TransInfo

Jak DKV poradziło sobie podczas pandemii? Wyzwań było sporo: spadki cen paliwa, zamykane stacje…

Ten artykuł przeczytasz w 12 minut

W marcu większość stacji paliw przy autostradach we Włoszech nie działała przez kilka dni. Dostęp do stacji ograniczyła też Hiszpania. Spadł średni dobowy ruch na drogach – w kwietniu o ponad 40 proc. To wszystko odczuli przewoźnicy. A jak wpłynęło to na współpracującego z nimi operatora kart paliwowo-serwisowych DKV, działającego w całej Europie? O tym, jak również o pomysłach na wsparcie przewoźników w czasie kryzysu rozmawiamy z Jerzym Jezuitem, kierownikiem sprzedaży w DKV Euro Service Polska.

Dorota Ziemkowska, Trans.INFO: Firmy związane z branżą transportowa mocno się skarżą na ostatnie trzy miesiące. Niektórzy przewoźnicy przyznają, że ich obroty spadły nawet o 40 proc. Kondycja waszej firmy jest mocno związana z kondycją przewoźników i ich zły stan może się odbić na waszej działalności. Jak w związku z tym ocenia Pan ostatnie 3 miesiące działalności DKV?

Jerzy Jezuit, kierownik sprzedaży w DKV Euro Service Polska: Wszyscy, również DKV, podobnie jak cała branża transportowa, odnotowali zmniejszenie obrotów i wpływów. Natomiast jako firma, myślę, że zdaliśmy egzamin dobrze. Bardzo dynamicznie przeszliśmy przez pierwszy okres ograniczeń związanych z pandemią COVID-19. A jednocześnie jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do klientów.

Co Pan ma na myśli?

Czytaj dalej i dowiedz się m.in.:

  • jak zamknięcia stacji we Włoszech i w Hiszpanii wpłynęły na DKV,
  • jak w kondycję firmy uderzył spadek ruchu,
  • co firma planuje na najbliższą przyszłość?

 

Pozostało 86% artykułu do przeczytania.

Dołącz do premium lub zaloguj się i skończ czytanie

W marcu większość stacji paliw przy autostradach we Włoszech nie działała przez kilka dni. Dostęp do stacji ograniczyła też Hiszpania. Spadł średni dobowy ruch na drogach – w kwietniu o ponad 40 proc. To wszystko odczuli przewoźnicy. A jak wpłynęło to na współpracującego z nimi operatora kart paliwowo-serwisowych DKV, działającego w całej Europie? O tym, jak również o pomysłach na wsparcie przewoźników w czasie kryzysu rozmawiamy z Jerzym Jezuitem, kierownikiem sprzedaży w DKV Euro Service Polska.

Dorota Ziemkowska, Trans.INFO: Firmy związane z branżą transportowa mocno się skarżą na ostatnie trzy miesiące. Niektórzy przewoźnicy przyznają, że ich obroty spadły nawet o 40 proc. Kondycja waszej firmy jest mocno związana z kondycją przewoźników i ich zły stan może się odbić na waszej działalności. Jak w związku z tym ocenia Pan ostatnie 3 miesiące działalności DKV?

Jerzy Jezuit, kierownik sprzedaży w DKV Euro Service Polska: Wszyscy, również DKV, podobnie jak cała branża transportowa, odnotowali zmniejszenie obrotów i wpływów. Natomiast jako firma, myślę, że zdaliśmy egzamin dobrze. Bardzo dynamicznie przeszliśmy przez pierwszy okres ograniczeń związanych z pandemią COVID-19. A jednocześnie jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do klientów.

Co Pan ma na myśli?

Dobrze rozumiemy branżę i widząc jak trudny to czas, chcieliśmy, by nasi klienci odczuli, że DKV wykonuje cały szereg działań, które mają służyć lepszemu odnalezieniu się w nowej, zaskakującej rzeczywistości.

W pierwszych dniach przejścia na home office przeprowadziliśmy setki, jeśli nie tysiące rozmów telefonicznych z klientami. Pozwoliło nam to zrozumieć skalę i uporządkować główne grupy problemów, z jakimi się borykają, by zbudować własne narzędzia pomocy. Na przykład cały czas przekazujemy klientom informacje merytoryczne, dotyczące infrastruktury drogowej, wyłączeń przejść granicznych i kolejno wchodzących odsłon tarczy antykryzysowej. Doposażamy również kierowców na parkingach, rozdając maseczki i płyny dezynfekujące już od marca.

