W sumie w proteście na wszystkich trzech przejściach może wziąć, według szacunków organizatorów, nawet ponad 200 osób. Na miejscu mają się również pojawić ciągniki siodłowe.
Przewoźnicy będą przepuszczać jedną ciężarówkę na godzinę, przejazd konwojów humanitarnych, pomocy wojskowej oraz aut wiozących łatwo psującą się żywność ma odbywać się bez przeszkód.
W urzędzie gminy Dorohusk usłyszeliśmy, że protest ma trwać do 3 grudnia br. Organizatorzy, którymi są “osoby fizyczne”, mają być podobno zdeterminowani, by nie przerywać protestu przed założonym terminem z uwagi na to, że podczas poprzednich tego typu akcji poszli na duże ustępstwa, nie osiągając jednak ostatecznie zadowalających efektów.
Protestujący przewoźnicy, wedle wiedzy przedstawicieli wspomnianego urzędu, domagają się przede wszystkim przywrócenia zezwoleń na transport dla Ukraińców. Krytykują również tamtejszy elektroniczny system kolejkowy, który działa wadliwie, np. doprowadzając do pojawiania się sytuacji, kiedy polski przewoźnik rejestruje się na konkretny dzień, po pewnym czasie jednak wypada z kolejki i musi to robić ponownie.
Krytyka Ukraińców
Strona ukraińska krytykuje protest.
Jesteśmy oburzeni i uważamy, że są to działania nielegalne. Pod koniec roku, kiedy jest duża dostępność ładunków i musimy zakończyć operacje eksportowo-importowe, chcą blokować trzy z czterech przejść towarowych. Nie rozumiemy tego – powiedział Trans.info Wołodymyr Balin, szef AsMAP Ukrainy.
– Jestem zaskoczony stanowiskiem naszych polskich kolegów. – W ogóle nie podnoszą kwestii słabej pracy celników i straży granicznej – dodał.
Współpraca: Hanna Skrypal
Fot. Jeden z poprzednich protestów przewoźników – w Koroszczynie