Odsłuchaj ten artykuł
Foto: AdobeStock/Gordenkoff
Wojna zahamowała handel i zasiała pesymizm w przemyśle. Zobacz, jakie perspektywy rysują się przed branżą TSL
Spadek o dwa punkty - takim wynikiem zakończył się marzec w polskim sektorze przemysłowym - wynika z najnowszego odczytu indeksu PMI. Wskaźnik pokazujący kondycję przemysłu wyniósł 52,7 pkt., co bez wątpienia było skutkiem wojny na Ukrainie. Konflikt zbrojny przerwał handel z Rosją i Ukrainą, a rosyjska inwazja pogłębiła zakłócenia w łańcuchach dostaw powstałe w wyniku pandemii. Podobne wieści płyną z niemieckiej gospodarki, która także odczuwa skutki napaści Rosji na Ukrainę.
Wojna tocząca się na terenie sąsiada Polski doprowadziła do niepewności, niestabilności i nasilenia presji inflacyjnej na całym świecie i przyczyniła się także do spowolnienia wzrostu w polskim sektorze wytwórczym w marcu. W stosunku do lutego indeks kalkulowany na podstawie pięciu wskaźników (nowych zamówień, produkcji, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów pozycji zakupionych) spadł z poziomu 54,7 pkt.
Produkcja i nowe zamówienia spadły, a tempo wzrostu zatrudnienia i aktywności zakupowej osłabło. Ponadto niedobory podaży surowców wzrosły, a inflacja kosztów produkcji i cen wyrobów gotowych przyspieszyła. Optymizm biznesowy polskich producentów był najmniejszy od 16 miesięcy” – czytamy w komentarzu S&P Global, firmy przygotowującej indeksy gospodarcze.
Niepokojące dla branży TSL, która świadczy wiele usług dla przemysłu może być to, że produkcja w Polsce spadła po raz pierwszy od 14 miesięcy. Nastąpiło też osłabienie napływu nowych kontraktów. Analitycy S&P Global wskazują też, że ucierpiał j eksport. Według najnowszych danych zlecenia od klientów zagranicznych odnotowały najostrzejszy spadek od połowy 2020 roku. W ślad za tym zaostrzyły się wyzwania logistyczne – z powodu coraz poważniejszych opóźnień w transporcie i coraz większych trudności z pozyskiwaniem już ograniczonych zapasów od dostawców.
Przemysł widzi przyszłość w ciemnych barwach, ale jest nuta nadziei
Wybuch wojny na Ukrainie wpłynął destabilizująco na sytuację w polskim sektorze przemysłowym. Produkcja i nowe zamówienia spadły z powodu zrozumiałych obaw klientów, a handel z sąsiednimi zza wschodniej granicy mocno ucierpiał. Ponadto problemy logistyczne obecne przy niedawnym ożywieniu w światowym przemyśle nasiliły się, prowadząc do kolejnego silnego wzrostu presji cenowych” – komentuje Paul Smith, ekonomista S&P Global.
Smith dodaje, że producentom nie pozostało nic innego niż podniesienie własnych stawek w bezprecedensowym tempie. Firmy szukały też sposobów na złagodzenie ryzyka związanego z ograniczoną podażą i rosnącymi cenami. Przedsiębiorcy kupowali towary i zwiększali stany magazynowe, gdy tylko było to możliwe. W marcu wzrosły zarówno zakupy jak i zapasy, choć w wolniejszym tempie niż w ostatnich miesiącach – wskazuje S&P Global.
Wahania popytu, podaży i cen negatywnie wpłynęły na optymizm polskich producentów. Według najnowszych wyników badań nastroje były najsłabsze od listopada 2020 r. Mimo to ogólne prognozy były optymistyczne. Przedsiębiorcy wierzą, że jeśli wahania cen i zakłócenia w łańcuchach dostaw znikną, post-pandemiczny wzrost sprzedaży doprowadzi do wzrostu produkcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Byłby to z pewnością scenariusz bardzo pożądany przez przewoźników, oznaczałby bowiem dla nich nadzieję na więcej zleceń transportowych.
Niemiecki eksport ucierpiał przez wojnę
Jeśli chodzi o sytuację u naszych zachodnich sąsiadów, to w marcu niemieccy producenci również odnotowali spowolnienie wzrostu. Dla polskich firm sytuacja po drugiej stronie Odry jest o tyle istotna, że nasza gospodarka jest silnie powiązana z niemiecką. Wiele polskich firm z branży transportowej i logistycznej świadczy usługi dla klientów z Niemiec.
A wojna na Ukrainie zaważyła mocno na popycie eksportowym, nastąpił też wyraźny spadek oczekiwań co do przyszłej działalności – wynika z najnowszego odczytu wskaźnika dla sektora wytwórczego w Niemczech. Indeks PMI spadł w marcu do poziomu 56,9 pkt., z 58,4 w lutym, co jest najgorszym wynikiem od 18 miesięcy.
Wojna na Ukrainie sprawiła, że zmalały zamówienia dla niemieckich fabryk, co było skutkiem sankcji nałożonych na Rosję i Białoruś, które z kolei obniżyły popyt eksportowy. Rosyjska inwazja wywołała również ponowną presję na łańcuchy dostaw. Częstość występowania opóźnień wzrosła do najwyższego poziomu od listopada ubiegłego roku. Dodatkowo sytuację komplikują doniesienia, o problemach z dostępnością materiałów i transportem zaostrzonych przez rosnącą liczbę przypadków koronawirusa w Chinach.
PMI pokazuje kiepskie nastroje nad Renem
Słabnący eksport i rosnące niedobory komponentów sprawiły, że produkcja w niemieckich zakładach w marcu rosła wolniej. Tempo tego wzrostu spadło drugi miesiąc z rzędu do najsłabszego poziomu od grudnia ubiegłego roku.
Producenci w Niemczech nadal czynili starania by tworzyć buforowe zapasy surowców i podzespołów do produkcji. Znalazło to odzwierciedlenie w silnym wzroście zakupów materiałów i półproduktów. Natomiast zapasy gotowych produktów wykazały największy wzrost od maja 2020 r. Zdaniem analityków S&P Global był to częściowo rezultat trudności w wysyłaniu zamówień i anulowaniem ich w ostatniej chwili.
Ciągłe zakłócenia łańcuchów dostaw, osłabienie popytu oraz obawy związane z pojawieniem się trwałej inflacji, przyczyniły się do minorowych nastrojów niemieckich przedsiębiorców. Po raz pierwszy od globalnego wybuchu epidemii COVID-19 producenci w Niemczech byli pesymistycznie nastawieni do perspektyw na następne 12 miesięcy. A to niestety niezbyt dobre wieści dla przewoźników wożących ładunki do i z Niemiec.