Fot. Uber Freight

Uber był jak powiew świeżego powietrza… Dlaczego jego brak nie jest dobry dla polskiego transportu?

Ten artykuł przeczytasz w 9 minut

Nie rozumiem euforii i satysfakcji przewoźników i spedytorów. Komentarze w stylu „to była kwestia czasu”, „uber to wydmuszka”, „połamali zęby, polski transport górą” – pokazują jak bardzo krótkowzroczne jest spojrzenie na zarządzanie transportem, trendy rynkowe, oraz kierunki w których transport powinien się rozwijać. Tego typu komentarze na temat uberyzacji transportu pokazują, że jest duża część spedycji/handlarzy, którzy poza czubek swojego nosa, a właściwie to poza laptop z dostępem do giełdy, nie potrafią spojrzeć…

Uberyzacja to powiew świeżego powietrza dla rynku transportowego, który do tej pory działa w niezmienny od lat sposób, sektora bardzo odpornego na wprowadzanie nowych technologii.

Uberyzacja i platformizacja transportu

Mógłbym napisać tylko o Uberze, jednak zdecydowanie bardziej interesujące jest szersze spojrzenie na uberyzację jako cały koncept, trend, istniejący nie tylko w transporcie, ale szeroko w obecnej gospodarce i ekonomii.

Uberyzacja albo inaczej „platformizacja” wiąże się z postępem technologicznym w transporcie. O potrzebie informatyzacji, potrzebie postępu i rozwoju technologii w transporcie mówi wielu ekspertów i praktyków w branży.

Patrząc na działania części przewoźników, wciąż nieosiągalny szczyt technologii to jest strona internetowa w domenie „pl” zamiast tych wszystkich onetów, wp czy innych “stach-transport@op.pl“.  Niestety, ale już na tym etapie wielu przewoźników będzie skreślonych.

Kolejny poziom zaawansowania i ekscytacji to montaż GPS w ciągniku. Jednak od zakupu systemu do INFORMACJI, wyciągania wniosków, a w konsekwencji optymalizacji działania droga jeszcze bardzo daleka.

Jakie przewagi mają cyfrowe spedycje?

W wąskim znaczeniu cyfrowa spedycja to nic innego jak system, aplikacja (lub platforma), w której spotykają się dwie strony transakcji. Nie chodzi jednak tylko o zawarcie umowy transportu. Cyfrowe spedycje w inny, często lepszy sposób realizują potrzeby obu stron transakcji. Technologia usprawnia procesy w kluczowych obszarach.

Czego oczekuje nadawca:

– optymalizacji kosztów,

– weryfikacji jakości przewoźników,

– weryfikacja przestojów na załadunku i rozładunku,

– usprawnienia realizacji transportu i informacji w czasie rzeczywistym,

– poprawy bezpieczeństwa transportu i zapobiegania kradzieżom ładunków.

Czego oczekuje przewoźnik:

– optymalnej stawki,

– gwarancji płatności na czas,

– przewidywalności, powtarzalności i skali zleceń.

Co tracimy bez uberyzacji transportu?

Platformizacja wiąże się z wprowadzeniem i rozwojem technologii do transportu. Uber wbrew pozorom jednak trochę namieszał i już pomógł w rozwoju transportu. Potrzebny był silny rozpoznawalny brand, który już wcześniej zmienił całą branżę (np. przewozy osobowe, zamawianie jedzenia). Do tego stopnia, że regulator państwowy musiał zareagować, bo konkurencja sobie nie radziła, ale to już inna kwestia.

Co się zadziało dzięki Uberowi w transporcie? Na pewno otwarte zostały pewne drzwi. Uważam, że innym platformom będzie mimo wszystko łatwiej wchodzić na rynek transportu.

Informacje na temat „upadku” uberyzacji błyskawicznie pojawiły się też w popularnych serwisach oraz blogach min. giełd transportowych. Szczególnie te ostatnie (być może) odetchnęły z ulgą. Platformizacja transportu długoterminowo powoduje przesunięcie zleceń właśnie z giełd do platform i marketplace’ów transportowych.

Uberyzacja jest motorem napędowym zmian, które już teraz wprowadzają giełdy transportowe. Okazuje się, że można przewoźnikom zaproponować dodatkowe rozwiązania typu finansowanie, tańsze tankowanie itd. Giełda jako tablica ogłoszeń to za mało, giełdy muszą pójść w kierunku platformizacji, pakietowej i szerokiej oferty, inaczej nie przetrwają w długim terminie lub ich skala znacznie spadnie. Tego typu rozszerzona oferta to nowość dla giełd, standard dla platform i rozwiązań typu Uber, Sennder, Convoy, itd.

Dla części przewoźników giełda to ostateczność, ale nie mają alternatywy. Ręka drży nad przyciskiem „akceptuj zlecenie”. To jest potwierdzenie często kosmicznych wymogów w zleceniu transportowym i nigdy nie wiadomo, czy będzie płatność.

Praktycy transportu narzekają na jeden z największych problemów jakim jest bardzo duże rozdrobnienie i fragmentaryzacja rynku. Kolejny laptop, biurko, spedytor to nic innego jak utrzymanie status quo funkcjonowania transportu. Moim zdaniem to nie ten kierunek.

Mam nadzieję, że jest jednak część firm transportowych i spedycyjnych, które zaczęły analizować swój dotychczasowy model biznesowy. Pytanie ile z nich zadało sobie pytanie: jak długo da się rozwijać w schemacie: więcej, biur, więcej oddziałów, więcej spedytorów, więcej biurek, laptopów, więcej maili i telefonów.

