fot. pixabay/Alexas_Fotos/public domain

PILNE! Koniec prac nad Pakietem Mobilności! Miażdżąca przewaga zwolenników kontrowersyjnych przepisów

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

W Parlamencie Europejskim zakończyło się głosowanie nad trzema sprawozdaniami wchodzącymi w skład Pakietu Mobilności. Wszystkie poprawki, które proponowali krytycy przepisów, zostały odrzucone i to zdecydowaną większością, bo ponad dwukrotną. Oznacza to, że zakończyły się prace, ciągnące od ponad 3 lat.

Aktualizacja: 9:44

Głosowanie nad przepisami dotyczącymi m.in. zasad delegowania kierowców, czasu pracy, tachografów, wykonywania zawodu przewoźnika drogowego i dostępu do międzynarodowego rynku przewozów drogowych toczyły się od wczoraj, ponieważ przeprowadzane były zdalnie.

Ponieważ ostatecznie wszystkie sprawozdania wchodzące w skład Pakietu Mobilności zostały przegłosowane bez konieczności naniesienia poprawek, oznacza to de facto koniec prac nad nim.

Dla przewoźników z wielu krajów, w tym z Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, jest to równoznaczne ze wzmożeniem biurokracji i utrudnień związanych z prowadzeniem działalności. W konsekwencji, jak przekonują przedstawiciele branży w Polsce – przed wieloma przewoźnikami stanie widmo zamknięcia firmy.

Polscy przedstawiciele krytyczni

Jak komentowała na gorąco europoseł Elżbieta Łukacijewska, wygląda na to, że większość członków Parlamentu Europejskiego chciała już zamknąć prace nad Pakietem Mobilności, bez względu na skutki. A prace te ciągnęły się już od ponad trzech lat.

Europoseł przyznała w rozmowie z Trans.INFO, że do końca liczyła na to, że zarówno pandemia koronawirusa, jak i polityka Zielonego Ładu (ang. Green Deal) doprowadzą do tego, że posłowie, którzy nie są zdecydowanymi zwolennikami przepisów, zastanowią się nad ich potencjalnymi skutkami i będą głosować za wydłużeniem prac.

Ostatecznie jednak, jak wskazuje, nie udało się przekonać niezbędnej większości. Zdaniem Łukacijewskiej, zadecydowały o tym m.in. poparcie polskich związków zawodowych dla Pakietu Mobilności oraz słaba aktywność rządu.

Większość przepisów wejdzie w życie za dwa lata. Najszybciej przewoźnicy będą musieli przygotować się do wymagań związanych z czasem pracy i powrotem kierowców do domów, ponieważ te zaczną obowiązywać już 20 dni po opublikowaniu Pakietu.

Europoseł spodziewa się, że do wejścia w życie Pakietu Mobilności pojawi się wyczekiwana ocena skutków jego regulacji i politycy będą mogli podjąć próby, by wykorzystać ją do walki o naniesienie pewnych poprawek. Jak stwierdziła, być może będzie to możliwe jeszcze podczas tej kadencji Europarlamentu.

Przegłosowany kształt Pakietu Mobilności oceniany jest przez polską europoseł krytycznie. Głównie z uwagi na negatywny wpływ, jaki będzie miał na działalność niewielkich firm transportowych, które mogą sobie nie poradzić z rozrostem biurokracji. Poseł skrytykowała również m.in. absurdalne, jej zdaniem, przepisy wymagające powrotu ciężarówki do kraju prowadzenia działalności. Przyznała jednak, że w Pakiecie Mobilności znajdują się i korzystne dla branży przepisy. Mowa m.in. o tych, które umożliwiają walkę z prawdziwymi firmami-skrzynkami pocztowymi lub obejmują delegowaniem kabotaż, prowadząc, w jej opinii, do uatrakcyjnienia zawodu kierowcy.

Głosowanie nad Pakietem Mobilności skomentowali już również przedstawiciele polskiej branży transportowej.

Zobacz komentarz Macieja Wrońskiego, prezesa związku Transport Logistyka Polska

Zachód był na tak

Oczekuje się, że Parlament Europejski zagłosuje podczas lipcowej sesji plenarnej nad zestawem tekstów uzgodnionych z Radą podczas Trilogów. Po trzech latach intensywnych negocjacji, ich przyjęcie doprowadziłoby do poprawy warunków pracy i odpoczynku kierowców, lepszego egzekwowania przepisów i zapewnienia uczciwszej konkurencji między zarządcami dróg” – przekonywał przed głosowaniem European Parlamentary Research Service, dział badawczy i think tank Parlamentu Europejskiego.

