Nowe badanie zlecone przez EIT Urban Mobility (inicjatywa Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii), we współpracy z Transport for London (TfL) i Greater London Authority (GLA), ujawnia rosnącą skalę emisji niezwiązanych z układem wydechowym – tzw. NEE (non-exhaust emissions). To pyły powstające na skutek ścierania się hamulców, opon i nawierzchni drogowej. W miastach takich jak Londyn, Barcelona i Mediolan NEE odpowiadają już za 68–88 proc. emisji pyłu zawieszonego PM10 i do 78 proc. PM2.5 pochodzących z transportu.
Skąd bierze się ten pył?
Największym źródłem NEE okazuje się ścieranie hamulców – odpowiadają one za ponad 40 proc. całkowitej emisji pyłów. Na szczęście pojazdy elektryczne z systemem hamowania rekuperacyjnego mogą ograniczyć ten typ emisji nawet o 80 proc.
Drugim istotnym źródłem są opony. Choć większość mikrocząstek z ich zużycia trafia do gleby i wód, to część wznosi się w powietrze. Co ciekawe, samochody elektryczne – z racji swojej wyższej masy (średnio o 20 proc. cięższe od spalinowych) – generują więcej pyłu z opon.
Choć zużycie nawierzchni i tzw. kurz drogowy mają mniejszy bezpośredni udział, również przyczyniają się do ogólnego poziomu zanieczyszczenia powietrza.
Ciężarówki i autobusy – główni “producenci” pyłu
Z raportu wynika, że pojazdy ciężarowe emitują 3 do 5 razy więcej pyłu niż samochody osobowe – głównie z hamulców i opon. Szczególnie duży udział mają w tym autobusy miejskie, które ze względu na swoją masę i częste hamowanie odpowiadają za aż 85 proc. emisji PM10 pochodzącej z układów hamulcowych.
Dla pojazdów osobowych emisje te są znacznie niższe, ale ze względu na ich liczbę – nadal mają istotny udział w zanieczyszczeniu.
Elektryczne ciężarówki – nadal bardziej ekologiczne?
Elektryfikacja flot przynosi znaczące ograniczenie emisji z rur wydechowych (nawet o 95 proc.) oraz z hamulców dzięki rekuperacji. Jednak pojazdy elektryczne – zwłaszcza ciężarowe – są cięższe, co zwiększa zużycie opon i nawierzchni. To oznacza wyższy udział mikroplastiku i wtórnych pyłów w środowisku.
Mimo to, jak podkreślają autorzy raportu, bilans nadal przemawia na korzyść elektrycznych pojazdów – przede wszystkim dzięki:
- brakowi emisji spalin,
- znacznie mniejszej emisji z hamulców,
- możliwości korzystania z zielonej energii.
Potrzeba kompleksowego podejścia
Autorzy raportu alarmują, że ignorowanie emisji niezwiązanych ze spalinami może poważnie podważyć skuteczność polityki klimatycznej – szczególnie w kontekście najnowszych wytycznych WHO dotyczących PM2.5 (maks. 5 µg/m³ rocznie). Już dziś NEE stanowią główną przeszkodę w ich realizacji.
Nadzieją na zmianę jest m.in. norma Euro 7, która od 2026 r. po raz pierwszy uwzględni limity emisji pyłów z hamulców i opon w nowych pojazdach.
Z raportu EIT Urban Mobility wynika również, że szybkie wdrażanie odpornych na zużycie komponentów może przynieść realne korzyści już w krótkim terminie. Warunkiem jest jednak ścisła kontrola ich składu i toksyczności, by nie zastępować jednych zagrożeń innymi.
Tylko skoordynowana strategia – łącząca regulacje, innowacje technologiczne oraz zmianę zachowań transportowych – pozwoli skutecznie ograniczyć ten wciąż niedoceniany typ zanieczyszczeń. Miasta mają dziś realną szansę coś zmienić” – podkreśla Yoann Le Petit z EIT Urban Mobility.