Czego potrzebuje zleceniodawca?

To nie spedycja płaci za transport, to producent, hurtownik, dystrybutor, importer itd. potrzebuje transportu z punktu A do punktu B. Zapewnienie automatycznej informacji, rzetelności, wsparcia, tzw. customer experience powinno być celem nadrzędnym w procesie realizacji transportu.

Co traci zleceniodawca bez platformizacji?

– Brak automatyzacji przyjmowania i procesowania zleceń.

– Brak aktualizacji statusu transportu i bieżącej informacji w trybie online.
Skoro możemy na ekranie smartfona obserwować, jak zbliża się do nas zamówiona przez nas taksówka, to czemu nie możemy obserwować, jak zza rogu nadjeżdża zamówiona i opłacona przez nas ciężarówka?

Nadawca transportu pewnie nie będzie z równie ogromnym entuzjazmem i takim samym zainteresowaniem oglądał każdej nadjeżdżającej ciężarówki, ale już alerty na temat opóźnień każdy chciałby mieć w trybie online.

– Brak pełnej przejrzystości procesu od zlecenia do płatności. Opisany przeze mnie wcześniej problem rozdrobnienia rynku skutecznie ogranicza widoczność procesu i statusu. Jeśli tylko w procesie jest więcej niż jeden podwykonawca, to czas między załadunkiem/rozładunkiem to jedna wielka czarna transportowa dziura.

– Brak możliwości weryfikacji jakości zleceń realizowanych przez końcowego przewoźnika.

Marzenie zleceniodawców?

Proszę bardzo. Przychodzi (sam z siebie, a nie na dywanik) przewoźnik/spedycja do nadawcy i mówi:

Proszę bardzo, to są moje wskaźniki za ostatni dzień, tydzień, miesiąc. A tu i tu widzę możliwość usprawnienia naszej współpracy”.

Nie ważne czy umowa jest za tysiąc, dziesięć, czy za milion miesięcznie. Raz ustawione raportowanie, można wykorzystywać wiele razy.

Dlaczego upadają platformy?

Marketplace/platformy lub generalnie startupy nie upadają z powodu braku znajomości technologii czy błędów w aplikacji. Najczęściej przyczyny są inne, a sprowadzają się do braku sprzedaży i skali. Jeśli nie wyszło warto zadać sobie inne pytania:

– Ilu jest sprzedawców (nadawców) czyli skala?

– Ilu jest kupujących (przewoźników) czyli też skala?

– Jaka jest propozycja wartości/przewaga konkurencyjna?

– Czy propozycja wartości jest dobrze marketingowo zakomunikowana?

Pomysł i koncept platformizacji jest dobry i ma ogromną perspektywę rozwoju. Jednak pomysł nie jest najważniejszy, egzekucja jest ważniejsza.

Refleksji i wniosków dlaczego nie wyszło mam jeszcze wiele. Jeśli przyjdą kolejne „amerykany” a nie przetłumaczą systemu na PL to nasz rodzinny „Jan&Szwagier Transport” się nie zarejestruje i nie sprawdzi takiego rozwiązania choćby nawet płacili przed wykonaniem transportu…

Uczmy się…

Na początku opisałem swoje zaskoczenie reakcjami spedycji. Mentalnie wiele firm jest na etapie – podkupić spedytora, najlepiej z klientami i przewoźnikami. Więcej czasu poświęcają na sprawdzanie wpisów „hity z transa”, „czarna lista przewoźników”, powtarzanie w kółko „do transportu się dokłada”. Dlatego transport będzie stał w miejscu.

Przypomniał mi się stary kawał, który idealnie pasuje do tematu: 

Amerykanin modli się do Boga.

Panie Boże sąsiad ma taką doskonałą krowę. Daje tyle mleka.

I czego byś chciał synu?

Chciałbym mieć taką samą.

Modli się Polak. Jego sąsiad też ma świetną, mleczną krowę. Ale kiedy Pan Bóg pyta go co by chciał, pada odpowiedź: A żeby mu zdechła!

Odnosząc to do uberyzacji transportu – firmy spedycyjne i transportowe powinny się inspirować, uczyć i wdrażać funkcjonalności uberowe, zamiast modlić żeby się im biznes wywrócił. Tylko tak można zwiększyć swoją kilkuprocentową marżę, poprawić efektywność, zwiększyć skalę i rozwijać biznes. Przecież wielu z nich marzy, żeby być „johntransport.com” a nie „janekiszwagiertransport”.

Wciąż wierzę w lepszy transport, a Ty?

W pierwszym zdaniu zacząłem od słów, że nie rozumiem reakcji i satysfakcji. Gdy jedna z platform znika, a właściwie to łączy siły z innym rozwiązaniem.

To bardzo dobrze, że dwie duże platformy łączą siły, wciąż jest nadzieja na rozwój technologii w transporcie. Jestem przekonany o potrzebie uberyzacji i platformizacji transportu oraz konieczności szerszego zastosowania technologii.

Jestem pewien, że na rynku transportowym jest miejsce, na co najmniej kilka takich platform. O wyborze taksówki decyduje nie tylko stawka, ale też wiele, wiele innych czynników. Tak jak elastycznie wybieramy taksówkę, tak samo elastycznie można wybierać transport.

A co Wy o tym sądzicie?

Autor od kilkunastu lat pracuje w obszarach związanych z supply chain. Prowadzi blog www.dariuszkrason.pl

Fot. Uber Freight

Tagi