Odsłuchaj ten artykuł
Fot. AdobeStock/M. Perfectti (a kép illusztráció)
Diesel znów za ponad 8 zł? To może zdarzyć się już niedługo
Wzrost cen, ale nie szalony. Niedobory na stacjach - raczej nie. Tak eksperci widzą rzeczywistość po wejściu w życie za kilka dni embarga na olej napędowy z Rosji.
W niedzielę 5 lutego wejdzie w życie kolejny pakiet unijnych sankcji przeciwko Rosji. Od tego dnia zacznie obowiązywać w Unii Europejskiej zakaz kupna, przywozu lub przekazywania do państw członkowskich niektórych produktów ropopochodnych, których najważniejszym jest olej napędowy. To kolejne sankcje przeciw sektorowi paliwowemu w Rosji po grudniowym embargu na import ropy z Rosji drogą morską.
W ubiegłym tygodniu średnia cena detaliczna za litr oleju napędowego w Polsce wynosiła 7,62 zł. Prognoza e-petrol.pl, firmy zajmującej się analizą rynku paliwowego, zakłada w tym tygodniu przedział cenowy dla diesla na poziomie 7,64-7,79 zł/litr. A co dalej po wprowadzeniu embarga?
„Spodziewamy się wzrostu o kilkanaście groszy na litrze już po kilku dniach” – powiedział Jakub Bogucki, ekspert rynku paliwowego w e-petrol.pl.
Analityk e-petrol nie spodziewa się jednak jakiegoś dramatycznego skoku cen po 5 lutego gdy wejdzie w życie embargo na diesla z Rosji. Podkreśla, iż importerzy już od dłuższego czasu przygotowywali się do nowej rzeczywistości.
Nieco odmiennego zdania jest Urszula Cieślak z BM Reflex, innej firmy analizującej rynek.
„Importerzy mają zabezpieczone zapasy, także tego rosyjskiego oleju napędowego. Nie spodziewamy się by od razu po 5 lutego wiele się zmieniło. Dopiero za kilka tygodni okaże się co dzieje się na rynku, kiedy zejdą te zapasy” – tłumaczy Urszula Cieślak. „Nie będzie to jednak wcześniej niż w marcu” – dodaje.
Bogucki z kolei oczekuje, iż wzrostowy trend cenowy może potrwać przez kilka tygodni po wprowadzeniu embarga.
„Trend wzrostowy będzie na pewno dopóki nie będzie stabilizacji w zaopatrzeniu. Przed nami kilka tygodni wzrostu cen” – konkluduje. Dodaje jednak, iż obecna sytuacja na rynku diesla nie powinna rykoszetem podbić cen innych paliw.
Mniej diesla z Rosji
Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPIHN) w 2021 r. import oleju napędowego pokrywał 32 proc. krajowego zapotrzebowania na to paliwo. Około dwie trzecie tego importu pochodziło z Rosji. Jednak od wybuchu wojny importerzy, zwłaszcza państwowy PKN Orlen, zaczęli szukać nowych źródeł dostaw.
A te nowe źródła to przede wszystkim Stany Zjednoczone i Bliski Wschód, a także w mniejszym stopniu import z pozostałych krajów europejskich.
Ważnym podkreślenia jest jednak, iż wydłużone trasy dostaw zza oceanu czy z Bliskiego Wschodu muszą na dłuższą metę odbić się na cenie detalicznej – ocenia Urszula Cieślak.
Tym bardziej, iż do polskich portów nie będą dobijać największe tankowce (z powodu płytkiego Bałtyku). Z tego powodu diesel trafiający do naszego kraju będzie musiał być przeładowywany na mniejsze jednostki w Danii lub przesyłany stamtąd innymi środkami. Co także podbija koszt transportu.
Jak wysoki jest górny pułap dla cen diesla?
Jak długi i do jakiego poziomu rosnąć mogą ceny oleju napędowego?
„Zacznijmy od tego, że dla diesla nie ma sufitu. Główni użytkownicy tego paliwa jak sektor przemysłowy i transportowy zapłacą każdą cenę, najwyżej przerzucą koszty na swoich klientów” – mówi Bogucki.
Dodaje, że poziom 8 zł za litr oleju napędowego to „bardzo realny scenariusz już za 2-3 tygodnie”. Ekspert e-petrol nie spodziewa się jednak by cena przekroczyła znacznie ten poziom.
Urszula Cieślak nie spodziewa się „szokujących wahań” choć zaznacza, że pewien wzrost cen może być odłożony w czasie.
Ograniczająco na cenę oleju napędowego może wpływać spowolnienie gospodarcze, które zaczyna odczuwać także sektor transportowy. Mniejszy popyt na przewozy hamować będzie potencjalny wzrost cen diesla.
Czy zabraknie paliw?
Dodatkowo dłuższe łańcuchy dostaw to zawsze niebezpieczeństwo opóźnień…i potencjalnych braków. Urszula Cieślak nie spodziewa się co prawda niedoboru paliw na stacjach, ale wskazuje, iż mogą pojawić się okresowe ograniczenia właśnie z powodów logistycznych.
Wbrew pojawiającym się wizjom braku paliwa na stacjach dr Bogucki jest w tej kwestii raczej optymistą.
PKN Orlen zapewnia, iż robi wszystko by zabezpieczyć w Polsce dostawy paliwa. Według komunikatu spółki, „po 5 lutego nie zabraknie paliw dla klientów PKN Orlen, zarówno hurtowych, jak i kupujących paliwa na stacjach Orlenu”.
Jednak według analizy ekspertów z S&P Global Commodity Insights z połowy stycznia, w ciągu pierwszych 18 dni 2023 r. rosyjski diesel stanowił nadal 27 proc. importu paliwa do Europy. To znaczny spadek z 46 proc. przed wojną na Ukrainie, niemniej jednak to nadal duży udział w imporcie na ledwie trzy tygodnie przed wprowadzeniem embarga. Na miejsce Rosjan według danych S&P Global wchodzą przede wszystkim Amerykanie, ale także Arabowie (Arabia Saudyjska i ZEA), a także rafinerie z Indii i Chin.
Chińska zagadka
Jakub Bogucki nie spodziewa się także większych wahań na rynku ropy. Trzeba pamiętać, iż ponad dwie trzecie oleju napędowego w Polsce produkowana jest lokalnie (aczkolwiek z importowanej ropy). Czynnikiem, który może nieco pociągnąć w górę cenę baryłki ropy w kolejnych miesiącach (a tym samym w konsekwencji podbić cenę diesla), jest sytuacja w Chinach. Państwo Środka rozpoczęło pełne otwieranie swojej gospodarki po kilku latach praktycznie stałego lockdownu. W zależności od skali popytu może mieć to wpływ na cenę za baryłkę ropy na świecie. Od dwóch tygodni cena za baryłkę ropy waha się w granicach 85-88 dolarów.
Przebudzenie chińskiej gospodarki zwiększy lokalny popyt także na olej napędowy, co oznaczać będzie, iż tamtejsze rafinerie (które w ostatnich miesiącach zaczęły eksportować paliwo do Europy) skupią się na dostawach na rynku krajowym. Również rafinerie azjatyckie, które także w ostatnim czasie umocniły się jako dostawcy dla europejskich importerów, mogą skupić się bardziej na eksporcie do Chin.