TransInfo

Klamka zapadła. Opłata emisyjna to już pewnik

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Nowy podatek wchodzi w życie 1 stycznia 2019 r. Stawka – 80 złotych za 1000 litrów benzyn silnikowych i olejów napędowych (czyli 8 gr za litr paliwa silnikowego) – czytamy na stronie prezydenta, który podpisał ustawę, wprowadzającą m.in. opłatę emisyjną. Eksperci alarmują, że wbrew zapowiedziom rządu, podwyżka uderzy kierowców po kieszeniach.

Politycy zapewniają, że „obowiązek uiszczenia opłaty będzie ciążył na producentach paliw silnikowych, importerach tych paliw, podmiotach dokonujących wewnątrzwspólnotowego nabycia paliw silnikowych (w rozumieniu przepisów o podatku akcyzowym) oraz na każdym innym podmiocie podlegającym na podstawie przepisów o podatku akcyzowym obowiązkowi podatkowemu w zakresie podatku akcyzowego od paliw silnikowych”. Czyli nie na konsumencie.

– Zdecydowały zarządy tych spółek (chodzi o państwowe spółki paliwowe – przyp. red.), że w związku z wprowadzeniem tej opłaty, nie podniosą ceny paliwa, decydując się na niewielkie zmniejszenie rentowności własnych przedsiębiorstw – potwierdzał te zapewnienia minister energii Krzysztof Tchórzewski, cytowany przez PAP.

Takie same deklaracje składał swego czasu PKN Orlen przekonując, że ewentualne podwyżki weźmie na siebie.

„Do tej kieszeni najłatwiej sięgnąć”

Eksperci z branży paliwowej są jednak sceptyczni.

– Wydaje mi się, że ministerstwo opiera się na optymistycznym założeniu, że koncerny, producenci czy importerzy paliw wezmą na siebie te dodatkowe koszty. To jednak nie jest takie proste, zwłaszcza gdy mówimy o firmach, które są w stu procentach prywatne – mówił w rozmowie z Trans.INFO dr Jakub Bogucki, analityk Rynku Paliw e-petrol.pl. – Boję się, że to się koniec końców wszystko skupi się na tej kieszeni, do której najłatwiej sięgnąć, czyli na kieszeni ostatecznego odbiorcy, a więc na tankujących.

A już teraz ceny paliw na stacjach nie napawają optymizmem. Zgodnie z najnowszymi szacunkami portalu, za litr popularnej 95 w najbliższych dniach trzeba będzie zapłacić nawet 5,16 zł. Za oleju napędowego – nawet 5,10. Gdyby firmy przerzuciły opłatę emisyjną w całości na klientów, wówczas moglibyśmy się liczyć z podwyżkami jeszcze wyższymi o 8 groszy na litrze.

Mamy być bardziej ekologiczni

Politycy przekonują, że dzięki opłacie emisyjnej transport w Polsce będzie bardziej ekologiczny.

Środki z tytułu opłaty emisyjnej w części przypadającej NFOŚiGW (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, na którego pójdzie 85 proc. wpływów ze wspomnianej opłaty – przyp. red.) będą przeznaczane na przedsięwzięcia mające na celu zmniejszenie lub uniknięcie szkodliwej emisji substancji gazowych, stałych lub ciekłych powodujących zanieczyszczenie powietrza – czytamy w komunikacie na stronie prezydenta.

Pozostałe 15 proc. przeznaczone zostanie na nowo powstały Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Z niego zaś m.in. na „wsparcie budowy lub rozbudowy infrastruktury dla dystrybucji lub sprzedaży sprężonego gazu ziemnego (CNG) lub skroplonego gazu ziemnego (LNG)”, wsparcie transportu publicznego, wykorzystującego paliwa alternatywne czy na „wsparcie zakupu nowych pojazdów i jednostek pływających” zasilanych ekologicznym paliwem.

Fot. Pixabay/Taken/public domain

Tagi