Ponad 20-tonowy wirnik turbiny parowej przewieziono z Wrocławia do Korei Południowej. To zlecenie, jakie operator logistyczny zrealizował dla producenta z branży energetycznej. W ciągu 3 dni, ładunek pokonał dystans ok. 9 tysięcy km.
– Przygotowując propozycje, sprawdziliśmy i przedstawiliśmy różne warianty transportu, w tym morski i czarterowy. Klient wybrał wersję transportu lotniczego jako optymalną i najlepiej dopasowaną do jego potrzeb – mówi Piotr Klimecki, business development manager w Agility Logistics, odpowiedzialny za opracowanie projektu i nadzór nad organizacją transportu.
Przy planowaniu transportu spedytorzy musieli szczególnie uwzględnić sposób załadunku i rozładunku oraz odpowiednie zabezpieczenie. Mimo dużych rozmiarów i wagi, urządzenie jest bardzo wrażliwe na uszkodzenia. Konstruktorzy podkreślają, że tego typu wirniki są odpowiednio wyważane i konstruowane na zamówienie niemalże co do mikromilimetra, pod kątem wykorzystania w konkretnej turbinie w elektrowni. To dlatego, nawet niewielka rysa, powstała w czasie transportu, mogłaby go poważnie uszkodzić i urządzenie stałoby się bezużyteczne.

Fot. Agility Logistics
Transport, zorganizowany w systemie door-to-door, składał się z trzech etapów. Najpierw urządzenie przewieziono z Wrocławia na lotnisko w Wiedniu samochodem z naczepą o ładowności 24 t. Dalej poleciało samolotem Boeing 747F na lotnisko Seul Incheon. Ostatnim etapem było przewiezienie ładunku niskopodwoziowym samochodem platformą do miejsca docelowego, elektrowni w Bucheon.
Nietypowy transport – specjalne zabezpieczenie ładunku
A wszystko zaczęło się we Wrocławiu. Kluczowe znaczenie miał sposób przygotowania ładunku do transportu. Po to aby wirnik turbiny można było umieścić na naczepie, należało zbudować specjalną skrzynię. Miała 7,7 m długości, 1,81 m szerokości i 2,3 m wysokości. Wirnik umieszczono w skrzyni i na stojaku z elementami łączącymi. Całość została zaprojektowana przez Agility pod kątem wymogów linii lotniczej i możliwości transportu w konkretnym typie samolotu. Na samochód skrzynię załadowano od góry naczepy, za pomocą suwnicy.
Sposób załadunku zadecydował zresztą o wyborze samolotu. Ze względu na rozmiar i wagę skrzynia mogła być załadowywana od przodu, przez charakterystyczny dla tego modelu tzw. uchylany nos. Do tego celu wykorzystano dźwig.

Fot. Agility Logistics
– Jako spedytor musieliśmy zadbać o to, aby ładunek był dostosowany do wymogów linii lotniczej i możliwości Boeinga 747F. Wspólnie ustaliliśmy, jak zaprojektować skrzynię. Zespoły w Wiedniu i Seulu otrzymały też wcześniej od nas szczegółowe instrukcje dotyczące m.in. przygotowania dźwigu do załadunku i rozładunku, czy sposobów bezpiecznego podnoszenia skrzyni. Jakiekolwiek niedociągnięcia mogły się skończyć uszkodzeniem wirnika, a to oznaczałoby duże straty finansowe dla naszego klienta – podsumowuje Piotr Klimecki.
Oprócz samego wirnika turbiny parowej, dostarczono do koreańskiej elektrowni także elementy jego oporządzenia. Łączna waga całego ładunku wyniosła 25 t.
Fot. Agility Logistics