Na początku pandemii te kwestie stały dla przewoźników na pierwszym miejscu!

Mimo tych wszystkich rozwiązań, które Pan wymienił, przewoźnicy, jak już powiedzieliśmy, odnotowali pewne straty. Przyznał Pan, że DKV również. Jak z tej perspektywy ocenia Pan wspomniane wcześniej 3 miesiące? Pytam już teraz o czysto ekonomiczną ocenę.

Mam wrażenie, że mamy do czynienia z efektem domina. Skutki tego, co się wydarzyło, będą odczuwalne przez dłuższy czas. Jednak dziś jest za wcześnie, by podpierać się konkretnymi wyliczeniami.

Na pewno macie Państwo podsumowania chociażby pierwszego kwartału.

Tak, ale pierwszy kwartał nie pokazuje do końca, co się dzieje. Styczeń, luty i pierwsza połowa marca to był okres przed pandemią w naszym kraju. 6 marca cena oleju napędowego w hurcie w Polsce wynosiła 3,68 zł. 29 kwietnia było to już 2,88 netto. Spadek o 22 proc.! Na międzynarodowym rynku hurtowym był moment, kiedy cena ropy spadła poniżej zera. To są rzeczy, które się analitykom w głowach nie mieściły. Natomiast na pewno odczuliśmy, tak jak cała branża, spadek obrotów przynajmniej o ⅓.

Tymczasem otwarte pozostaje pytanie, jak wielki wpływ „lockdown” miał na naszą gospodarkę i jak długo kondycja branży TSL będzie się odbudowywać. W większości przypadków nasi klienci patrzą w przyszłość z optymizmem. Dobrze oceniają tarczę antykryzysową, tak przynajmniej wynika z moich rozmów z nimi. Dobrze oceniają też nasze działania, takie jak choćby wydłużenie przez nas terminów płatności za autostrady czeskie.

Oczywiście, najmocniej ucierpiała branża przewozów osobowych, która jeszcze nie jest w stanie wrócić do normalnego trybu pracy. Przewoźnicy jeżdżący dla sektora automotive również odczuwają sytuację, ale po marcu i kwietniu, w maju i czerwcu widać tendencję wzrostową. Produkcja powoli rusza, a firmy, dywersyfikując swoje portfolio kontrahentów, szukają alternatywnych zleceń. Są klienci którzy twierdzą, że w ciągu kwartału, jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, będą w stanie odbudować swoją kondycję. A do końca roku może nawet zdyskontować straty, które ponieśli w tym trudnym okresie.

Bardzo wybiega Pan naprzód, a ja bym jeszcze wcisnęła pauzę i skupiła się na omówieniu najpierw tego, co się wydarzyło. Wspomniał Pan o spadających cenach paliwa. Do tego doszły jeszcze przypadki zamykania stacji w różnych krajach. Chociażby we Włoszech, gdzie już w marcu większość stacji przy autostradach nie działała przez kilka dni. Były też ograniczenia w dostępie do stacji w Hiszpanii. To wszystko miało wpływ na przewoźników, ale chciałabym wiedzieć, w jaki sposób wpłynęło na waszą firmę.

Faktycznie, odczuliśmy to, natomiast jak Pani wie, DKV ma bardzo szeroki wachlarz usług i sieci autoryzacji w poszczególnych krajach, z czego większość stanowią stacje paliw. Łącznie to ponad 70 tys. punktów akceptacji karty paliwowej.

Dzięki szerokiej palecie dostawców, z którymi współpracujemy, mogliśmy zaproponować kierowcom alternatywne rozwiązania. Doradzaliśmy im, jak powinni się zachować, gdy są na stacji, która akurat jest zamknięta.

Proszę o jeden przykład.

Klient poinformował nas, że nie może zatankować na stacji sieci Repsol w Hiszpanii. Dystrybutor był niesprawny. Skontaktowaliśmy się ze stacją. I faktycznie, była awaria, która zwykle jest usuwana bardzo szybko, jednak z uwagi na koronawirusa naprawa przedłużyła się. Gdy tylko to ustaliliśmy, skierowaliśmy przewoźnika na inną, korzystnie położoną stację.

