Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Pixabay/jotoler
Wiosna w przemyśle jeszcze poczeka. Ponowny spadek indeksu PMI
Indeks PMI spadł w Polsce w marcu po lutowym odbiciu. Coraz gorzej wyglądają też nastroje sektora wytwórczego w Niemczech. Jednocześnie nie odpuszcza inflacja, a na horyzoncie mamy potencjalny wzrost cen ropy.
Przedwcześnie rozbudzone okazały się nasze nadzieje w zeszłym miesiącu, kiedy indeks PMI dla polskiego przemysłu znalazł się na najwyższym poziomie od maja 2022 roku. Produkcja i zamówienia wyglądały wówczas najlepiej od ubiegłej wiosny.
Okazało się jednak, że nie była to jaskółka zwiastująca nadejście wiosny, a raczej mały przesmyk między czarnymi chmurami gromadzącymi się nad polskim przemysłem.
W marcu bowiem indeks PMI dla sektora wytwórczego w naszym kraju pogorszył się. Nieznacznie, ale jednak, spadł z 48,5 pkt w lutym do obecnych 48,3 pkt. To już jedenasty miesiąc z rzędu, kiedy indeks pozostał poniżej neutralnego poziomu 50 pkt.
Na spadek indeksu wpływ miały przede wszystkim słabsze notowania subindeksów produkcji i nowych zamówień. Oba czynniki zmalały odpowiednio 11. i 13. miesiąc z rzędu. Ankietowane firmy zgłaszały brak popytu na swoje wyroby zarówno w kraju, jak i na rynkach zagranicznych. Szczególnie mocny spadek popytu widoczny był na sąsiednich rynkach europejskich.
Za spadkiem popytu idą mniejsza aktywność zakupowa producentów oraz mniejsza skłonność do zatrudniania nowych pracowników. Ta pierwsza spada od 10 miesięcy, zatrudnienie zaś od czerwca ub.r.
Mniejsza aktywność zakupowa i mniejszy popyt na środki produkcji i surowce przekładają się z kolei na mniejsze obciążenia łańcuchów dostaw i zmniejszenie czasu dostaw.
Dobrą wiadomością jest jednak spadek presji inflacyjnej. Zarówno koszty środków produkcji jak i ceny końcowe wyrobów gotowych charakteryzowały się wolniejszym tempem wzrostu. Te ostatnie wzrosły w najniższym stopniu od dwóch i pół roku!
Najnowsze dane GUS odnośnie inflacji wskazują jednak, że problem rosnących cen nie przejdzie zbyt szybko do historii. Marcowy odczyt 16,2 proc. był wyższy o 1,1 pkt proc. od lutowego. Warto jednak podkreślić, iż miesiąc do miesiąca spadały ceny nośników energii i paliw, co powinno dać odetchnąć gospodarce i przemysłowi w najbliższych miesiącach. Niepokoi jednak stały wzrost cen żywności – choć trudno się spodziewać drastycznego zmniejszenia popytu na ten towar pierwszej potrzeby, to generalnie import żywności (z Włoch czy Hiszpanii) może dostać w kość.
Z drugiej strony poprawiły się prognozy na najbliższy rok, były najlepszymi od lutego 2022 r.. Wynikało to m.in. ze stabilizacji łańcuchów dostaw oraz osłabienia inflacji.
Coraz gorzej za Odrą
Już miesiąc temu podkreślaliśmy, że niepokojącym sygnałem z punktu widzenia polskiego przemysłu jest słabnący sektor wytwórczy w Niemczech. Nasz zachodni sąsiad jest bowiem największym partnerem handlowym Polski, a nasz kraj – trzecim eksporterem nad Ren.
W marcu indeks PMI dla niemieckiego przemysłu spadł wyraźnie do 44,7 pkt., z lutowych 46,3 pkt. Marcowy odczyt był najgorszym od maja 2020 r., czyli od początku pandemii, gdy na dwa miesiące stanęła w Europie praktycznie cała aktywność gospodarcza.
Przemysł niemiecki boryka się z tymi samymi problemami, co polski. Martwi szczególnie niski poziom nowych zamówień spowodowany niskim popytem, na który wpływają słabe nastroje konsumentów, wysokie koszty życia i pożyczek a także chęć zużycia nagromadzonych przez ostatnie lata zapasów. Niemniej jednak nowe zamówienia spadały wolniej niż w II połowie ub.r. Spadek zamówień zagranicznych także osłabł.
Co ciekawe, produkcja nieznacznie wzrosła, głównie ze względu na większą dostępność materiałów, co pozwoliło na nadganianie zaległości produkcyjnych.
Poprawiła się również sytuacja związana z inflacją – spadły ceny zarówno materiałów i surowców, jak i koszty produkcji oraz ceny produktów gotowych.
Niemniej jednak nie wpłynęło to na nastroje niemieckich producentów. Ich oczekiwania co do przyszłości po raz pierwszy od pięciu miesięcy były gorsze niż przy poprzednich badaniach. Przedsiębiorcy nad Odrą i Renem przede wszystkim obawiają się niskiego popytu, niepewności geopolitycznej, wysokiej inflacji i zacieśniania polityki monetarnej.
Niemcy ciągną w dół strefę euro
I w całej strefie euro sytuacja pogorszyła się w stosunku do lutowych odczytów. Indeks dla całej eurozony spadł z 48,5 pkt. do 47,4 proc. Po minimalnym spadku w lutym w stosunku do stycznia i wybiciu się kilku krajów ponad poziom neutralny wydawało się, że sprawy zmierzają w dobrym kierunku. Marzec przyniósł jednak wyraźny spadek indeksu.
Co prawda kilka krajów nadal pozostało powyżej bariery 50 pkt. w tym m.in. Hiszpania i Włochy, to jednak o ile ta pierwsza mogła się pochwalić najlepszym od 9 miesięcy wynikiem, tak Włosi zanotowali już spadek w stosunku do lutego.
O niskich odczytach w Niemczech już pisaliśmy. Nie lepsze wieści docierają też z Francji – w marcu indeks był tam na najniższym od 5 miesięcy poziomie – osiągnął 47,3 pkt.
Dla polskich przewoźników nie są to dobre wieści – zarówno Niemcy, jak i Francja oraz Włochy należą do głównych kierunków obsługiwanych przez nasze firmy transportowe. Podobnie jak Niderlandy – gdzie indeks także spadł do najniższego od 4 miesięcy poziomu. Mniejsza aktywność produkcyjna wytwórców z tych krajów to mniej zleceń dla polskich przewoźników.
Niewiadoma przyszłość
Co do przyszłości, niezmiennie niepokoi słaba kondycja niemieckiego przemysłu (i w mniejszym stopniu innych krajów eurozony). Polski przemysł jako znaczący poddostawca dla tamtejszych wytwórców będzie dostawać rykoszetem. Podobnie jak polski sektor transportowy, jako że rodzimi przewoźnicy posiadają istotne udziały w przewozach międzynarodowych w Europie.
Pewnym optymizmem napawa spadkowa tendencja cen energii i paliw – te czynniki w dużej mierze nakręcały inflację w ubiegłym roku. Z drugiej jednak strony najnowsza weekendowa decyzja państw OPEC o redukcji wydobycia ropy może zahamować spadek jej cen i cen paliw. Dla gospodarek europejskich, gnębionych przez wysokie koszty energii i paliw, perspektywa ich ponownego wzrostu nie jest najlepszą wiadomością.