Elon Musk najwyraźniej ściga się z Antonim Gaudim – architektem, którego słynna świątynia Sagrada Familia nadal nie została ukończona, mimo że prace rozpoczęły się w XIX wieku.
Mityczne Tesle mimo wielokrotnych zapowiedzi, wciąż wymykają się klientom z rąk.
Moc premier
Świat pierwszy raz usłyszał o Tesli Semi w 2017 r., kiedy zapewniano, że elektryczny ciągnik trafi do klientów w ciągu dwóch lat. Termin jednak przesunięto, nieznacznie, na 2020 r. Gdy ten minął okazało się, że na premierę trzeba będzie poczekać do 2021 r. Premierę, która, jak dziś widzimy, nadal nie nastąpiła.
Elon Musk podgrzewa jednak emocje. W najnowszym wpisie opublikowanym na Twitterze zapewnia, że pojazd o zasięgu ponad 804 km trafi do pierwszych klientów jeszcze w tym roku.
Tesla 500 mile range Semi Truck starts shipping this year, Cybertruck next year
— Elon Musk (@elonmusk) August 10, 2022
Zaliczki spływają
Klienci są wyjątkowo cierpliwi. Pierwsi złożyli zamówienia tuż po pierwszej prezentacji Tesli Semi, wpłacając po 5 tys. dolarów zaliczki (ok. 22,6 tys. zł). Z czasem depozyt skoczył do 20 tys. dolarów (90,5 tys. zł), a i tak znaleźli się chętni, by go wpłacić.
W maju ogłoszono rozpoczęcie zbierania zamówień w trzech kolejnych krajach – Wielkiej Brytanii, Niderlandach i Norwegii. Rzecz jasna, znów konieczna była wpłata zaliczki. W Wielkiej Brytanii wynosiła 4 tys. funtów (ponad 22 tys. zł) oraz kolejne 11 tys. w ciągu dziesięciu dni (prawie 61 tys. zł). Dodajmy – bezzwrotnej zaliczki.
Na razie – poza obiecywaną po raz kolejny datą wydania samochodów – brak dalszych informacji. W najgorszym razie ekscenryczny Elon po raz kolejny przesunie datę…