Fot. Sitra Group

Belgowie zaskarżą Pakiet Mobilności do Trybunału UE. Dopiero teraz dostrzegli “zamrożenie” kabotażu

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Belgowie dostrzegli w końcu wady, jakie zawiera Pakiet Mobilności i wniosą skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Nie będą jednak zaskarżać całego Pakietu, ale jedynie jego część dotycząca kabotażu.

Kwestią, która uwiera belgijskich przewoźników, jest wprowadzenie tak zwanego okresu „cooling-off”. Ma on zastosowanie po trzech przewozach kabotażowych – przewoźnicy nie mogą już podejmować nowych operacji tego rodzaju w tym samym państwie członkowskim przez cztery dni.

Wprowadzenie 4-dniowego okresu zamrożenia między każdą operacją kabotażu jest szkodliwe dla belgijskiego sektora transportu drogowego, który specjalizuje się w transporcie międzynarodowym na krótkie odległości” – czytamy na stronie Georgesa Gilkineta, wicepremiera Belgii i ministra ds. mobilności. 

Minister Gilkinet chce zrewidować te restrykcyjne zapisy dotyczące kabotażu, ale jednocześnie popiera inne regulacje zawarte w Pakiecie Mobilności, które dotyczą m.in. walki z dumpingiem socjalnym.

„Nie można go osłabiać (belgijski sektora transportu drogowego – przyp. red.) środkami protekcjonistycznymi, które są sprzeczne z ambicjami Pakietu Mobilności. Sprawiedliwie uregulowany kabotaż jest korzystną praktyką dla logistyki i środowiska, ponieważ pozwala uniknąć pustych przejazdów” – podkreślił Georges Gilkinet.

W tym miejscu warto wspomnieć, że w lutym Komisja Europejska opublikowała wyniki dwóch badań oceniających spodziewane skutki dwóch konkretnych zapisów Pakietu Mobilności. Były to:

– wymóg obowiązkowego powrotu ciężarówki co osiem tygodni do państwa, gdzie jest siedziba przewoźnika

– oraz stosowanie kontyngentów kabotażowych w międzynarodowych przewozach kombinowanych.

Z badania koncentrującego się na kontyngentach kabotażowych dla międzynarodowych przewozów kombinowanych wynika, że powszechne korzystanie przez państwa członkowskie z możliwości ich wprowadzenia, może doprowadzić do emisji dodatkowych 397 tys. ton CO2. Do tego dochodzą jeszcze potencjalne negatywne skutki długoterminowe dla kolejowych i intermodalnych przewozów towarowych. 

Zasady kabotażu szkodliwe dla belgijskiego transportu

W związku z powyższym belgijski rząd federalny i rządy belgijskich regionów zdecydowały się przystąpić do skargi, jaką w sprawie kabotażu złożyła do TSUE Malta. Belgia wzywa jednocześnie do ponownej oceny tego restrykcyjnego prawa oraz wprowadzenia realnych alternatyw.

W ślad z wicepremierem Gilkinetem, głos zabrała także Lydia Peeters, flamandzka minister ds. mobilności. W oświadczeniu opublikowanym w sobotę Peeters określiła przepisy w sprawie kabotażu jako „szkodliwe” dla flamandzkiego i belgijskiego sektora transportu drogowego. Minister dodała, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby je zmienić.

„Stawką jest przyszłość naszych firm transportowych” – zaznaczyła Lydia Peeters. „Ta nowa zasada (okres cooling-off – przyp. red.) ogranicza dostęp do ważnych rynków w sąsiednich krajach, zwłaszcza we Francji. Może to podważyć model zarobków belgijskich i flamandzkich firm transportowych i dlatego w ogóle nie mogę tego zaakceptować” – powiedziała minister Peeters.

Międzynarodowa działalność transportowa naszego sektora transportowego koncentruje się w krajach sąsiednich. Zasada ta jest szczególnie niekorzystna dla wielu mniejszych firm działających na rynku francuskim i niemieckim. Fakt, że nasi przewoźnicy drogowi mogą nadal wykonywać przewozy kabotażowe w drodze powrotnej z transportu międzynarodowego sprawia, że sektor transportu jest nadal rentowny, mimo wysokich kosztów płacowych. Sam rynek belgijski jest zbyt mały” – podkreśliła Lydia Peeters.

Nie pierwsza skarga na Pakiet Mobilności

Flamandzka minister zaznaczyła też, że w pierwotnej propozycji Pakietu Mobilności, przygotowanej przez Komisję Europejską zakładana była liberalizacja kabotażu, co jest zgodne z wizją jednolitego rynku europejskiego.

Ograniczenie możliwości kabotażu wynika z protekcjonistycznego podejścia wielu dużych państw, które próbują zlikwidować konkurencję, między innymi, ze strony naszych flamandzkich firm transportowych. Dlatego łączymy siły i przystępujemy do pozwu Malty” – dodała.

Belgia nie jest pierwszym krajem, który zdecydował się na zaskarżenie pakietu Mobilności do TSUE. W ubiegłym roku, kilka miesięcy po uchwaleniu i wprowadzeniu Pakietu w życie zrobiły to Węgry, Polska, Bułgaria, Litwa, Rumunia i Malta. Oprócz tego osobną skargę do TSUE wniosła organizacja polskich przewoźników – Transport i Logistyka Polska. We wszystkich pozwach złożonych do tej pory skarżący podkreślali, że regulacje zawarte w Pakiecie Mobilności są dyskryminujące i będą miały negatywny wpływ na rynek wewnętrzny, a także na środowisko.

Komentarz redakcji

Słowo „protekcjonizm”, które pojawia się teraz niezwykle często w wypowiedziach belgijskich polityków w odniesieniu do Pakietu Mobilności, jest nam już dobrze znane. Polski przewoźnik mógłby powiedzieć do swojego kolegi z Belgii – „A nie mówiłem?”.

Wystarczy przypomnieć, że gdy Pakiet Mobilności rodził się w ogniu ostrej walki w Parlamencie Europejskim, europosłowie z krajów Europy Środkowo-Wschodniej wiele razy ostrzegali przed wprowadzaniem prawa, które stanie się ucieleśnieniem protekcjonizmu. Szkoda, że wtedy Belgowie nie byli bardziej zdecydowani i nie przeciwstawili się forsowanym przez Francuzów i Niemców rozwiązaniom.

Teraz, gdy Pakiet Mobilności jest już w części obowiązującym aktem prawnym, a w części stanie się nim niebawem, można powiedzieć, że działania Belgii to trochę musztardą po obiedzie. Tym bardziej, że na ministrów, którzy przekazali informacje o złożeniu skargi do TSUE spadły gromy ze strony belgijskich związków zawodowych. Widać więc, że część belgijskiego środowiska branży transportowej nadal nie dostrzega lub nie chce dostrzegać problemu, jakim jest ograniczenie kabotażu. Wbrew badaniom, które jednoznacznie pokazują negatywne skutki ograniczeń kabotażu zarówno dla biznesu, jak i dla środowiska.

Fot. Sitra Group

Tagi