Tylko, że to jest problem z jednym dystrybutorem. Żaden przy tej skali, o której ja mówię, kiedy większość stacji przy głównych drogach we Włoszech stanęła. Jakie rozwiązanie mogliście wtedy zastosować?

I wtedy broniła nas rozległość naszej sieci. We Włoszech mamy ponad 8900 stacji. Klienci mogli korzystać z darmowej aplikacji na telefony, gdzie jest dostępna informacja o wszystkich punktach sieci DKV. Jest tam możliwość zobaczenia, gdzie w promieniu zadanym przez klienta, znajduje się inna stacja. Problem byłby, gdybyśmy bazowali na sieci jednej marki, której w regionie nie ma w ogóle lub dysponuje zaledwie jedną czy dwiema stacjami. U nas jest inaczej, oferta jest naprawdę bogata. Obroniliśmy się więc między innymi skalą, a także możliwością rabatowania. Staramy się zawsze klienta doposażyć w pełną wiedzę na temat stacji.

Przejdźmy więc dalej. Kolejne zjawisko, związane z pandemią, które mogło uderzyć w kondycję DKV, to spadek ruchu na drogach. Zostawmy marzec, w kwietniu średni dobowy ruch zmniejszył się o ponad 40 proc. r/r. Jeśli spojrzymy tylko na ruch ciężarówek, zobaczymy spadek o 15 proc. Jak to odczuliście?

Odczuliśmy to przede wszystkim przez spadek obrotów realizowanych przez naszych klientów. W każdym przypadku staraliśmy się dowiedzieć się, co się stało. Zwykle przyczyna wiązała się z kontrahentami. A więc ktoś, kto jeździł dla branży mającej największe problemy, stanął. Z drugiej strony, znamy przypadki klientów, którzy wręcz musieli skierować z rynku polskiego na niemiecki zwiększone liczby aut, bo takie było tam zapotrzebowanie, głównie ze strony firm kurierskich.

Generalnie jednak przyznaje Pan, że efektem były spadki obrotów. O ile procent?

Bardzo subiektywnie oceniając wpływ sytuacji myślę, że generalnie przewoźnicy stracili średnio około 30 proc. w okresie, o którym Pani mówi.

W jaki sposób przełożyło się to na wasze spadki?

Myślę, że spadek był adekwatny do podanych wyżej danych. Natomiast nie bez znaczenia są cykle rozliczeniowe. Mamy klientów, którzy mają terminy płatności nawet 90-dniowe. Przy takich terminach obserwowanie tego, jak pandemia wpływa na kondycję firmy, rozkłada się w czasie. I to bardzo mocno. Natomiast biorąc pod uwagę obroty wynikające z tankowania czy użycia kart, nie da się ukryć, że wszyscy emitenci kart odnotowali gigantyczny spadek.

Na początku rozmowy mocno wybiegał Pan w przyszłość. Przejdźmy do niej. Boi się Pan sierpnia, września…?

Mamy do czynienia z największym w powojennej historii kryzysem. Patrzę z zaciekawieniem i umiarkowanym optymizmem. Już tyle razy obserwowałem sytuacje, w których transport, zwłaszcza polski, przeżywał trudne chwile. Podczas 15 lat pracy w DKV widziałem różne zdarzenia…

Co można porównać z pandemią koronawirusa?

Myślę, że kryzys 2008 r. był podobnym szokiem dla branży. Często wstrząsami dla przewoźników były np. nowe wdrożenia lub rozwiązania kosztowe, wprowadzane w różnych krajach. Oczywiście, nie można tego porównać jeden do jednego z COVID-19. Pandemia jest absolutnie nieporównywalna, i jako że jest globalna, ma gigantyczny wpływ na nasze życie.

Poza pandemią są i inne wyzwania. Jest chociażby Pakiet Mobilności, który nie wiemy, jak się przełoży na branżę. Wszystko to sprawia, że trzeba szukać doraźnych rozwiązań, które pomogą naszym klientom, i w konsekwencji nam.

No właśnie, jak można im pomóc? Spotkałam się z pomysłem, by firmy takie jak DKV wprowadziły prolongaty rozliczeń za paliwo. Dobry pomysł?

