TransInfo

Fot. Google Street View

Kara dla Kurt Beier Transport za niska? Prokuratura powinna się odwołać. “To lekcja dla całej UE”

Duńskie związki przewoźników ostro krytykują wyrok w sprawie firmy przewozowej Kurt Beier. Według organizacji ITD prokuratura powinna odwołać się od wyroku uniewinniającego dyrektora duńskiego przedsiębiorstwa od zarzutu wykorzystywania kierowców. Z kolei szef związku DTL uważa, że firmy takie jak Kurt Beier przyspieszyły prace nad zaostrzeniem przepisów.

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Niespełna tydzień temu zapadł wyrok w sprawie duńskiej firmy przewozowej, która wyzyskiwała 30 kierowców ze Sri Lanki i Filipin. Truckerzy mieszkali w skandalicznych warunkach. 25 sierpnia br. sąd  uznał, że pracownicy byli zatrudnieni przez polską spółkę zależną Kurt Beier Transport, a ich kontrakty były zgodne z polskim prawem. Trzy z czterech osób z kierownictwa firmy, które zasiadły na ławie oskarżonych, zostały uniewinnione. PRzewoźnik został ukarany grzywną  w wysokości 100 tys. koron duńskich (61 tys. złotych), a dyrektor firmy Karsten Beier karą w wysokości 25 tys. koron duńskich (ok. 15 tys. złotych). Według sądu firma i jej szef naruszyli bowiem przepisy budowlane stawiając obozowisko, w którym mieszkali truckerzy z Filipin i Sri Lanki. Werdykt był daleki od żądań prokuratury, która domagała się pozbawienia wolności na trzy lata i grzywny w wysokości 5,5 mln koron.

Werdykt ostro krytykują duńskie stowarzyszenia transportowe. Zdaniem Christiana Sørensena Madsena, prezesa ITD,  sprawa tragicznie ilustruje, co się dzieje, gdy kluczowa staje się cena transportu. 

Nie sądzę, by to był koniec sprawy i mam nadzieję, że prokuratura się odwoła od wyroku. Inaczej taka kreatywność będzie trwała, jeśli będziesz mógł prowadzić biznes transportowy w Danii prawie bezkarnie za pośrednictwem firmy w Polsce płacąc do 15 koron za godzinę i w opłakanych warunkach. Jest to oczywiście nie do przyjęcia i szkodzi zarówno duńskim przewoźnikom, reputacji branży, jak i naszym możliwościom pozyskania wykwalifikowanych pracowników – grzmi w oficjalnym komunikacie Christian Sørensen Madsen .

– Może z tej sprawy wyjdzie też coś dobrego. W każdym razie uważam, że rozprawa przyczyniła się do tego, że o wiele więcej duńskich firm otworzyło oczy na ten problem. To było dobre dla naszych przewoźników, bo wywarło również presję na klientach, aby wybierali firmy transportowe, które oferują uczciwe warunki – dodał Sørensen Madsen.

Podobne stanowisko zajął w sprawie wspomnianego wyroku związek transportowy DTL – Danske Vognmænd.

Wyrok w sądzie w Sønderborg przeciwko Kurt Beier Transport i dyrektorowi Karstenowi Beierowi nie odzwierciedla powagi problemu. Cała sprawa powinna być bowiem lekcją dla firm i polityków w Danii i w całej UE” – czytamy w oświadczeniu organizacji DTL.

Niezależnie od wyniku procesu, sprawa Kurta Beiera otworzyła oczy wszystkim, zarówno w branży transportowej, jak i całej społeczności biznesowej – także poza Danią.

– Wszelkie rozmowy o odpowiedzialności społecznej będą brzmiały pusto, jeśli nie uwzględnimy warunków pracy – mówi Erik Østergaard, dyrektor generalny DTL.

Fakt, że duże firmy, takie jak Jysk i Arla, nie chcą kontynuować współpracy z firmą Kurt Beier Transport pomimo wyniku procesu, mówi sam za siebie. Afera Kurta Beiera odbiła się echem w całej Europie i nie mam żadnych wątpliwości, że pomogła otworzyć oczy wielu politykom, a tym samym pomogła przeforsować Pakiet Mobilności. To samo dotyczy Danii. Bez skandali z Padborga zajęłoby nam więcej czasu, zanim otrzymalibyśmy ustawę o wynagradzaniu zagranicznych kierowców w naszym kraju. Skandale po prostu pomogły nam w walce z dumpingiem socjalnym – przyznaje Østergaard.

Zdaniem szefa DTL, w przyszłości oparcie modelu biznesowego na systematycznym dumpingu płac będzie trudniejsze.

Dotychczasowa praktyka opierała się na taniej sile roboczej oraz złych warunkach pracy i otworzyła import jeszcze bardziej zubożałych kierowców z krajów trzecich, jak widzieliśmy teraz w sprawie Kurta Beiera. Odebrała ona środki do życia tysiącom uczciwych przewoźników duńskich i nordyckich, których jedynym „błędem” było to, że korzystali z lokalnej siły roboczej na lokalnych warunkach. Za to, co powinno być najbardziej powszechne i naturalne, wielu zapłaciło wysoką cenę- wyjaśnia szef DTL.

– Już dziś widzimy, że firmy transportowo-spedycyjne z Europy Północnej, w tym duńskie, które miały zarejestrowane samochody w Europie Wschodniej, zaczęły przenosić się np. do Flensburga. Jest dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy: kiedy utrzymanie dumpingu socjalnego i niskich zarobków jako modelu biznesowego staje się zbyt trudne i kosztowne, wtedy równie dobrze można przenieść firmy tam, gdzie ciężarówki są faktycznie używane – podsumowuje Erik Østergaard.

Tagi