TransInfo

Doręczenie dokumentów przewozowych w terminie. Kiedy można uznać, że zostały skutecznie dostarczone?

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Ostatnio dużą poczytnością cieszył się artykuł dotyczący stosowania kar umownych za niedostarczenie przez przewoźnika dokumentów w terminie. Tym razem chciałbym również dotknąć tego wrażliwego tematu, ale z trochę innej strony.

Oto przykładowe postanowienie zapisane w zleceniu transportowym:

Zleceniobiorca zobowiązuje się do dostarczenia oryginałów dokumentów przewozowych (list przewozowy, CMR itp.) w terminie 7 dni od daty rozładunku pod rygorem nałożenia kary umownej w wysokości 20% frachtu”.

Tym razem nie będę odnosił się do samej zasadności nakładania takiej kary, ale spróbuję odpowiedzieć na pytanie, kiedy nastąpiło dostarczenie dokumentów.

Oczywiście najprostszą odpowiedzią jest, że dokumenty przewozowe zostały doręczone w momencie, kiedy adresat je odebrał. Co jednak w sytuacji, gdy nasz kontrahent stwierdzi, że nie będzie odbierał poczty?

W tym zakresie można przyjąć kilka teorii.

1. Odpowiednie stosowanie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego

W Kodeksie postępowania cywilnego (K.p.c.) istnieje tzw. „fikcja doręczenia”. Mówiąc wprost – jeśli sąd coś do nas wysyła, a my mimo podwójnej awizacji (każda na 7 dni) nie odbierzemy przesyłki, uważa się ją za doręczoną w ostatnim dniu kiedy mogliśmy ją odebrać na poczcie. Na marginesie powiem, że stosowana czasami zasada „jeśli nie odbiorę to nic się nie stanie” nie jest najlepszym pomysłem.

Wracając jednak do tematu, przy założeniu, że moglibyśmy stosować odpowiednio K.p.c. mielibyśmy do czynienia z sytuacją, że nawet jeśli nasz kontrahent (czasami nawet umyślnie) nie odbierze dokumentów, to i tak będzie je można uznać za doręczone, ale właśnie po 14 dniach od pierwszej awizacji.

Dla przykładu: rozładunek odbywa się 4 czerwca – kierowca ma oryginały wszystkich dokumentów i był na tyle miły, że znalazł pocztę i nadał je listem poleconym priorytetowym. Jeśli będziemy mieli szczęście przesyłka dojedzie już 5 czerwca. Niestety jeśli nasz kontrahent nie odbierze jej i list zostanie awizowany, może dojść do sytuacji, gdzie i tak będziemy po terminie, ponieważ skutek doręczenia nastąpi dopiero 19 czerwca, czyli 15 dni po rozładunku.

Jak widać na powyższym przykładzie, ta teoria niestety jest mało korzystna, ale czy można ją stosować, o tym dalej – w podsumowaniu.

2. Odpowiednie stosowanie przepisów Kodeksu cywilnego o oświadczeniach woli

Ogólnie w Kodeksie cywilnym przyjmuje się, że oświadczenie woli, które ma być złożone drugiej osobie, jest złożone z chwilą, gdy doszło do niej w taki sposób, że mogła zapoznać się z jego treścią. Jak to przełożyć na praktykę? Powróćmy do przykładu z pkt. 1. Zmiana jest istotna bo o ile wyżej napisałem, że skutek doręczenia nastąpi po podwójnej awizacji, o tyle w tym przypadku można przyjąć, że skutek doręczenia nastąpił już 5 czerwca – bo właśnie wtedy nasz adresat miał możliwość zapoznania się treścią, a raczej zawartością przesyłki.

To już brzmi lepiej, ale dalej trzeba się zastanowić, czy faktycznie te przepisy możemy stosować.

3. Chwila nadania przesyłki

Ostatnią teorią jaką możemy przyjąć jest tzw. „teoria wysłania”. Przyjęcie tego założenia przewiduje, że datą wypełnienia obowiązku dostarczenia dokumentów będzie data ich wysłania. Jako analogię należałoby stosować tutaj również przepisy Kodeksu postępowania cywilnego – dokładniej art. 165 § 2, zgodnie z którym oddanie pisma procesowego w polskiej placówce pocztowej operatora wyznaczonego w rozumieniu ustawy Prawo pocztowe lub placówce operatora świadczącego pocztowe usługi powszechne w innym kraju członkowskim jest równoznaczne z wniesieniem go do sądu.

To najkorzystniejsze rozwiązanie, ale czy można w ten sposób działać?

Podsumowanie: dokumenty przewozowe skutecznie doręczone

Teraz przyszedł najtrudniejszy moment, czyli odpowiedź na pytanie – które rozwiązanie wydaje się najbardziej realne? Moim zdaniem rozwiązania pierwszego i trzeciego nie możemy stosować z jednej prostej przyczyny – są to przepisy procedury cywilnej, które stosowane są dopiero w postępowaniu przed sądem, a w momencie wysyłania dokumentów jeszcze się przed nim nie znajdujemy.

Pozostaje zatem drugiej rozwiązanie, które według mnie najlepiej się broni. Po pierwsze opiera się na przepisach Kodeksu cywilnego, które regulują większość dokonywanych przez nas czynności nawet w codziennym życiu. Np. kupując bułkę w sklepie zawieramy umowę sprzedaży, która uregulowana jest w kodeksie.

Po drugie jest pewnym kompromisem – z jednej strony chroni zleceniodawcę z takiej perspektywy, że zleceniobiorca będzie starał się wysłać dokumenty jak najszybciej. Z drugiej strony chroni zleceniobiorcę w sytuacji, gdy adresat będzie unikał odbioru przesyłki, w celu doprowadzenia do uchybienia terminowi.

Zaznaczam jeszcze raz – to jest tylko teoria. Zapewne znajdzie się wielu prawników, którzy nie będą się z nią zgadzać, ale osobiście broniłbym takiego rozwiązania.

 

Tagi