Bułgarscy kierowcy wygrali walkę o uczciwe pensje i dostaną ponad 200 tys. euro. To sukces w walce z rzeczywistym “dumpingiem socjalnym”

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Sąd pracy w Hasselt w Belgii przyznał siedmiu bułgarskim kierowcom wyrównanie pensji za pracę w firmie transportowej Limburg Transport RMT. Firma zobowiązana jest teraz wypłacić Bułgarom kwotę 236 tys. euro wraz z odsetkami i kosztami postępowania sądowego. To precedens w walce z “dumpingiem socjalnym” i firmami typu “skrzynki pocztowe” – informuje belgijski Związek Transportu i Logistyki.

Sprawa, która rozpoczęła się w czerwcu 2015 r., gdy Belgijska Federacja Transportu (BFT) została upoważniona przez siedmiu bułgarskich kierowców do złożenia skargi przeciwko firmie RMT, swój finał znalazła 11 października. Bułgarzy zaskarżyli pracodawcę z powodu nieuczciwych zarobków.

Czysty zysk kosztem kierowców

Truckerzy byli zatrudnieni przez filię belgijskiej firmy zarejestrowanej w Bułgarii pod nazwą Rematry. Pomimo iż zlecenia transportowe wykonywali na terenie Belgii, otrzymywali wynagrodzenie w wysokości 414 lewów (ok. 211 euro miesięcznie). Sąd pracy uznał, że bułgarska filia firmy została założona tylko po to, aby móc płacić pracownikom niższe wynagrodzenie i składki socjalne za pracę wykonywaną na terenie innego kraju. Był więc to przykład tzw. firmy “skrzynki pocztowej” – metody działania, które stosują zachodnie przedsiębiorstwa, by obniżyć wydatki na pracowników.

W tym przypadku kierowcy podpisali umowy z bułgarską firmą Rematry, ale zlecenia otrzymywali bezpośrednio od RMT z siedzibą w Belgii. Po trzech i pół roku walki, belgijski sąd pracy uznał, że faktycznym pracodawcą była firma RMT. Co za tym idzie, warunki zatrudnienia objęte były belgijskim prawem pracy.

– Siedmiu kierowców otrzymało łącznie 236 tys. euro. W przypadku jednego z nich wnioskowaliśmy o 111 tys. euro, dla kolejnego – o 97 tys. euro. Pięciu innych nie było zatrudnionych tak długo w RMT, dlatego dla nich kwoty roszczeń były znacznie niższe. Ponieważ firma RMT nie kwestionowała tych roszczeń, żądane wyrównanie zarobków zostało automatycznie przyznane, powiększone o odsetki i koszty postępowania sądowego – komentuje Frank Moreels, szef Belgijskiej Federacji Transportu.

To tylko wierzchołek góry lodowej

Sprawa Bułgarów trwała ponad trzy lata między innymi dlatego, że belgijska pracodawca grał na zwłokę. Dodatkowo w postępowanie zaangażowana była inspekcja ds. socjalnych, która musiała zbadać dokładnie kto wystawiał kierowcom zlecenia, jak im płacono, oraz gdzie spędzali 45-godzinny odpoczynek. Wszystkie te ustalenia inspekcji przemawiały na korzyść kierowców.

– Z treści wyroku wstępnego z 26 lipca ubiegłego roku wynikało, że pracodawca nie miał racji. Najnowszy wyrok (z 11 października – przyp. red.) nie jest zatem zaskoczeniem dla BFT. Chciałbym podziękować inspektoratowi za szczegółowe śledztwo, które doprowadziło do wydania tego wyroku. Jesteśmy przekonani, że to pierwszy klocek domina, który upadł, i który przewróci wiele innych. To decydujący krok w walce z dumpingiem socjalnym! – dodaje Moreels.

Belgijski związek przyznaje, że jest to najlepszy sposób na walkę z “dumpingiem socjalnym” i nieuczciwością zachodnich firm wobec wschodnich kierowców.

– Bułgarscy kierowcy dostali to, do czego mieli prawo. Jest to oczywiście również w interesie belgijskich kierowców, ponieważ eliminuje nieuczciwą konkurencję. Zasada „równej płacy za równą pracę” została tu potwierdzona przez sąd – zaznacza BFT.

Komentarz redakcji

Wyrok na korzyść bułgarskich kierowców, ewidentnie wykorzystywanych przez zachodniego przewoźnika, cieszy i daje nadzieję, że tego rodzaju praktyki nie będą dłużej tolerowane. Jeśli sami przedstawiciele branży transportowej z Belgii przyznają, że przypadek firmy RMT to nie zjawisko jednostkowe – można tylko temu przyklasnąć.
Problem “dumpingu socjalnego” był bowiem dotychczas utożsamiany z działalnością przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej. Znajdowało to silny wyraz w wystąpieniach zachodnioeuropejskich polityków, którzy całe zło nękające branżę transportową w swoich krajach, widzieli w konkurentach z krajów nowej Unii. Nie chcieli przy tym dostrzec, że zjawiska na rynku przewozowym są bardziej złożone. Można wręcz powiedzieć, że przymykali oczy na praktyki firm ze swoich krajów, które wykorzystywały tańszą siłę roboczą ze wschodu, by prowadzić biznes na własnym podwórku unikając przy tym płacenia obowiązujących u siebie płac minimalnych i składek socjalnych.
Wystarczy wspomnieć, że raport o kondycji sektora przewozowego w Belgii, opracowany przez Instytut Badawczy ds. Pracy i Społeczeństwa przy Katolickim Uniwersytecie w Leuven, obalił kilka stereotypów na temat “nieuczciwej” konkurencji ze wschodu. Bo jak dowiedli badacze, najpoważniejszym problemem branży transportowej są właśnie firmy “skrzynki pocztowe”. A nie jak chcieliby to widzieć politycy z Paryża – wschodnioeuropejscy przewoźnicy. Belgia jest bowiem państwem, które tak jak Włochy, Holandia, Hiszpania i Wielka Brytania jest w grupie krajów, z których przewoźnicy założyli najwięcej “letter-boxów”.
Oby wyrok belgijskiego sądu, jak i publikacje ukazujące rzeczywisty obraz zachodniego transportu, zostały dostrzeżone przez polityków i zmieniły ich nastawienie.  

Fot. iStock

Poradnik: ITD kontrola kierowcy

Tagi