Fot. Pixabay/code83

Samoloty pasażerskie wykorzystane do transportu ładunków cargo? Linie lotnicze szukają rozwiązań

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Wszystkie ręce na pokład i walczymy z COVID-19. Walczymy o zdrowie, walczymy o finanse, ekonomię, gospodarkę, uczymy się zarządzania kryzysowego, próbujemy dostosować się do nowej sytuacji, zdając sobie sprawę, że każdy nowy dzień jest dla nas wielką niewiadomą. Ludzkość się zatrzymała, w zupełnie nieoczekiwany dla siebie sposób. Pamiętajmy jednak, że takich czarnych łabędzi mieliśmy już kilka w przeszłości i przetrwaliśmy. Czas na działanie, począwszy od zmiany najprostszych nawyków, przez plany zawodowe, na alternatywach dla gospodarki kończąc. Jedną z takich alternatyw jest przekształcenie samolotów pasażerskich w cargo.

Zostały wstrzymane do odwołania wszystkie loty w ruchu międzynarodowym z/do Polski oraz połączenia krajowe. Pozostały tylko czartery pomagające wrócić rodakom do domu. To oznacza nie tylko brak możliwości podróżowania, ale i gigantyczne koszty dla przemysłu lotniczego. Zaczęły pojawiać się informacje, że linie lotnicze próbują za wszelką cenę wznieść maszyny w powietrze i tu rodzi się pytanie – jak to zrobić przy globalnym zakazie. 

Samoloty dzielą się na przystosowane wyłącznie do przewozu cargo (ładunku) oraz pasażerskie. Nie trudno wyobrazić sobie różnice w samej budowie i możliwościach transportowych. Cargo oprócz podstawowej załogi wiozą wyłącznie towary, znaczącą różnicą jest również brak okien. Natomiast pasażerskie dzielą się na trzy strefy. Kabinę czyli miejsce, które znamy z naszych wakacyjnych lotów i podróży służbowych, gdzie są wygodne (bądź nie) fotele i miły personel pokładowy. Kolejne dwie to strefa luku bagażowego, która jest podzielona na miejsca przeznaczone do przewozu cargo (CAO) oraz bagażu pasażerskiego (PAX).

Nie od dziś wiadomo, że wysłużone samoloty pasażerskie, które nie spełniają już wysublimowanych standardów konsumenckich, otrzymują drugą młodość. Zyskują nowe rozplanowanie wnętrza, liczne  korekty, stając się tym samym dumnym samolotem do przewozu cargo. Warto podkreślić, że proces ten jest nieodwracalny.

LOT i Lufthansa szykują się do wożenia cargo

Przewoźnicy lotniczy w drodze zarządzania kryzysowego opracowali plan przekształcenia samolotów pasażerskich w cargo. Nie oznacza to, bynajmniej, demontażu foteli i postawienia w ich miejsce palet euro, lecz uzyskanie zgód w odpowiednich organach (u nas Urząd Lotnictwa Cywilnego) na zmiany certyfikacji wybranych maszyn. Trzeba wiedzieć, że każdy samolot ma przypisaną certyfikację łącznie z numerami rejestracyjnymi, która determinuje wykorzystanie go w określonych celach. Obecne możliwości załadunkowe samolotów pasażerskich są bardzo ograniczone. Wynika to z rodzaju AOC i zawartych w niej zapisów i z tożsamych powodów oczekują one na lepsze czasy i możliwość poderwania się do lotu. 

LOT złożył kilka dni temu wniosek w ULC na zmianę konfiguracji z PAX&CAO tylko na CAO i właśnie ją uzyskał. Taki sam krok podjęła niemiecka Lufthansa, która – UWAGA – od 23 marca zawiesza wszystkie połączenia pasażerskie!

Dzięki takim decyzjom wiele maszyn wzbije się w powietrze, firmy będą mniej traciły, a co najważniejsze: zwiększy się przepustowość ładunków. Cała przestrzeń w luku bagażowym, również ta przeznaczona do tej pory na bagaże pasażerów, będzie bowiem do wykorzystania wyłącznie dla ładunków cargo.

Transport lotniczy dla niektórych jedynym ratunkiem

Do tej pory niewielu mogło sobie pozwolić na transport lotniczy z uwagi na wysokie koszty. W obecnej sytuacji każda forma sprowadzenia towaru z Chin nie tylko dla polskiego przedsiębiorcy, ale i służby medycznej jest kluczowa. 

Pojawiają się już pierwsze analizy i wiadome jest, że pandemia spowodowała spadek wolumenu kontenerowego z Chin na przełomie stycznia  i lutego o blisko 50 proc.! Borykamy się również teraz z brakiem możliwości eksportowych z uwagi na brak pustych kontenerów po imporcie. Armatorzy wstrzymali już wszelkie możliwości wypłynięć w marcu z uwagi na brak sprzętu. Prognozy są jednak optymistyczne, gdyż importy wróciły już do normy, porty morskie działają zgodnie z rozkładem, a dostępność sprzętu w eksporcie powinna się w kwietniu stabilizować.

Niemniej teraz, wbrew ekonomicznym argumentom, transport lotniczy jest najszybszym, najpewniejszym i można by powiedzieć, w niektórych przypadkach jedynym rozwiązaniem dla części eksporterów i importerów. Wielu polskich importerów solidaryzuje się w walce z wirusem i zamawia u swoich dotychczasowych dostawców maseczki po to, aby je potem przekazać najbardziej potrzebującym instytucjom. 

I to jest właśnie nasza największa broń w walce z nierównym przeciwnikiem: potrafimy się jednoczyć, być empatyczni, ale jednocześnie znajdować rozwiązania choćby najmniej prawdopodobne. By za kilka miesięcy, kiedy sytuacja się uspokoi, móc opowiadać o stworzonych przez nas możliwościach, narzędziach, które przyczyniły się do uratowania wielu istnień ludzkich, jak i gospodarczych.

Fot. Pixabay/code83

Tagi