Prawie 80 proc. polskich firm oczekuje wzrostu obrotów. Gospodarkę ma napędzać m.in. transport

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Polska w dalszym ciągu będzie grać ważną rolę w europejskim łańcuchu dostaw, zaś najważniejszą siłą napędową naszej gospodarki będzie, obok usług, turystyka, usługi B2B oraz transport – wynika z najnowszego raportu banku HSBC. Rodzime firmy optymistycznie patrzą w przyszłość – niemal 80 proc. eksporterów i importerów przyznało, że w tym roku oczekuje wzrostów obrotów.

Jest jednak i łyżka dziegciu – wśród największych zagrożeń dla rozwoju wspomniana została kurcząca się liczba osób w wieku produkcyjnym i wynikający z niej brak pracowników. Czyli coś, o czym branża transportowa mówi od dawna.

Odbicie w polskiej gospodarce

Wśród polskich firm prowadzących handel zagraniczny przeważa optymizm – aż 78 proc. z nich zakłada wzrost obrotów w 2018 r. Przede wszystkim dzięki „wzrostowi popytu, korzystnej sytuacji gospodarczej i malejącym kosztom transportu i logistyki” – piszą autorzy raportu. I dodają, że mamy najlepsze nastroje w Unii Europejskiej. W globalnym zestawieniu jesteśmy w pierwszej dziesiątce.

Wydaje się, że nie jest to bezpodstawne. Jak zauważa HSBC, „po przejściowym spowolnieniu w 2016 r., spowodowanym chociażby przerwą w wydatkach inwestycyjnych, finansowanych przez UE, w 2017 r. polska gospodarka odbiła się”.

„Wzrost płac i wciąż niska inflacja przyczyniły się do wzrostu wydatków gospodarstw domowych, a rosnący popyt w Europie i na świecie zwiększył eksport” – czytamy w raporcie, gdzie szczególnie mocno podkreślono również kondycję polskiego transportu.

Ścisła integracja z europejskimi łańcuchami dostaw pozostanie kluczową siłą napędową handlu i wzrostu PKB – przewiduje raport.

Postawimy na Chiny lub Indie?

Rzeczywiście, w czołówce krajów będących najbardziej obiecującymi kierunkami dla rozwoju biznesu w ciągu najbliższych 3-5 lat, znalazły się przede wszystkim kraje europejskie. Przedsiębiorcy wskazywali najczęściej Niemcy (24 proc.) i Francję (11 proc.), a spoza UE – USA (15 proc.).

Nic dziwnego, że, jak prognozują autorzy raportu, najważniejszym partnerem handlowym dla Polski będą, w ciągu najbliższych 12 lat, Niemcy, do których będzie kierowane nawet 30 proc. naszego eksportu. Na kolejnych miejscach znajdą się: Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Turcja.

Generalnie jednak udział tych pięciu krajów, będzie spadał – od 44 proc. w 2017 r. do 41 proc. w 2030 r. – prognozuje HSBC. Wzrastać zaś będzie udział rynków wschodzących, między innymi: Chin, Indii, Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, „pozostając jednak i tak na stosunkowo niskim, bo 4-procentowym poziomie”.

Ukraińcy nie rozwiążą problemu

Wszystko to brzmieć może nad wyraz optymistycznie, w raporcie nie obyło się jednak i bez łyżki dziegciu. HSBC wskazuje, że jednym z największych zagrożeń dla polskiej wymiany handlowej może być Brexit. Co widać już teraz.

Udział Wielkiej Brytanii w polskim eksporcie dóbr spadł z 6,9 proc. w 2015 r. do 6,5 proc. w 2017 r. – czytamy w raporcie. W usługach ten spadek był jeszcze bardziej wyraźny – z 7 do 5,6 proc.

Kolejnym zagrożeniem może być spadek liczby osób w wieku produkcyjnym. Tym bardziej, że, jak piszą autorzy raportu, sytuację pogorszyły tylko zmiany w wieku emerytalnym. Na razie wiele firm, również transportowych, stara się ratować zatrudniając pracowników ze Wschodu, głównie Ukraińców. HSBC przestrzega jednak, że „napływ blisko 2 mln ukraińskich migrantów obserwowany od 2014 r. pomoże zmniejszyć część tej presji, nie będzie jednak w stanie całkowicie rozwiązać problemu”.

Fot. Pixabay/MonikaP

Tagi