Parlament Europejski będzie jutro głosował w sprawie portu OBD. Jeśli przyjmie projekt bez poprawek, producenci samochodów będą mogli nie instalować wyposażenia, które od kilku lat należy do standardu w pojazdach, sprzedawanych w Unii Europejskiej. A to może oznaczać dla kierowców wyższe rachunki za naprawy. Bo bez OBD zwykły warsztat nie będzie w stanie zdiagnozować awarii. Konieczna będzie wizyta w autoryzowanym.
Port OBD wykorzystywany jest do autodiagnostyki. Podpinając się do niego można sprawdzić np. kody błędów, które pojawiły się w samochodzie. Korzystają z tego przede wszystkim nieautoryzowane warsztaty.
Jeśli Parlament Europejski przegłosuje projekt rozporządzenia o homologacji typu pojazdów w niezmienionej formie, OBD może zniknąć. Nie ma go bowiem w spisie obowiązkowego wyposażenia.
Drożej o kilkadziesiąt procent
Jeśli taki scenariusz się ziści, uderzy to kierowców po kieszeniach.
Kierowcy będą musieli odwiedzać autoryzowane serwisy, ponieważ każda marka będzie mogła opracować swój własny standard komunikacji” – alarmuje moto.pl.
“Nie wiadomo, czy możliwe będzie odczytanie zapisu błędów urządzeniem, które nie ma bezpośredniego połączenia z serwerem producenta. W takim przypadku zmotoryzowani, którzy wybierają się do mechanika z czymś więcej niż wymiana filtrów czy klocków, byliby skazani na serwis producenta” – zauważa z kolei moto.wp.pl.
Media szacują, że rachunki mogą pójść w górę nawet o kilkadziesiąt procent, bo o tyle wyższe są stawki w autoryzowanych serwisach.
Fot. Wikipedia/0x010C/CC BY-SA 4.0