Fot. Wikipedia Commons/Bjung/CC BY-SA 3.0

Belgowie chcą, by kierowcami ciężarówek zostali “nieudokumentowani” imigranci

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

“Nieudokumentowani” imigranci to tacy, którzy nie mają dokumentów, ale dostali azyl. Większość z nich to nielegalni imigranci, jednak nie wszyscy. Przedstawiciele belgijskich związków zawodowych i organizacji branżowych chcą, by te osoby dostały możliwość pracy w zawodach, w których najbardziej brak pracowników. Na przykład w transporcie.

„Dajmy nieudokumentowanym migrantom legalny dostęp do zawodów deficytowych” – apeluje 11 przedstawicieli belgijskich przedsiębiorstw, organizacji branżowych i związków, m.in. konfederacji związków zawodowych Fédération Générale du Travail de Belgique (FGTB), organizacji biznesowej Beci (Brussels Enterprises Commerce & Industry) i Konfederacji Chrześcijańskich Związków Zawodowych (CSC).

Sygnatariusze listu, wysłanego m.in. do belgijskiej gazety “La Libre” przekonują, że w kraju przebywają obecnie “nieudokumentowani” migranci, którzy mogliby przyczynić się do rozwoju gospodarki, pracując w zawodach, w których brakuje siły roboczej.

Mowa m.in. o elektrykach, hydraulikach, piekarzach, rzeźnikach, pielęgniarkach, kamieniarzach i właśnie kierowcach ciężarówek.

Jak dodają, kryzys covidowy przyczynił się do powstania poważnych braków w sektorach, które już wcześniej borykały się z niedoborami siły roboczej. Remedium mają być imigranci, którzy mają doświadczenie i umiejętności związane z pracą z powyższych zawodach, a niejednokrotnie również belgijskie dyplomy i certyfikaty. Co więcej, zdaniem sygnatariuszy apelu, legalne zatrudnienie “nieudokumentowanych” imigrantów byłoby tańsze niż ich repatriacja, a ponadto ograniczyłoby np. pracę na czarno i płatności “do ręki”.

Dziś belgijskie przedsiębiorstwa, chcące zatrudnić migrantów, muszą „przejść przez procedury administracyjne właściwe dla kraju ich pochodzenia”, a to „wyklucza osoby, które już przebywają na terytorium Belgii bez ważnego pozwolenia na pobyt”.

„Jazda w Twoją nową przyszłość”

Pomysł uzupełnienia braków kadrowych imigrantami nie jest nowy. Już w 2016 r. kanclerz Niemiec Angela Merkel przekonywała, że idealnym miejscem pracy imigrantów jest kabina ciężarówki. Pomysł wzbudził wiele kontrowersji, tym niemniej wkrótce umożliwiono zdawanie w tym kraju egzaminu na prawo jazdy po arabsku.

Dwa lata później o imigrantów postanowiły powalczyć związek przewoźników Szlezwika-Holsztynu UVL wraz z Niemieckim Czerwonym Krzyżem. Organizacje te uruchomiły akcję „Jazda w Twoją nową przyszłość”, podczas której imigranci mieli zdobywać umiejętności pozwalające im na pracę w transporcie. Jednocześnie nadal pojawiały się obawy o bezpieczeństwo mieszkańców, zwłaszcza po ataku terrorystycznym w Berlinie, do którego doszło przy użyciu porwanej przez uchodźcę z Tunezji ciężarówki.

O pomoc imigrantów pokusiła się również holenderska firma transportowa Bentvelzen Transport, która zatrudniła sześciu uchodźców z Syrii, Erytrei i Iranu.  Po latach widać jednak, że pomysły nie przyniosły większych skutków. Branża nadal zmaga się z brakiem pracowników, i to rekordowym. Szacuje się, że w samych tylko Niemczech jest ich za mało nawet o 60 tys., w związku z czym pojawiły się już realne obawy o dostawy podstawowych produktów do sklepów.

Współpraca: Gregor Gowans

Fot. Wikipedia Commons/Bjung/CC BY-SA 3.0

Tagi