REKLAMA
Sennder

Fot. AdobeStock/Siwakorn1933

Cichy wróg czystego powietrza: pyły z hamulców i opon groźniejsze niż spaliny

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Choć emisje spalin maleją dzięki elektryfikacji transportu, miasta w Europie coraz bardziej duszą się od pyłów wtórnych. Nowy raport EIT Urban Mobility ujawnia, że to właśnie one – niewidzialne, niespalinowe cząstki – stają się największym zagrożeniem dla jakości powietrza i nowym wyzwaniem dla polityki klimatycznej.

Za tym tekstem stoi człowiek - nie sztuczna inteligencja. To materiał przygotowany w całości przez redaktora, z wykorzystaniem jego wiedzy i doświadczenia.

Nowe badanie zlecone przez EIT Urban Mobility (inicjatywa Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii), we współpracy z Transport for London (TfL) i Greater London Authority (GLA), ujawnia rosnącą skalę emisji niezwiązanych z układem wydechowym – tzw. NEE (non-exhaust emissions). To pyły powstające na skutek ścierania się hamulców, opon i nawierzchni drogowej. W miastach takich jak Londyn, Barcelona i Mediolan NEE odpowiadają już za 68–88 proc. emisji pyłu zawieszonego PM10 i do 78 proc. PM2.5 pochodzących z transportu.

Skąd bierze się ten pył?

Największym źródłem NEE okazuje się ścieranie hamulców – odpowiadają one za ponad 40 proc. całkowitej emisji pyłów. Na szczęście pojazdy elektryczne z systemem hamowania rekuperacyjnego mogą ograniczyć ten typ emisji nawet o 80 proc.

Drugim istotnym źródłem są opony. Choć większość mikrocząstek z ich zużycia trafia do gleby i wód, to część wznosi się w powietrze. Co ciekawe, samochody elektryczne – z racji swojej wyższej masy (średnio o 20 proc. cięższe od spalinowych) – generują więcej pyłu z opon.

Choć zużycie nawierzchni i tzw. kurz drogowy mają mniejszy bezpośredni udział, również przyczyniają się do ogólnego poziomu zanieczyszczenia powietrza.

Ciężarówki i autobusy – główni “producenci” pyłu

Z raportu wynika, że pojazdy ciężarowe emitują 3 do 5 razy więcej pyłu niż samochody osobowe – głównie z hamulców i opon. Szczególnie duży udział mają w tym autobusy miejskie, które ze względu na swoją masę i częste hamowanie odpowiadają za aż 85 proc. emisji PM10 pochodzącej z układów hamulcowych.

Dla pojazdów osobowych emisje te są znacznie niższe, ale ze względu na ich liczbę – nadal mają istotny udział w zanieczyszczeniu.

Elektryczne ciężarówki – nadal bardziej ekologiczne?

Elektryfikacja flot przynosi znaczące ograniczenie emisji z rur wydechowych (nawet o 95 proc.) oraz z hamulców dzięki rekuperacji. Jednak pojazdy elektryczne – zwłaszcza ciężarowe – są cięższe, co zwiększa zużycie opon i nawierzchni. To oznacza wyższy udział mikroplastiku i wtórnych pyłów w środowisku.

Mimo to, jak podkreślają autorzy raportu, bilans nadal przemawia na korzyść elektrycznych pojazdów – przede wszystkim dzięki:

  • brakowi emisji spalin,
  • znacznie mniejszej emisji z hamulców,
  • możliwości korzystania z zielonej energii.

Potrzeba kompleksowego podejścia

Autorzy raportu alarmują, że ignorowanie emisji niezwiązanych ze spalinami może poważnie podważyć skuteczność polityki klimatycznej – szczególnie w kontekście najnowszych wytycznych WHO dotyczących PM2.5 (maks. 5 µg/m³ rocznie). Już dziś NEE stanowią główną przeszkodę w ich realizacji.

Nadzieją na zmianę jest m.in. norma Euro 7, która od 2026 r. po raz pierwszy uwzględni limity emisji pyłów z hamulców i opon w nowych pojazdach.

Z raportu EIT Urban Mobility wynika również, że szybkie wdrażanie odpornych na zużycie komponentów może przynieść realne korzyści już w krótkim terminie. Warunkiem jest jednak ścisła kontrola ich składu i toksyczności, by nie zastępować jednych zagrożeń innymi.

Tylko skoordynowana strategia – łącząca regulacje, innowacje technologiczne oraz zmianę zachowań transportowych – pozwoli skutecznie ograniczyć ten wciąż niedoceniany typ zanieczyszczeń. Miasta mają dziś realną szansę coś zmienić” – podkreśla Yoann Le Petit z EIT Urban Mobility.

 

Tagi: