TransInfo

Francja chce przeciągnąć Czechów i Słowaków na swoją stronę. Zapłaci za to Polska?

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedził w środę Austrię, gdzie spotkał nie tylko z kanclerzem tego kraju, ale także z premierami Czech i Słowacji. Tematem rozmów były zmiany, która Francja chce przeforsować w unijnych przepisach o pracownikach delegowanych, co jest niezwykle istotne dla polskiego transportu. Najpierw prezydent Macron nazwał unijną dyrektywę o pracownikach delegowanych „zdradą europejskiego ducha”.  Po rozmowach z premierami Czech i Słowacji złagodził ton.

Dla polskich firm transportowych zmiany w przepisach o delegowaniu pracowników, to niezwykle istotna sprawa. Jeśli propozycje Francuzów przejdą, branża będzie musiała się zacząć działać w bardzo niekorzystnych warunkach (pisaliśmy o nich TUTAJ).

Tymczasem wczoraj w Salzburgu, podczas wspólnego wystąpienia z Christianem Kernem, kanclerzem Austrii, Macron stwierdził, że oba kraje mają „doskonale zbieżne” punkty widzenia na tę sprawę. Według Austrii i Francji, obecne przepisy o delegowaniu powodują dumping socjalny, na czym korzystają kraje Europy Środkowo-Wschodniej, takie jak Polska, Czechy, Węgry itd.

Jednolity europejski rynek i swoboda przepływu pracowników nie mają na celu faworyzowania krajów, które promują słabsze przepisy prawa socjalnego – grzmiał wczoraj Macron.

Później, po spotkaniu z premierami Czech i Słowacji padły już bardziej pojednawcze słowa. – Nasze rozmowy stanowią prawdziwy krok naprzód ku kompromisowi w październiku i bardzo się z tego cieszę – powiedział Macron cytowany przez agencje prasowe. Na wspólnej konferencji prasowej czterech przywódców, szefowie rządów Austrii, Francji, Czech i Słowacji opowiedzieli się za osiągnięciem porozumienia w sprawie pracowników delegowanych w UE.  Kanclerz Austrii poinformował, że osiągnęli oni porozumienie co do podstawowych zasad, jakimi ma się rządzić wysyłanie osób do pracy w innym kraju UE. Prezydent Francji sprecyzował, że chodzi m. in. o skrócenie czasu, na jaki pracownik może być wysłany oraz o kwestie płacy.

Polska traci sojuszników?

Te wystąpienia nie pozostały bez echa w Polsce – głos zabrali przedstawiciele polskiej dyplomacji. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, skomentował rozmowy Macrona na antenie TVN . – Prezydent Macron chce w tej chwili zrównoważyć te rozmowy z Polakami, które były liczne, spotkaniami z innymi państwami z Europy Środkowo-Wschodniej, w których dotychczas takich kontaktów nie było – powiedział minister Waszczykowski.

Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych ds. europejskich powiedział z kolei w rozmowie z PAP, że w sprawie pracowników delegowanych i usług transportowych Grupa Wyszehradzka jest zjednoczona i ma bardzo spójne stanowisko. – Wyszehrad jest więc zjednoczony i ma bardzo spójne stanowisko. Rozmowy w Salzburgu tego nie zmienią – zapewnił.

Inaczej sytuację oceniają czeskie media. „Wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona w krajach Europy Środkowej to znak, że czasy jedności Grupy Wyszehradzkiej dobiegły końca, a brak spotkań z przywódcami Polski i Węgier to jasny komunikat polityczny” – skomentował wczoraj czeski dziennik „Lidove Noviny”.

Według gazety rosną szanse na to, że „czwórka wyszehradzka” (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry) zmieni się w „wyszehradzką dwójkę”. A przyczyni się do tego polityka Francji.

„Lidove Noviny” uważają, że premierzy Czech i Słowacji, którzy na spotkaniu w Austrii reprezentowali całą Grupę Wyszehradzką, postawili zdecydowanie na interesy własnych państw. Jak powiedział szef słowackiego rządu, Robert Fico, „być w centrum i działać wspólnie z Francją i Niemcami to podstawa prowadzonej przeze mnie polityki”.

Branża krytyczna wobec francuskich pomysłów

Na serię wizyt prezydenta Macrona zareagowały także organizacje branżowe transportu. Głos zabrał Sojusz na rzecz Przyszłości Transportu, którego jednym z członków-założycieli jest Transport Logistyka Polska.

Bułgarska Unia Przewoźników, członek-założyciel Sojuszu, przedstawiła stanowisko Sojuszu w przedmiocie Pakietu Mobilności, w szczególności delegowania pracowników w transporcie międzynarodowym, bezpośrednio władzom bułgarskim. Stanowisko krytyczne wobec propozycji stosowania przepisów o delegowaniu w branży transportu będzie zaprezentowane w toku spotkania z Emmanuelem Macronem. Czekamy na odpowiedź francuską” – poinformowało TLP.

Prezydent Macron dzisiaj odwiedza Rumunię, a w piątek uda się do Bułgarii. Do Europy Środkowo-Wschodniej przyjechał, by lobbować za zmianami przepisów, które mają doprowadzić do zrównania płac dla pracowników miejscowych i zagranicznych za tę samą pracę wykonywaną na terenie danego państwa. W praktyce będzie to oznaczało, że np. pracownik z Polski delegowany do Francji, będzie musiał zarobić tyle, co Francuz wykonujący taką samą pracę. Oprócz tego na zagranicznych pracodawców nałożony zostanie obowiązek wypłaty delegowanemu wszystkich dodatków, jakie obowiązują w danym kraju (czyli np. premii, dodatków urlopowych itp.).

Straci nie tylko transport

Jak wyliczyła Wyborcza.pl, to może spowodować straty dla polskiej gospodarki. Gazeta prognozuje, że po zmianach około jednej trzeciej polskich firm delegujących upadnie. Skutkiem tego będzie mniej podatków odprowadzanych do budżetu państwa. Straci też ZUS, ponieważ przestaną wpływać składki od kilkuset tysięcy pracowników. Wpływy z tego tytułu szacowane są na 750 mln zł miesięcznie. W sumie polscy przedsiębiorcy delegują obecnie około pół miliona pracowników do krajów UE.

Tagi