Fot. Aramco

W 2023 roku rynek ropy będzie stabilniejszy niż w mijającym. Jak przełoży się to na cenę baryłki? [AKTUALIZACJA]?

Kolejne instytucje obniżają prognozy cen ropy na 2023 r. Czy przełoży się to spadek cen paliw? Niestety w przypadku najbardziej interesującego sektor transportowy oleju napędowego spodziewać się raczej należy wzrostu cen. Aktualizacja: 31 stycznia 2023, godz. 11:45.

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs niedawno obniżył swoje prognozy cen ropy na przyszły rok. Spodziewana stawka za baryłkę w I kwartale to 90 dolarów (przy poprzednich szacunkach na poziomie 115 dolarów). W II kwartale cena ma wzrosnąć do 95 dolarów, co także jest poniżej wcześniejszej prognozy wynoszącej 105 dolarów.

Eksperci z amerykańskiego banku inwestycyjnego opierają swoją nową prognozę na mniejszej konsumpcji w Chinach, wzroście produkcji ropy w Kazachstanie i Nigerii, a także wysokim poziomie eksportu ropy z Rosji (na rynki azjatyckie).

W związku ze wzrostem produkcji i spowolnieniem gospodarczym, Goldman Sachs spodziewa się nadprodukcji ropy w kończącym się kwartale a także w pierwszych trzech miesiącach przyszłego roku. Amerykańska firma przewiduje także, iż w 2024 r. średnie ceny ropy wzrosną do 105 dolarów za baryłkę.

Wcześniej na podobnym pułapie prognozowali cen ropy inni eksperci. Bank inwestycyjny JP Morgan oczekuje, iż cena ropy Brent w 2023 r. wyniesie średnio 90 dolarów za baryłkę, by następnie w 2024 r. wzrosnąć do 98 dolarów. Po wybuchu wojny na Ukrainie JP Morgan prognozował, że w 2023 r. średnio baryłka kosztować będzie 98 dolarów.

Natomiast amerykańska rządowa agencja US Energy Information Administration ocenia, że średnia cena za baryłkę ropy w 2023 r. wyniesie 92 dolary.

Cena ropy bez większych wahań

Podobnie sytuację widzi dr Jakub Bogucki, ekspert rynku paliw z firmy e-petrol monitorującej rynek paliw. Co do oczekiwań cenowych na 2023 rok, nie spodziewa się rewolucji i ekstremalnych scenariuszy.

Na horyzoncie widać wzrost zapotrzebowania ze strony Chin, które odchodzą od dotychczasowej polityki covidowej. Może to podbić ceny ropy w pierwszych miesiącach roku” – twierdzi dr Bogucki.

Z drugiej jednak strony, w Europie i Stanach Zjednoczonych spodziewane jest spowolnienie gospodarcze, a co za tym idzie mniejszy popyt na paliwa.

Bogucki nie przewiduje jednak w pierwszej połowie 2023 r. wielkich skoków i wahań cen paliw. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia baryłka ropy kosztowała około 83-84 dolary. To znacznie mniej niż w czerwcu, kiedy oscylowała wokół poziomu 120 dolarów, czy nawet w porównaniu do końcówki listopada, gdy przekraczała 95 dolarów i zbliżała się do 100.

„Sądzę, że maksymalnie cena baryłki może podskoczyć do dziewięćdziesięciu kilku dolarów” – wyrokuje Bogucki. Nie spodziewa się on takich wahań cen surowca jak w bieżącym roku.

Więcej, i powyżej 100 dolarów, jest mało prawdopodobne – to scenariusz ekstremalny” – konkluduje Bogucki.

A kończący się rok 2022 rozpoczął się na podobnym jak dziś poziomie cenowym, po czym inwazja rosyjska na Ukrainę wywindowała gwałtownie stawki.

Cena diesla w górę

Ekspert e-petrol podkreśla, iż w nowym roku na rynku paliwowym widoczne będą dwa znaczące trendy. Po pierwsze, z perspektywy Polski i Europy niezwykle istotne będzie embargo na import produktów ropopochodnych z Rosji do UE, które wejdzie w życie na początku lutego.

Trzeba znaleźć nowe źródła dla około 40 proc. paliwa” – podkreśla dr Bogucki. „Diesel zapewne będzie droższy. Czy go zabraknie? Raczej nie” – dodaje ekspert e-petrol.

Przetworzonego paliwa państwa europejskie szukają przede wszystkim na Bliskim Wschodzie i w Stanach Zjednoczonych. Zapewne wykorzystane będą także rafinerie europejskie, tu jednak, wskazuje dr Bogucki, należy pamiętać o europejskiej polityce klimatycznej. W rezultacie importowane z daleka paliwo niewątpliwie będzie droższe niż dziś. I okazjonalnie i regionalnie mogą pojawić się jego niedobory.

Zmiany źródeł dostaw

Drugi trend dotyczy nie bezpośrednio paliwa lecz surowca.

To będzie rok kiedy Europa będzie musiała radzić sobie bez ropy rosyjskiej. Będziemy musieli żyć w przyjaźni z ropą arabską, z Morza Północnego, afrykańską, amerykańską. Utrwali się globalna zmiana kierunków eksportu ropy” – tłumaczy Jakub Bogucki.

Ta logistyczna zmiana widoczna jest już teraz. Embargo i limit cenowy na rosyjską ropę w Europie sprawia, iż surowiec z tego kraju trafia obecnie w przeważającej większości do Azji (głównie Chin i Indii). Z drugiej strony, unikający rosyjskiej ropy świat zachodni ściąga surowiec z innych źródeł.

Widać to dobrze choćby na przykładzie naszego kraju. O ile pod koniec 2021 r. surowiec z Rosji stanowił ponad 60 proc. importu ropy, o tyle w okresie maj-sierpień 2022 r. była to już około połowa. Jednocześnie rośnie udział ropy sprowadzanej z Arabii Saudyjskiej. We wspomnianym okresie maj-sierpień stanowiła ona 35 proc. polskiego importu nafty (w porównaniu do 19 proc. w 2021 r.).

Cena baryłki ropy zależna od sytuacji w Chinach

Trzeba też pamiętać, iż ponad dwie trzecie oleju napędowego w Polsce produkowana jest lokalnie (aczkolwiek z importowanej ropy). Czynnikiem, który może nieco pociągnąć w górę cenę baryłki ropy w kolejnych miesiącach (a tym samym w konsekwencji podbić cenę diesla), jest sytuacja w Chinach. Państwo Środka rozpoczęło pełne otwieranie swojej gospodarki po kilku latach praktycznie stałego lockdownu. W zależności od skali popytu może mieć to wpływ na cenę za baryłkę ropy na świecie.

Przebudzenie chińskiej gospodarki zwiększy lokalny popyt także na olej napędowy, co oznaczać będzie, iż tamtejsze rafinerie (które w ostatnich miesiącach zaczęły eksportować paliwo do Europy) skupią się na dostawach na rynku krajowym. Również rafinerie azjatyckie, które także w ostatnim czasie umocniły się jako dostawcy dla europejskich importerów, mogą skupić się bardziej na eksporcie do Chin.

Tagi