TransInfo

Przewoźnicy z 15 krajów mówią „nie” delegowaniu. Co na to Francja?

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

15 stowarzyszeń reprezentujących branżę transportową z krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski, podpisało wspólną deklarację, w której sprzeciwiają się stosowaniu dyrektywy o delegowaniu pracowników do transportu międzynarodowego. Apelują do instytucji unijnych o wykluczenie transportu z dyrektywy. Dokument sygnowały organizacje m. in. z Bułgarii, Czech, Danii, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Portugalii, Węgier.

Jak podaje Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, które także podpisało deklarację, stowarzyszenia uznają, że jest potrzeba wprowadzenia jasnych, sprawiedliwych, możliwych do skontrolowania i jednolitych przepisów europejskich, które mają być zawarte w Pakiecie Mobilności.

„Jednakże nie możemy zgodzić się na wyprowadzenie nieproporcjonalnego i symbolicznego stosowania dyrektywy o delegowaniu pracowników, która nie ma na celu wzmocnienia jednolitego rynku” – piszą sygnatariusze deklaracji.

Dlatego nie zgadzają się z propozycją Komisji Europejskiej, która zakłada, że transport międzynarodowy (tranzyt, przewozy dwustronne i przewozy transgraniczne) będzie podlegać przepisom dyrektywy o delegowaniu.

Kilka ważnych argumentów

W deklaracji stowarzyszenia przewoźników przytaczają kilka argumentów, które ich zdaniem przemawiają za tym, by transport nie był objęty dyrektywą.

Po pierwsze – pracownicy transportu są hiper mobilni i każdego dnia przekraczają granice. Dlatego stosowanie wobec nich przepisów dyrektywy dotyczącej osób, które pracują przez kilka miesięcy lub lat w kraju UE innym niż ten, z którego pochodzą, jest irracjonalne.

Po drugie – stosowanie dyrektywy o delegowaniu nie będzie skuteczne w stosunku transportu ze względu na konieczność stosowania wielu różnych przepisów o płacach i urlopach w poszczególnych krajach.

„Służby kontrolne i przedsiębiorstwa prawdopodobnie będą musiały radzić sobie nawet z 20 różnymi przepisami krajowymi, w zależności od tego, w których państwach w ciągu każdego miesiąca wykonują przewozy, oraz nawet z 50 różnymi przepisami dotyczącymi minimalnego wynagrodzenia, w zależności od stażu pracy kierowcy, rodzaju pojazdu, którym wykonują przewozy, rodzaju przewożonych towarów, itp.” – wykazują przewoźnicy.

Skutek tego może być zaś taki, że dyrektywa spowoduje nieproporcjonalne ograniczenia działalności większości przedsiębiorstw transportowych w UE , szczególnie tych małych i średnich.

Po trzecie – zastosowanie dyrektywy o delegowaniu do transportu międzynarodowego nie wzmocni jednolitego rynku europejskiego.

„Propozycja ta potencjalnie zmniejszy rozwój w UE, ponieważ zwiększy koszty operacji międzynarodowych przewozów drogowych, a tym samym doprowadzi do zmniejszenia handlu transgranicznego” – ostrzegają stowarzyszenia przewoźników.

Po czwarte – zastosowanie dyrektywy do transportu międzynarodowego, będzie miało skutek odwrotny do zamierzonego.

„Prawdopodobnie w celu obejścia przepisów dotyczących delegowania zwiększy się liczba kierowców pracujących na własny rachunek, którzy nie muszą przestrzegać zasad delegowania, co zwiększy nieuczciwą konkurencję i już trudną sytuację na rynku” – przestrzegają przewoźnicy.

Oprócz tego zdaniem stowarzyszeń zachodzi obawa, że w celu obejścia przepisów o delegowaniu, część firm transportowych przeniesie swoją siedzibę do krajów spoza UE, a także doprowadzi do tego, że już istniejące firmy transportowe spoza UE przejmą rynek przewozów europejskich.

Francja obstaje przy swoim

Wielkimi orędownikami zmian w dyrektywie o delegowaniu są Francuzi. Prezydent Emmanuel Macron odwiedził nawet kilka krajów naszego regionu, by zdobyć poparcie dla koncepcji, przeciw którym opowiada się Polska.

Nathalie Loiseau, francuska minister ds. europejskich, pytana czy jest szansa na kompromis ws. pracowników delegowanych, powiedziała na łamach „Rzeczpospolitej”, że w całej Europie, także w Polsce, jest zgoda na to, żeby dyrektywa z 1996 r. została zmieniona.

– To postęp. Francja wysyła tyle samo pracowników delegowanych, ilu ich przyjmuje. Nie chcemy ograniczać delegowania, lecz położyć kres nadużyciom – stwierdziła Nathalie Loiseau.

– Jesteśmy gotowi uwzględnić specyfikę krajów Unii oddalonych od centrum gospodarczego Europy. Kierowcy pozostaną jednak pracownikami delegowanymi. Ich specyfikę trzeba doprecyzować w odrębnej dyrektywie – dodała francuska minister.

Z jej słów można zatem wnioskować, że Paryż nie zrezygnuje łatwo z zapisów, które uderzają w sektor transportowy Polski i innych krajów. Czyje racje przeważą, okaże się zapewne w najbliższych miesiącach, gdy kwestia dyrektywy będzie dyskutowana na unijnych forach.

Tagi