Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Bartosz Wawryszuk/Twitter
„Kup okulary i pocałuj mnie w ****”. Coraz więcej zirytowanych francuskimi naklejkami
Nie cichnie burza wokół naklejek informujących o martwym polu w ciężarówkach, które od początku tego roku muszą być umieszczone na wszystkich pojazdach jeżdżących we Francji. Holenderscy europosłowie napisali w tej sprawie do Komisji Europejskiej. A w samych Niderlandach organizacje przewoźników i firmy transportowe nie kryją irytacji francuskimi przepisami.
Najdosadniej działania Francji skomentował jeden z holenderskich internautów, który zamieścił parodię francuskiej naklejki w mediach społecznościowych i opatrzył ją napisem:
Kup okulary i pocałuj mnie w ***”
Działania całkiem serio podjęła za to dwójka niderlandzkich europosłów. Annie Schreijer-Pierik i Tom Berendsen zwrócili się do Komisji Europejskiej o wyjaśnienie dotyczące obowiązkowych francuskich naklejek informujących o martwym polu. Chcą wiedzieć jakie środki podejmuje Komisja, aby przepisy wprowadzane przez państwa członkowskie UE nie utrudniały swobodnego przepływu towarów i usług we Wspólnocie. Pytają też o legalność francuskich przepisów w świetle obecnego prawodawstwa i przepisów unijnych. Dwójka europosłów oczekuje też odpowiedzi na pytanie, jak Komisja Europejska ocenia wykonalność obowiązku wprowadzonego przez Francję oraz korzyści, jakie ma dać umieszczanie na pojazdach naklejek informujących o martwym polu.
Francuskie naklejki mało praktyczne
To ostatnie pytanie jest szczególnie istotne w świetle głosów, jakie płyną od niderlandzkich przewoźników. Związek firm transportowych i logistycznych TLN obawia się, że szczególnie w przypadku przewozu kontenerów oraz transportów specjalnych spełnienie francuskich wymogów będzie niemożliwe, ponieważ naklejki nie powinny być umieszczane na ładunku. A na podwoziach i platformach do transportu kontenerów i ładunków ponadgabarytowych po prostu nie ma miejsca na naklejkę.
Wykazał to Erik Maassen van den Brink, menadżer firmy transportowej Bolk, która dziennie wysyła do Francji przynajmniej 10 ciężarówek.
„Jeśli to służy bezpieczeństwu, oczywiście nie jesteśmy temu przeciwni. Zostało to jednak wprowadzone przez Francuzów w sposób niewłaściwy” – twierdzi van den Brink na łamach portalu ad.nl.
Naklejka ma niecałe 30 centymetrów wysokości. „A my często jeździmy z ładunkami na podwoziach, na których nie ma miejsca na przyklejenie, ponieważ nie mają one nawet 25 centymetrów wysokości” – stwierdza van den Brink.
TLN blijft zich inzetten om de Franse dodehoeksticker van tafel te krijgen want de verplichting is ondoordacht en onwerkbaar. https://t.co/UKX9jd40r1
— Transport en Logistiek Nederland (@TLNnieuws) February 19, 2021
Firma Bolk uważa też za niezrozumiałe to, że Francja wprowadza tego rodzaju regulacje samodzielnie. „Jesteśmy jedną Europą. Jeśli każdy kraj sam zacznie wprowadzać dodatkowe zasady, powstanie zamieszanie” – argumentuje firma.
W podobnym tonie odnosi się do francuskich przepisów o naklejkach związek TLN, który ma wątpliwości, czy przepisy wprowadzone przez francuskie władze nie są sprzeczne z unijnym prawem. Tym bardziej, że jak wskazuje TLN, zgodnie z unijnym rozporządzeniem pojazdy zgodne z europejską homologacją muszą być dopuszczone w każdym państwie członkowskim UE bez dodatkowych wymagań. Holendrzy uważają, że tego rodzaju regulacje powinny być wprowadzane na szczeblu europejskim. Dlatego złożyli sprzeciw do Komisji Europejskiej.
Niemcy też rozzłoszczeni
Przypomnijmy, że także niemiecki związek branżowy BGL, krytycznie odniósł się do działań Francuzów. BGL uważa, że tak ważny obowiązek został wprowadzony tylko w jednym kraju unijnym, nie w całej Wspólnocie, a co więcej francuskie władze ogłosiły wymóg posiadania nalepki o wiele za późno. Przez to zagraniczni przewoźnicy nie zdążyli się do niego należycie przygotować. Dlatego BGL chce podjąć kroki prawne w tej sprawie.
Naklejki informujące o martwym polu muszą być umieszczone na pojazdach o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony: ciężarówkach, autobusach i autokarach – także zagranicznych. Niedopełnienie tego obowiązku karane jest karą czwartej klasy, tj. stałą grzywną w wysokości 135 euro, która może zostać zmniejszona lub podwyższona (do maksymalnie 750 euro).
Fot. Twitter/Bartosz Wawryszuk