Nie, to nie jest dobry pomysł.

Dlaczego?

Tak zwane „górki płatnościowe”, które by się wówczas utworzyły, nie przyniosą niczego dobrego. Efekt opóźnionej fali uderzy w leasingodawców, kredytodawców, banki, itd… Wszyscy się przed tym zabezpieczają. Już teraz widzimy zaostrzenie polityki związanej z przyznawaniem kredytów. Powstaje zamknięte koło napędzającego się kryzysu, w którym zatory płatnicze są największym niebezpieczeństwem.
Podobnie jak propozycje by niektóre państwa, takie jak Niemcy czy Polska, zrezygnowały z poboru opłat drogowych. Pamiętajmy jednak, że lekarstwo nie może być gorsze od samej choroby.

W takim razie jakie są dobre propozycje?

Na pewno trzeba na bieżąco obserwować to, co się dzieje. I szukać rozwiązań, które pozwalają doraźnie skorzystać z pewnych możliwości. Kluczem jest płynność finansowa i pomoc w jej utrzymaniu. Przykłady? Oferowane przez nas rzeczywiste fakturowanie netto (chodzi o zwrot VAT z zagranicy) czy wdrożone obecnie prefinansowanie akcyzy belgijskiej. To doskonałe rozwiązanie, które pozwala klientowi natychmiast odzyskać akcyzę, która wynosi 24 centy na litrze od zakupu oleju napędowego. Wcześniej, klient dopiero po kilku miesiącach odzyskiwał te pieniądze. A tego rodzaju rozwiązania pozwalają przewoźnikom w sposób bardziej elastyczny funkcjonować i dysponować pieniędzmi również w czasie pandemii.

Jedna rzecz. Mówi Pan o ciekawym rozwiązaniu z Belgii, tymczasem w ilu krajach działacie?

Praktycznie we wszystkich krajach w Europie.

Ano właśnie. W takim razie proszę o jakieś bardziej globalne rozwiązanie.

Globalnym rozwiązaniem, korzyścią, może być już sam fakt, że nasi klienci mogą przy pomocy jednego partnera, czyli DKV, mieć obsłużonych kilkadziesiąt rozwiązań, oferowanych normalnie przez pojedynczych partnerów. I to jest rzecz, która od zawsze wyróżniała nas, jako kompleksowego dostawcę rozwiązań dla przedsiębiorstw transportowych.

Czy pojawiły się jakieś nowe trendy, na które będziecie musieli odpowiedzieć w związku z sytuacją, jaką wywołała pandemia?

Na pewno kluczowa stała się konieczność posiadania danych i informacji. Począwszy od zmian cen, poprzez możliwość wjechania do jakiegoś kraju, pojawienie się nowej stacji lub zamknięcie jakiejś, aż po zmiany regulacyjne związane z przebywaniem kierowcy w kabinie holownika pomocy drogowej – to wszystko zmieniało się dynamicznie podczas pandemii i to wszystko przewoźnicy musieli wiedzieć.

Staraliśmy się zbierać, weryfikować i umieszczać na naszej stronie internetowej te informacje. „Lockdown” spowodowany pandemią COVID-19 to dla nas nowe doświadczenie, chcieliśmy jednak doposażać przewoźników w wiedzę o najnowszych zmianach wprowadzanych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Zebranie tego wszystkiego w swego rodzaju kompendium wiedzy jest dziś dla nas bardzo istotną działalnością, której poświęcamy bardzo dużo uwagi i czasu.

Fot. Materiały prasowe

Ten artykuł jest dostępny dla subskrybentów trans.info premium

Nie trać dostępu do swoich ulubionych treści od dziennikarzy oraz ekspertów z branży TSL.

  • ciesz się czytaniem BEZ REKLAM
  • dostęp do WSZYSTKICH artykułów
  • dostęp do WSZYSTKICH „Magazynów Menedżerów Transportu”
  • dostęp do WSZYSTKICH nagrań wideo i podcastów
  • Poznaj wszystkie korzyści
WYPRÓBUJ ZA DARMO

Wypróbuj przez 30 dni za darmo.

Każdy kolejny miesiąc 29,90 zł

Masz już subskrypcję?Zaloguj się

Tagi