Rynek ubezpieczeń: ceny będą stabilne, ale niektórzy przewoźnicy zapłacą trzy razy więcej niż przed rokiem

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Jak kształtują się ceny na rynku ubezpieczeń w 2018? Które firmy nie muszą się martwić o stawki, a które zapłacą nawet trzy razy więcej? Jak być sprytnym i zapłacić mniej? Rozmowa z Adamem Pająkiem – brokerem ubezpieczeniowym z TransBrokers.

T.I: Jak wyglądał rynek ubezpieczeń w 2017 roku z punktu widzenia przewoźników?
A.P: Przez lata ubezpieczenia dla firm przewozowych były relatywnie niskie. Trend zmienił się w 2016 roku, kiedy to Komisja Nadzoru Finansowego nakazała ubezpieczycielom, przy tworzeniu kalkulacji stawek, brać pod uwagę przy szkodowość. To spowodowało wzrost cen ubezpieczeń nawet o kilkaset procent, głównie w 2016 roku. W 2017 ceny wzrosły nieznacznie, głównie dla firm, które miały wysoką szkodowość. Ogólnie oferta na OC i AC była w 2017 r. stabilna i – u większości ubezpieczycieli – bardzo podobna.

Skąd taka decyzja KNF?
KNF zatrzymał błędne koło i trwającą od lat wojnę cenową. Ubezpieczyciele przez lata nie uwzględniali szkodowości przy wycenie stawek OC samochodu ciężarowego, co spowodowało, że “byli na minusie”. Np. w 2016 roku było to ok. 1 mld zł. Taka sytuacja mogła w końcu doprowadzić do upadku niektórych ubezpieczycieli. Po interwencji KNF stawki wzrosły i towarzystwa ubezpieczeniowe wypracowały w 2017 w segmencie OC ok. 280 mln zł zysku. Mowa tutaj o całym rynku ubezpieczeń – zarówno dla samochodów osobowych i ciężarówek.

Ile wynoszą obecnie stawki za ubezpieczenia komunikacyjne dla firm transportowych?
W 2018 roku ceny pozostaną raczej bez zmian. Głównym czynnikiem, który będzie decydować o tym, ile przewoźnik zapłaci za ubezpieczenie będzie szkodowość. Np. za ciągnik siodłowy firma, która ma bardzo niską szkodowość płaci obecnie średnio 5,5 do 6 tys. zł. Z kolei przewoźnik, która ma wysoką szkodowość, płaci nawet 3-4 razy więcej.

A co to znaczy wysoka szkodowość?
Ubezpieczyciele wysoką szkodowość traktują jako objaw nieprawidłowego zarządzania firmą. Przewoźnik, który miał np. jedną szkodę na milion zł na przestrzeni kilku lat nie jest traktowany jako ten, który ma wysoką szkodowość. Takie rzeczy się po prostu zdarzają i jest to wliczone w ryzyko ubezpieczyciela. Natomiast jeśli ktoś ma serię np. 10 czy 20 zdarzeń, nawet drobnych – po 1 czy 2 tysiące złotych – to ubezpieczyciel zalicza go do grona firm o wysokiej szkodowości (tzw. szkodowość frekwencyjna).

Każda szkoda – czy zostanie wypłacona czy też nie – to koszt ubezpieczyciela. Nawet jeśli ostatecznie uzna on, że wypłata się nie należy, to musi on to zweryfikować. A to kosztuje. Wniosek jest taki, że skoro te szkody występują u przewoźnika, to coś w jego firmie szwankuje. Może ma niedoświadczoną kadrę kierowców, może spedytorzy źle planują trasę, w wyniku czego te szkody powstają. Ubezpieczenie takiego przewoźnika jest ryzykowne z biznesowego punktu widzenia. Dlatego stawki dla takich firm są niekiedy horrendalne. 30 000 za ciągnik nie jest rzadkością.

Co robią w takiej sytuacji robią przewoźnicy? 30 000 za ciągnik dla większości to kwota nie do przeskoczenia.
Zdarzają się przypadki, że przewoźnik przepisuje firmę na członka rodziny. Wówczas oferta ubezpieczeniowa nie zawiera zniżek, ale okazuje się, że i tak wychodzi taniej niż kupno ubezpieczenia w przypadku, gdy przewoźnik jest traktowany przez oferenta jako firma o wysokiej szkodowości. Do takich działań uciekają zwykle mniejsze firmy. Spółki nie mają takich możliwości.

Coraz częściej jednak przewoźnicy decydują się na sprzedaż posiadanego taboru i wzięcie nowych pojazdów w leasing lub najem. W takiej sytuacji kupują ubezpieczenia od leasingodawcy i zwykle jest ono tańsze. Co prawda, jest to operacja skomplikowana, ale możliwa do wykonania w trakcie 1 roku kalendarzowego. I tak cała lub część floty przewoźnika jest ubezpieczona po prostu taniej. Jednak jest to trochę taka zabawa w kotka i myszkę z ubezpieczycielem, który stara się wszelkimi sposobami wytropić taką sytuację, bo przypomnijmy – przy wycenie stawki bierze się szkodowość całej floty.

Co zatem dzieje, kiedy ubezpieczyciel dowie się o takiej sytuacji?
Wówczas może dokonać rekalkulacji stawki i nawet mimo trwającego ubezpieczenia, zażądać od przewoźnika dopłaty. Zatem ja bardzo bym przewoźnikom odradzał szukania takich sposobów na oszczędności. Może się zwyczajnie nie opłacić.

Co zatem poradziłby pan przewoźnikom, by mieli dobre ubezpieczenie, ale relatywnie niedrogie?
Najlepsza rada to po prostu sprawne zarządzanie i dbanie o niską szkodowość. Np. poprzez utrzymywanie stałej kadry kierowców. To w dłuższej perspektywie da najlepsze, wymierne rezultaty. Oszczędzić można dziesiątki tysięcy złotych.

Kolejnym sposobem jest np. podział floty. Jeśli firma część floty używa do tras krajowych, a pozostałe ciężarówki jeżdżą “na międzynarodówce”, to informację o tym trzeba koniecznie podać przy negocjacjach z ubezpieczycielem, bo wysokość polisy za trasy krajowe może być znacznie niższa niż trasy międzynarodowe.

Coraz więcej ubezpieczycieli oferuje niższe stawki, jeśli firma transportowa posiada telematykę, która pozwoli na sprawdzenie położenia pojazdów oraz zweryfikuje styl jazdy kierowcy. Zalet telematyki ciężko zliczyć, ale w obecnych czasach jedną z nich jest to, że moża ona pomóc znacznie obniżyć cenę ubezpieczenia OC dla firm ciężarowych.

Fot. maxpixel.freegreatpicture.com

Tagi