TransInfo

Polscy przewoźnicy nie do zatrzymania. COVID im nie przeszkodził, a na 2021 r. spodziewane są dalsze wzrosty

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Mimo pandemii, analizy działalności przewoźników w 2020 r. tchną optymizmem. Przebiegi w transporcie międzynarodowym nie zmieniły się w stosunku do 2019 r. Wzrosła rentowność, a największe firmy uzyskały wyraźny wzrost przychodów – wynika z raportu Departamentu Sektorów Strategicznych Santander Bank Polska.

Wbrew wcześniejszym obawom, sytuacja finansowa w ubiegłym roku w branży transportowej była stabilna. Jeszcze w pierwszym półroczu w firmach, które zatrudniały więcej niż dziewięciu pracowników, średnia rentowność wyniku sprzedaży wzrosła rok do roku o 1,2 punkty procentowe. Po trzech kwartałach ci najwięksi, bo zatrudniający ponad 49 osób, zanotowali wzrost o 1,5 pkt. proc. W tym samym czasie wzrosły u nich nieznacznie również przychody (o 0,2 proc.).

Niezależnie od wielkości przychodów zadłużenie przewoźników “nie zmieniło się istotnie”, a “przeciętna płynność podmiotów utrzymała się na dobrym poziomie” – podają analitycy Santandera.

Mali zasilili dużych

Nie da się jednak ukryć, że to z większymi pandemia obeszła się łagodniej. W pierwszej połowie 2020 r. o 5,4 proc. wzrosły przychody firm, których wyniki finansowe przekraczają 100 mln zł. Lepsza była również rentowność. Mogły się nią pochwalić aż 82 proc. firm, które mają przychody przekraczające 100 mln zł. Wśród przedsiębiorstw, których przychody nie sięgały 8 mln, rentowność była na poziomie 71 proc.

Najwięksi rozwijali również najmocniej floty z licencjami międzynarodowymi. Jak podaje Santander, u tych, którzy mieli przynajmniej 50 takich ciężarówek, liczebność floty wzrosła o 7,4 proc. Mniejsi musieli flotę zmniejszyć o prawie 5 proc.

Nie było w tym jednak nic dziwnego. Trend umacniania się pozycji większych przedsiębiorców widać wyraźnie już od 2010 r. To przez ostatnich dziewięć lat najwyższe tempo wzrostu wolumenów przewozów notowali ci, którzy zatrudniają powyżej dziewięciu osób.

Dużym operatorom łatwiej pozyskiwać było zlecenia dzięki m.in. większej skali działania, silniejszej pozycji kapitałowej, bardziej efektywnej organizacji czy marce, która jest istotna w przypadku branż wymagających, jak motoryzacja czy dynamicznie rosnący e-commerce. Ponadto znaczny udział podwykonawców zapewnia im większą odporność na spadki popytu” – tłumaczą autorzy raportu.

Jednocześnie przyznają, że na dobry wynik dużych podmiotów miał również wpływ… wzrost najmniejszych rywali, którzy po prostu zaczęli zasilać tę grupę.

Jeździli obficie

To nie wszystko. Choć generalnie w ubiegłym roku przewoźnicy zatrudniający powyżej 9 osób przewieźli mniej ładunków (o ponad 8 proc. r/r), to spadek dynamiki pracy przewozowej był niższy.

W ubiegłym roku bowiem polscy przewoźnicy przejechali niemal tyle samo (+0,1 proc.) kilometrów po płatnych drogach w Niemczech, co w 2019 r. Byli wyjątkiem, obok litewskich przedsiębiorców. W przypadku innych wiodących przewoźników łączny kilometraż myta spadł o 1,3 proc. – czytamy w raporcie.

Obawy, ale i ułatwienia

Jaka przyszłość rysuje się przed przewoźnikami? Analitycy są optymistami, ale ostrożnymi. Ich zdaniem praca przewozowa powinna w tym roku wzrosnąć od 4,5 do nawet 6,7 proc. Największy wpływ na to będą mieć oczywiście dane gospodarcze. Zdaniem Santandera, PKB naszego kraju w br. ma wzrosnąć o 4,6 proc. Przypomnijmy, że Komisja Europejska szacuje wzrost PKB Wspólnoty na 3,7 proc.

Na uwadze trzeba mieć jednak w dalszym ciągu szereg utrudnień – niepewny rozwój pandemii, a co za tym idzie – gospodarki, przyblokowanej obostrzeniami oraz wciąż mogące się pojawiać problemy na granicy z Wielką Brytanią. Również sami przewoźnicy są świadomi niepewnej sytuacji w handlu międzynarodowym, a co za tym idzie – ostrożni w prowadzeniu i rozwijaniu własnego biznesu.

Kluczowe wydaje się więc pytanie o stabilność odnotowanego wzrostu ich rentowności. Przewoźnicy obawiają się nie tylko kosztów związanych z wynagrodzeniami (które, zdaniem analityków, mogą jeszcze wzrosnąć w tym roku), ale też wyższego myta.

W 2020 r. nastąpił wzrost opłat drogowych na Węgrzech, w Austrii, Belgii. Ceny winiet podrożały w Danii, Szwecji, Holandii i Luksemburgu. Na 2021 r. zapowiadane były podwyżki w Czechach i Rosji. Rozważane jest również wprowadzenie opłat drogowych na Ukrainie” – przypominają autorzy raportu Santandera.

Wzrost kosztów wynikać może również z Pakietu Mobilności, którego pierwsze przepisy weszły w życie w ubiegłym roku.

Z drugiej jednak strony, analitycy przekonują, że przewoźnikom w tym roku nadal sprzyjać będą niskie stopy procentowe oraz korzystny kurs euro (szacowany w raporcie na średnio 4,41 zł w tym roku).

Fot. Pixabay/GREGOR/public domain

Tagi