla samochodów osobowych i dostawczych oraz minimalne wymagania dotyczące trwałości akumulatorów w samochodach elektrycznych i hybrydowych.
Osiągnięta równowaga?
Sprawozdawca rozporządzenia przed sesją plenarną, czeski eurodeputowany Alexandr Vondra zapewnił, że osiągnięto w nim równowagę pomiędzy celami środowiskowymi a interesami producentów.
Chcemy zapewnić przystępność cenową nowych pojazdów użytkowych z silnikami spalinowymi, pomagając jednocześnie branży motoryzacyjnej do przygotowania się na przewidywalną transformację swojego sektora. Teraz UE uwzględni także emisję z hamulców i opon, a także zadba o większą trwałość akumulatorów” – skomentował Vondra.
Potrzeba czegoś więcej niż samych przepisów
Według stowarzyszenia producentów samochodów ACEA głosowanie w Parlamencie Europejskim nad normą Euro 7 umacnia pozycję Europy jako światowego lidera w zakresie norm emisji dla samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych i autobusów.
Dzisiejsze głosowanie w sprawie Euro 7 skupiło się na tym, co najważniejsze – na przyszłościowych wyzwaniach, takich jak emisja zanieczyszczeń z hamulców pojazdów osobowych i dostawczych oraz wymagania dotyczące akumulatorów pojazdów elektrycznych” – stwierdziła po głosowaniu Sigrid de Vries, dyrektor generalna Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ( ACEA).
„Ale nie dajcie się zwieść: norma Euro 7 w dalszym ciągu zaostrza wymogi dotyczące emisji spalin i procedur testowych. W szczególności producenci samochodów ciężarowych i autobusów będą musieli się zmierzyć ze znacznie bardziej rygorystycznymi przepisami, ponieważ już teraz stoją przed trudnym zadaniem osiągnięcia szybko zbliżających się celów w zakresie dekarbonizacji na rok 2030 przy braku niezbędnych warunków sprzyjających” – dodała de Vries.
Według ACEA najbardziej wyśrubowane na świecie normy emisji pojawiają się w krytycznym momencie, gdy europejski przemysł motoryzacyjny odchodzi od silników spalinowych na rzecz elektrycznych układów napędowych. Producenci ze Starego Kontynentu muszą także stawić czoła ostrzejszej konkurencji ze strony Chin i Stanów Zjednoczonych, zwiększonym kosztom prowadzenia działalności gospodarczej w Europie oraz niejednolitym ramom regulacyjnym, które nieuchronnie podważają konkurencyjność Europy.
Należy przypomnieć, jaki dotychczasowy postęp nastąpił, kiedy emisje gazów cieplarnianych zostały obniżone o 90 proc. pomiędzy pierwszą normą Euro a pierwszą wersją Euro 6.
Producenci pojazdów i decydenci mogą do tej pory wspólnie poszczycić się wieloma osiągnieciami w tym zakresie. Aby jednak naprawdę zrealizować cel normy Euro 7, decydenci muszą zrobić więcej, aby zastąpić na drogach starsze, bardziej zanieczyszczające środowisko pojazdy nowszymi modelami wyposażonymi w najbardziej zaawansowaną technologię emisji. Nie chodzi tu tylko o zachęty mające na celu zwiększenie absorpcji na rynku nowszych pojazdów, ale także o ustanowienie całościowych ram regulacyjnych, dzięki którym mobilność będzie przystępna cenowo dla wszystkich Europejczyków” – podkreśla ACEA.