Odsłuchaj ten artykuł
Youtube
Spedytorzy i przewoźnicy unikają tras do Wielkiej Brytanii. Efekt jest już widoczny – stawki za przewozy rosną
Jak wynika z danych zebranych przez narzędzie analityczne Metrix, będące bazą danych dla rynku spotowego w transporcie drogowym, w następstwie Brexitu popyt i podaż na usługi transportowe do Wielkiej Brytanii zmalały, a stawki na trasach na Wyspy znacznie wzrosły.
W drugim tygodniu stycznia indeks popytu na transport drogowy do Wielkiej Brytanii z sąsiedniej Francji wyniósł 42 pkt., podczas gdy w analogicznym okresie 2020 r. było to 125 pkt. Poziom popytu w 2021 r. znajduje się mniej więcej na poziomie notowanym podczas wiosennego pandemicznego dołka. Nie da się tego nawet porównać z tygodniami grudniowymi, gdy popyt przekraczał nawet 200 pkt.
Okres bezpośrednio po Świętach Bożego Narodzenia tradycyjnie charakteryzuje się spadkiem popytu i podaży usług transportowych, ale początek stycznia przynosił zwykle odbicie i stabilny wzrost. W tym roku indeksy nadal znajdują się na niskich poziomach. Jeśli chodzi o podaż usług transportowych z Francji na Wyspy to w drugim tygodniu 2021 r. wyniósł on 24 pkt. w porównaniu do 48 pkt. w tym samym okresie ubiegłego roku.
Mniej chętnych do jazdy za Kanał La Manche
Analizując połączenia innych istotnych rynków transportowych z Wielką Brytanią wszędzie zauważalna jest podobna tendencja. Indeks podaży transportu na trasie z Polski wyniósł 33 pkt. w pierwszym tygodniu stycznia i 26 pkt. w kolejnym, w porównaniu do odpowiednio 119 pkt. (!!) i 83 pkt. w 2020 roku. Podobnie ma się sytuacja z dostępnością transportu z Niemiec (45 pkt. w drugim tygodniu 2021 r. w stosunku do. 68 pkt. w 2020 r.).
Indeks Podaży Transportu na trasie Polska-Wielka Brytania dla Pojazdów > 16t (Styczeń 2019 r. – Styczeń 2021 r.)
Źródło: Metrix.Trans.Info
Na innych kluczowych trasach zanotowano jeszcze większe spadki. Indeks popytu na transport z Włoch na poziomie 25 pkt. jest obecnie 65 proc. niższy niż w drugim tygodniu 2020 r. (72 pkt.). Jeszcze większy spadek, bo o 74 proc. zanotował indeks podaży na trasie z Holandii.
Podobnie ma się rzecz z popytem. Indeks popytu na trasie z Niemiec za Kanał La Manche wyniósł w drugim tygodniu br. 30 pkt. przy 109 pkt w analogicznym okresie roku ubiegłego. Spadek popytu na trasie z Polski był minimalny rok do roku, za to spedytorzy z Włoch i Holandii zdecydowanie mniej chętnie zamawiali transporty na Wyspy.
Warto zaznaczyć, iż chociaż podaż transportu znajduje się na dość niskim poziomie na większości istotnych europejskich tras, tak popyt na innych trasach nie odbiega od standardowego poziomu i trendu dla tego okresu i nie zaliczył spektakularnego spadku w porównaniu do poprzednich miesięcy.
Wszystko to pokazuje, że spedytorzy próbują przeczekać aż sytuacja po Brexicie się uspokoi. Również przewoźnicy mniej chętnie niż rok temu gotowi są jeździć na Wyspy – powrót z nich bowiem oznacza stanie w korkach, konieczność wykonywania przez kierowców testów na COVID-19, a także duże prawdopodobieństwo powrotu na pusto. Równocześnie spadkowa tendencja indeksu popytu wskazuje, iż spedytorzy wstrzymują się z wysyłką dóbr do Wielkiej Brytanii zapewne czekając aż ustabilizuje się sytuacja na granicy.
