Fot. Twitter/@Straz_Graniczna/@GDDKiA_B_stok

Już niemal dwie doby oczekiwania na granicy z Białorusią. Dla przewoźnika to setki euro straty

44 godziny czeka się obecnie na odprawę w Bobrownikach. W Koroszczynie (Kukuryki) - 21 godzin. Przejścia w Kuźnicy, Połowcach i Sławatyczach pozostają zamknięte. Aktualizacja 11:26

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej pozostaje trudna. Wczoraj Straż Graniczna odnotowała 223 próby nielegalnego wejścia do Polski. Niedaleko Kuźnicy wciąż stoi obozowisko imigrantów, RMF24 donosi jednak również o dużej grupie zgromadzonej przez żołnierzy białoruskich półtora kilometra dalej.

Z uwagi na zamknięte niektóre z przejść na granicy polsko-białoruskiej, na pozostałych tworzą się korki. Obecnie w Bobrownikach trzeba czekać najdłużej, bo 44 godziny.

Kolejka ma długość blisko 20 km, stoi w niej ok. 800 tirów” – podawało dziś rano RMF24, powołując się na informacje uzyskane od Krajowej Administracji Skarbowej.

Taka sytuacja trwa od kilku dni. We wtorek, kilka godzin po zamknięciu przejścia granicznego w Kuźnicy, korek aut zmierzających do przejścia w Bobrownikach sięgał 15 km.

Tymczasem tak duże opóźnienia rzutują na finanse przewoźników, co potwierdza Andrzej Bogdanowicz, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.

Kierowca bowiem musi odebrać odpoczynek tygodniowy po 5 dniach pracy, więc jak wypadnie mu jeden dzień na staniu w kolejce, on już nie pojedzie od razu w podobną trasę. I jak mówią przewoźnicy, z tego tygodniowego zarobku, jest to strata 50 proc. czyli jakieś kilkaset euro, albo całości jakieś 1,5 tys. euro – wyjaśnia Bogdanowicz w rozmowie z PAP.

Ukraina w gotowości, stan wyjątkowy na Litwie

A wiele wskazuje na to, że problem z transportem na Wschód, dotyczący obecnie głównie przejść na granicy z Białorusią, może wkrótce dotknąć również kolejnych miejsc. Media podają bowiem, że imigranci mogą się przenieść na Ukrainę. Tamtejsze władze myślą o wzmocnieniu granicy.

Sytuacja pogarsza się również na Litwie, gdzie w środę ogłoszono stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią, który potrwa przez miesiąc, do 10 grudnia. Obejmuje strefę przygraniczną do 5 kilometrów w głąb kraju. Została wzmocniona ochrona granicy, a w strefie stanu wyjątkowego został ograniczony ruch pojazdów.

Transport samochodowy jak na razie jest wyłączony z zakazu ruchu, jednak na przejściach granicznych już od kilku dni tworzą się spore zatory, a kierowcy oczekują na przejazd po kilkadziesiąt godzin.

Obecnie na przejściu granicznym w Miednikach na odprawę czeka ponad 220 ciężarówek, a czas oczekiwania wynosi 40 godzin. W Solecznikach na odprawę czeka się 23 godz. W Ławaryszkach i Rajgrodzie sytuacja jest nieco lepsza – tam czas odprawy wynosi po około 25 godzin, a w korku oczekuje po 100 pojazdów.

Wzmożone kontrole

Litewskie organizacje transportowe – TTLA i Linawa – apelują do przewoźników o unikanie przejść białoruskich i kierowanie się na inne trasy. 

– Alternatywnymi kierunkami są Łotwa, Ukraina i niektóre przejścia w Polsce – zwrócił uwagę sekretarz generalny TTLA Povilas Drižas.

Kierowcy ciężarówek, przekraczający granicę z Białorusią donoszą, że celnicy przeprowadzają “bardzo szczegółowe, czasochłonne inspekcje”.

Sprawdzają wszystko – ładunek, kabinę, rzeczy osobiste. Wyrzucają jedzenie, kilkakrotnie sprawdzają dokumenty – twierdzi jeden z kierowców.

Przedstawiciele zrzeszenia przewoźników Linawa twierdzą, że “ostatnio pojawia się coraz więcej przypadków, w których białoruscy celnicy celowo opóźniają proces przekraczania granic”.

Z tego powodu skierowaliśmy do Ministerstwa Transportu apel z prośbą o pomoc w znalezieniu rozwiązań, które pomogą przewoźnikom z problemem na graniach – poinformowała Linawa.

Współpraca: Artur Lysionok

Tagi