W podobnym tonie niezmiennie wypowiadali się przedstawiciele zachodnich państw.

“Dzięki Pakietowi Mobilności chcemy położyć kres działalności firm-skrzynek pocztowych i wreszcie skończyć z nomadyzmem na ulicach” – przekonywał na Twitterze Ismail Ertug, niemiecki europoseł, jeden ze sprawozdawców przepisów.

Mam nadzieję, że (…) długa i ciernista droga do Pakietu Mobilności wreszcie się zakończy. Celem reformy jest m.in. zapewnienie kierowcom godziwego wynagrodzenia, zapobieganie regularnemu kabotażowi oraz korzystaniu z usług firm-skrzynek pocztowych” – komentowała kolejna sprawozdawczyni, Kateřina Konečná z Czech.

Nie tylko Polska przeciwna

Z tak entuzjastycznym podejściem do Pakietu nie zgadzali się jednak przedstawiciele tzw. krajów peryferyjnych. Przekonywali, że regulacje w nim zawarte są “restrykcyjne, dyskryminujące i protekcjonistyczne”. Nieco ponad tydzień temu list w tej sprawie wystosowali ministrowie transportu i spraw europejskich Polski, Bułgarii, Cypru, Estonii, Litwy, Łotwy, Malty, Rumunii i Węgier.

Przekonywali w nim, że w Pakiecie Mobilności znajdują się zapisy, które realnie mogą ograniczyć rynek usług transportowych oraz negatywnie wpłynąć na kondycję przewoźników. Wymieniali m.in.:

  • obowiązek regularnego powrotu ciężarówek (co 8 tygodni) do kraju siedziby firmy,
  • ograniczenie wykonywania przewozów kabotażowych w formie okresu “cooling off”,
  • zastosowanie systemu delegowania do niektórych operacji transportowych z wyłączeniem innych.

Pandemia wszystko zmieniła

Przeciwko przepisom Pakietu Mobilności wypowiadały się również organizacje branżowe w Polsce.

Podstawowe elementy Pakietu Mobilności wymagają przedefiniowania i dostosowania do nowej rzeczywistości” – przekonywał w liście do członków Parlamentu Europejskiego Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

Wskazywał przy tym, że podczas prac nad przepisami powinno się uwzględnić sytuację gospodarczą, która zmieniła się w ostatnim czasie wyraźnie pod wpływem pandemii.

Przewoźnicy doświadczyli nie tylko spadku obrotów, utraty środków finansowych, ale także ogromnych obciążeń administracyjnych wynikających z ograniczeń na granicach oraz regulacji wprowadzanych przez kraje UE” – zauważał prezes ZMPD.

I apelował, by zredukować liczbę obciążeń administracyjnych, znajdujących się w procedowanych właśnie przepisach.

Ograniczyć stosowanie zasad delegowania tylko do operacji wykonywanych wyłącznie na terytorium kraju przyjmującego (kabotaż), znieść obowiązek powrotu ciężarówki do kraju siedziby, tak, aby zredukować puste przebiegi, emisję CO2 oraz koszty środowiskowe, a także uprościć zasady dotyczące kabotażu poprzez skrócenie okresu „cooling off” – wymieniał.

W podobnym tonie wypowiadał się również prezes związku Transport Logistyka Polska, Maciej Wroński. Już po głosowaniu w Komisji Transportu na początku czerwca (kiedy to europosłowie poparli Pakiet Mobilności w obecnym kształcie) alarmował, że wraz z nowymi regulacjami prawnymi nastąpi ogromny rozrost biurokracji. Ta z kolei oznaczać będzie w praktyce wzrost kosztów prowadzenia działalności, co może doprowadzić nawet do upadku niektórych przedsiębiorstw.

Skutek taki, choć mówili o nim przedstawiciele branży i polscy europosłowie, być może można było wykazać w ocenie skutków regulacji. Ta jednak, mimo wielokrotnych zapowiedzi ze strony komisarz transportu Adiny Vălean, jak dotąd nie powstała.

Fot.pixabay/Alexas_Fotos/public domain

Tagi