Coraz drożej
Mniej chętnych do realizacji przewozów do Wielkiej Brytanii oznacza jednak wzrost stawek za transport. Na trasie z sąsiedniej Francji nie był on aż tak zauważalny w drugim tygodniu roku (115 pkt. wobec 107 pkt. w 2020 r.), ale już na trasach z Polski czy Włoch wzrost ten był znaczny. W przypadku Polski było to 118 pkt. do 94 pkt., a w przypadku Włoch 125 pkt. do 86 pkt. Warto podkreślić, że styczniowe indeksy stawek znajdują się znacznie powyżej średniej z ostatniego roku i nie licząc listopadowo-grudniowego okresu przedświątecznego są one na wyższym poziomie niż jakiekolwiek tygodniowy poziom stawek w 2020 r.
Indeks Stawek Frachtowych na trasie Polska-Wielka Brytania dla Pojazdów > 16t (Styczeń 2019 r. – Styczeń 2021 r.)
Źródło: Metrix.Trans.Info
Główną przyczyną utrudnień w komunikacji między kontynentem a Wielką Brytanią jest w ostatnich tygodniach fakt, iż Francja najpierw zamknęła granicę z sąsiadem zza kanału, a obecnie wymaga od kierowców przyjeżdżających z Wysp okazania negatywnego testu na COVID-19. Jest to następstwem wykrycia na Wyspach mutacji koronawirusa. Z powodu zamknięcia granicy już w okresie przedświątecznym na drogach do Eurotunnelu i brytyjskich portów ustawiły się wielokilometrowe korki. To zaś znacznie wydłużyło czas przejazdu i koszty transportu z Wysp.
Choć sytuacja się poprawiła, ze względu na otwarcie wielu punktów testowych zarówno na terenie, jak i poza, hrabstwem Kent, przepływ pojazdów daleki jest od idealnego. Kierowcy skarżą się choćby na zbyt małą liczbę miejsc parkingowych (wielu musi odebrać obowiązkowy odpoczynek w czasie oczekiwania nad granicą) w tym nadgranicznym hrabstwie, a policja brytyjska bezwzględnie karze mandatami.
A kierowców i spedytorów czeka dalszy ból głowy. Od 19 stycznia Niderlandy wymagają okazania negatywnego testu na COVID-19 przez kierowców jadących z Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie jednak do Francji, gdzie testy muszą być wykonane nie później niż 72 godziny przed wejściem na pokład promu lub samolotu, Niderlandy będą wymagać, by robiono je najpóźniej 24 godziny przed. Może to skutecznie odstraszyć kierowców i spedytorów planujących operacje na trasach z Niemiec i Polski do Wielkiej Brytanii.
Istotnym czynnikiem wpływającym na spadek aktywności na trasach na Wyspy, jest bezpośrednio związana z Brexitem konieczność wypełniania formalności celnych. To również znacznie wydłużają czas podróży. Co więcej, wielu brytyjskich eksporterów zgłaszało już problemy z wysyłką swoich towarów. Oznacza to, iż potencjalny przewoźnik jadący do Wielkiej Brytanii z Europy musi liczyć się z dodatkowo wydłużonym czasem powrotu, a także z powrotem z niepełnym ładunkiem (co wpływa na ogólną stawkę frachtu).
W ubiegłym tygodniu firmy logistyczne DPD i DB Schenker ogłosiły, iż wznowią obsługę ładunków na trasach do Wielkiej Brytanii. Przez pierwsze półtora tygodnia roku firmy te nie świadczyły takich usług ze względu na problemy związane z obsługą celną i biurokracją po Brexicie. Oby ten powrót na drogi był oznaką powolnej normalizacji w przewozach na brytyjskiej trasie.
Fot. Youtube