TransInfo

Fot. AdobeStock/M. Perfectti

Wyrok zapadł, ale służby nie planują zmieniać praktyk. Kolejny akord w kontrowersyjnej sprawie kary za mycie ciężarówki

Norweski Zarząd Dróg, który ukarał kierowcę za mycie ciężarówki podczas odpoczynku, przyjmuje do wiadomości wyrok sądu, ale nie zmienia obecnej praktyki ani instrukcji.

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Norweski Zarząd Dróg, który ukarał Vegarda Kåsa za mycie ciężarówki podczas 45-godzinnego odpoczynku, miał dwa tygodnie na odwołanie się od wyroku sądu rejonowego Follo i Nordre Østfold. Urząd nie wniósł jednak apelacji i przyjął do wiadomości wyrok – donosi norweski portal transportowy tungt.no.

Przypomnijmy, że Norweg został uniewinniony przez sąd po tym, gdy zeszłej jesieni został przez służby ukarany grzywną w wysokości 20 tys. koron norweskich (ok. 9 tys. zł) za mycie ciężarówki i jazdę samochodem po zamkniętym terenie bez karty w tachografie.

Sąd w wyroku z listopada br. jasno stwierdził, że mycie i polerowanie pojazdu wykonane przez pracownika w tym wypadku należy traktować jako czas wolny, a nie czas pracy.

Fakt, że Norweski Zarząd Dróg nie wniósł apelacji nie świadczy jednak o tym, by urzędnicy inaczej podchodzili do kwestii kontroli i grzywien w podobnych sytuacjach. Według zarządu wyrok nie zmieni w jakikolwiek sposób obecnej praktyki lub instrukcji wydawanych inspektorom.

“Czyszczenie i konserwacja techniczna” są nadal objęte definicją „czasu pracy” i muszą być rejestrowane jako „inna praca”” – podkreśla Zarząd w wypowiedzi dla norweskiego portalu. 

Przypadki, które mogą wykraczać poza definicję „innej pracy”, której przykładem jest niniejszy wyrok, będą zadaniami wykonywanymi z własnej inicjatywy i całkowicie pod prywatnym auspicjami.

Kierowca nie otrzymuje jednak żadnego wynagrodzenia za wykonanie takiego zadania, ani też nie jest do dyspozycji pracodawcy w trakcie jego wykonywania” – dodaje urząd.

Kto poniesie koszty przestoju?

Choć firma Norwega cieszy się, że urząd nie odwołał się od wyroku, to uważa, że sprawa nie jest jeszcze zakończona. 

Teraz ciekawe będzie, kto poniesie koszty prawne i czy Norweski Zarząd Dróg pokryje utracony zysk, który mieliśmy, ponieważ Vegard nie mógł dalej jeździć. Skontaktuję się z naszym prawnikiem, aby mógł się temu przyjrzeć – mówi Øistein Kaasa, dyrektor generalny Kaasa Transport cytowany przez tungt.no.

 

Tagi