REKLAMA
Petronas Tutela

trans.iNFO

Niskie stawki a cyfrowa transformacja. Dlaczego polscy przewoźnicy zarabiają trzy razy mniej niż zachodni?

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Polskie firmy transportowe osiągają roczne przychody sięgające średnio pół miliona euro na przedsiębiorstwo. To zaledwie jedna trzecia tego, co zarabiają ich konkurenci z Niemiec czy Holandii. Skąd bierze się ta różnica? Czy to kwestia struktury rynku, koncentracji, czy może miejsca polskich przewoźników w „łańcuchu pokarmowym” europejskiej logistyki?

Za tym tekstem stoi człowiek - nie sztuczna inteligencja. To materiał przygotowany w całości przez redaktora, z wykorzystaniem jego wiedzy i doświadczenia.

O tym, gdzie jest dziś polski transport i w jakim kierunku powinien zmierzać, dyskutowali eksperci podczas debaty, która odbyła się 4 listopada 2025 roku podczas targów Translogistica 2025 w Warszawie.

Dlaczego polskie firmy zarabiają mniej?

We wszystkich zestawieniach finansowych trzeba brać pod uwagę, jakie usługi dodatkowe świadczy przewoźnik – zauważył Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska.  Przewoźnik to nie tylko typowy wykonawca przewozu, ale często firma oferująca usługi okołologistyczne. W krajach Europy Zachodniej takie usługi, jak logistyka kontraktowa, stanowią około 40 proc. przychodów. W Polsce to jedynie 20 proc. I w tym tkwi różnica efektywności.

Z kolei Krzysztof Gąsiewski z Rohlig Suus Logistics podkreślił, że presja konkurencyjna w regionie ogranicza możliwość podnoszenia marż.

Musimy czuć, jaką konkurencję stanowią dla nas przewoźnicy z Rumunii, Bułgarii czy krajów bałtyckich. Gdybyśmy życzyli sobie stawek na poziomie Niemiec, stracilibyśmy część rynku. Dlatego firmy często godzą się na niższe stawki, by utrzymać udział w rynku.

Artur Dziadosz z Trans.eu zauważył, że polska branża transportowa musi odejść od konkurowania wyłącznie kosztami.

Zbyt często sprowadzamy się do porównania: tania siła robocza kontra zachodni kapitał i technologia. Tymczasem regulacje europejskie coraz bardziej wyrównują koszty, a przewagę zbudują ci, którzy postawią na innowację i dane. Innowacja w transporcie to nie tylko nowy pojazd, ale platformizacja, automatyzacja procesów i decyzji.

Nierówności w efektywności

Według Natalii Karpik z E100, kluczowym problemem pozostaje rozdrobnienie rynku.

Mała firma transportowa jest cztery razy mniej efektywna niż duża. Mały przewoźnik zarabia około dwa tysiące euro na pracownika, podczas gdy duża firma nawet osiem do dziesięciu tysięcy. A 80 proc. polskiego rynku to właśnie mali i średni przewoźnicy. To pokazuje, że nasza branża jest w fazie wymuszonej profesjonalizacji. Mniejsze firmy muszą nadążać za dużymi, inwestować w procesy i transparentność.

Spedytorzy jako integratorzy rynku

Czy spedycje mogą być katalizatorem tej zmiany? Krzysztof Gąsiewski uważa, że tak.

Spedycje dają przewoźnikom szansę nie tylko na dostęp do większych projektów, ale też na wspólny kierunek rozwoju i profesjonalizację. Duża liczba małych firm daje rynkowi zwinność, ale pod warunkiem dobrej koordynacji. Dla nas, spedytorów, dobre wyniki przewoźników to kwestia przetrwania.

Maciej Wroński dodał, że pośrednicy są potrzebni, o ile wnoszą wartość:

Na rynku spedycji coraz trudniej funkcjonować małym firmom, które tej wartości nie dodają. Mały przewoźnik często nie dotrze bezpośrednio do klienta. Platformy i operatorzy logistyczni mają tu swoje miejsce, podobnie jak konsorcja małych przewoźników – o ile nauczą się współpracować.

Transformacja cyfrowa: od giełd do platform

Artur Dziadosz zwrócił uwagę, że tradycyjne giełdy transportowe wyczerpują swój model.

Nowoczesne platformy przestają być miejscem ogłoszeń, a stają się cyfrowymi ekosystemami, które łączą ludzi, procesy i dane. Dziś nie wygrywa ten, kto ma więcej zleceń, ale ten, kto potrafi lepiej dopasować ofertę i szybciej przetworzyć dane.

Krzysztof Gąsiewski podkreślił, że przyszłość należy do integracji systemów i standardów.

Musimy dążyć do jednolitego standardu komunikacji w logistyce. Platformy są dla nas hubami danych – wymieniamy nie tylko informacje o ładunkach, ale też dokumenty i statusy. Wygra ten, kto szybciej połączy zlecenie z ładunkiem i przetworzy zmienne w planowaniu – zauważył Gąsiewski.

Fintechy w logistyce

Natalia Karpik zaznaczyła, że branża transportowa jest jednocześnie bardzo “pieniądzochłonna”.

Transport chętnie przewiezie towar, ale płatności często przychodzą po 60 dniach. Dlatego fintechy stają się nie tylko platformami, ale też infrastrukturą finansową. Dzięki narzędziom takim jak karty paliwowe czy systemy płatności odroczonych przewoźnicy mogą utrzymać płynność.

Artur Dziadosz dodał, że przyszłość fintechu w transporcie to łączenie danych operacyjnych, rozliczeniowych i telematycznych w jeden system.

 Wchodzimy w etap, w którym kluczowa nie jest liczba zleceń, lecz jakość dopasowania i zaufanie danych. Platformy przyszłości będą sieciami opartymi na danych i zaufaniu – podkreślił.

Finanse i stabilność małych przewoźników

Maciej Wroński przypomniał, że zdolność finansowa małych firm to często fikcja.

Tradycyjne banki nie potrafią ocenić ryzyka w transporcie, dlatego pojawiła się nisza dla fintechów. One stosują własne algorytmy i są w stanie dostarczyć produkt finansowy przewoźnikowi, którego bank by odrzucił. Kluczem będzie integracja, interoperacyjność i standaryzacja, których wciąż brakuje – zauważył prezes TLP.

Przyszłość: integracja, współpraca i bezpieczeństwo

Pod koniec debaty eksperci zgodzili się, że przyszłość polskiego transportu zależy od współpracy i wymiany danych. Krzysztof Gąsiewski podkreślił, że technologia powinna wspierać człowieka, a nie go zastępować, natomiast Artur Dziadosz zauważył, że przeciętny przewoźnik korzysta z kilkunastu aplikacji, co utrudnia efektywność.

Naszym zadaniem jako platform jest agregacja danych i wspieranie każdego ogniwa łańcucha dostaw – podkreślił dyrektor regionalny w Rohlig Suus.

Natalia Karpik zwróciła uwagę, że bezpieczeństwo danych staje się kluczowym wyzwaniem:

Ten, kto ma dostęp do danych, jest ich władcą. Dlatego przyszłość transportu to partnerstwo, transparentność, integracja i bezpieczeństwo.

Maciej Wroński podsumował: 

Każda firma powinna grać o pozycję lidera. Bo kto nie gra, ten już przegrał.

Tagi:

Zobacz również