Фот. Shanghai International Port

Kolejny dowód na słabnącą światową gospodarkę. Nawet Chiński Nowy Rok nie przezwycięża marazmu

Stawki kontenerowe zamiast tradycyjnie rosnąć przed Chińskim Nowym Rokiem ledwie raczkują. Ich wysokość zbliża się już do poziomów sprzed pandemii COVID-19. A armatorzy funkcjonować muszą w dużo bardziej kosztownej rzeczywistości niż 3 lata temu…

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Tradycyjnie pierwsze tygodnie roku to okres zwiększonych wolumenów i rosnących stawek we frachcie morskim. Przyczyną tego jest właśnie przypadający na końcówkę stycznia lub początek lutego Chiński Nowy Rok. Obchody tego święta trwają kilka dni (nawet do tygodnia) i wiążą się ze wzmożoną konsumpcją w Państwie Środka oraz w wielu innych krajach Azji Południowo-Wschodniej, którą zamieszkuje liczna mniejszość chińska.

Już na kilka tygodni przed nowym rokiem widać wzmożoną aktywność fabryk w Chinach, a rosnący popyt na produkty importowane i kontenery podbija stawki kontenerowe na wszystkich trasach.
Tak wyglądało to w przeszłości. Ten rok jest jednak zdecydowanie inny. Noworoczne obchody w Chinach przypadają na 22 stycznia i zamiast cenowego szaleństwa widzimy raczej… marazm i stagnację.

Według analizy Bałtyckiej i Międzynarodowej Rady Żeglugowej (BIMCO), sytuacja na spotowym rynku stawek kontenerowych jest dla armatorów najgorsza od 13 lat. Zwykle, według wyliczeń Rady, stawki dla kontenerów obsługiwanych w Szanghaju były o ok. 12 proc. wyższe tuż przed chińskim nowym rokiem niż 10 tygodni wcześniej. W tym roku wykazują one cały czas tendencję spadkową.

Analiza BIMCO opiera się na indeksie CCFI (China Containerized Freight Index). Od lutego 2022 r. wskaźnik ten stracił 50 proc. wartości. W połowie listopada wynosił 1 730 pkt. a do końca roku zjechał do poziomu 1 271 pkt.

„Od 2011 do 2020 r., CCFI wzrastał średnio o 3 proc. pomiędzy 10 tygodniem przed chińskim nowym rokiem do trzech tygodni przed obchodami. Najgorszym rokiem był 2012 r. kiedy CCFI spadł o 6 proc. podczas tych siedmiu tygodni, a najlepszym 2020 r. kiedy wzrósł on o 8 proc.” – napisał Niels Rasmussen, główny analityk rynku morskiego w BIMCO.

Blisko poziomu sprzed pandemii

Przyglądając się innemu indeksowi kontenerowemu WCI – autorstwa firmy analitycznej Drewry – także widoczny jest nietypowy dla okresu noworocznego marazm. Co prawda w pierwszym tygodniu stycznia indeks ten wzrósł po raz pierwszy od 43 tygodni, ale był ledwie 0,7 proc. wyższy niż tydzień wcześniej i wyniósł 2 135 dolarów. W ubiegłym tygodniu utrzymał się na prawie identycznym (2 132 dolary) jak w pierwszym tygodniu roku poziomie. To o 78 proc. mniej niż dokładnie rok temu. I aż pięciokrotnie mniej niż szczytowy odczyt z września 2021 r. (10 377 dolarów).

W połowie listopada 2022 r. indeks WCI wynosił 2 591 dolarów, ostatni odczyt jest więc o 17,7 proc. niższy. Dla porównania w poprzednim roku zdarzyła się dokładnie odwrotna sytuacja. Tuż przed obchodami nowego roku w Chinach w lutym 2022 r. indeks WCI znajdował się na poziomie 9 698 dolarów (proszę porównać to z obecnym poziomem!), a pod koniec listopada 2021 r. było to 9 193 dol.

Warto podkreślić, iż najnowszy odczyt – 2 132 dolary – jest niższy niż 10-letnia średnia wynosząca 2 694 dolary. Nadal znajduje się jednak powyżej poziomu sprzed pandemii, gdy indeks zawierał się w przedziale 1700-1800 dolarów.

Pikujący popyt

Przyczyną spadków niewątpliwie jest niski popyt ze strony chińskich konsumentów. Trzeba pamiętać, iż Chiny do niedawna poddane były bardzo restrykcyjnej polityce anty-covidowej i nie minęło jeszcze dużo czasu odkąd kraj ten „otworzył się”. Wpłynie to zapewne pozytywnie na popyt w najbliższych miesiącach. Z drugiej jednak strony, aktywność konsumentów w Europie i Stanach Zjednoczonych pozostaje słaba, co wpływa ograniczająco na stawki kontenerowe.

Okres pandemii i lockdownów sprawił, iż drastycznie wzrosło zapotrzebowanie na towary produkowane w Chinach (m.in. elektronikę). Jednak wraz z otwieraniem zachodnich gospodarek wydatki konsumentów przesunęły się z dóbr materialnych w kierunku usług. Natomiast w 2022 r. wysoka inflacja i rosnące koszty życia skutecznie przygasiły popyt konsumpcyjny zarówno na Starym Kontynencie jak i w Stanach Zjednoczonych. A to uderza w chińskich producentów i armatorów transportujących dobra z Azji do portów w tzw. pierwszym świecie.

Ból głowy armatorów

Pamiętać też należy, iż w tym i przyszłym roku na rynek wejdzie duża ilość mocy przewozowych w postaci kontenerowców zamawianych przez armatorów w 2021 r. na fali boomu we frachcie morskim. Teraz ta dodatkowa podaż pojawia się na oceanach w momencie spadającego popytu, co nie rokuje dobrze stawkom i perspektywom dla armatorów – o czym już pisaliśmy.

Armatorzy jednak nie mogą sobie pozwolić na dalszy spadek stawek i ich powrót do poziomów sprzed pandemii, gdyż sami funkcjonować muszą w rzeczywistości zupełnie odmiennej niż przed 2020 rokiem. Przede wszystkim borykać się muszą z dużo wyższymi kosztami – zarówno pracowniczymi, jak i operacyjnymi – przede wszystkim z wydatkami na paliwa.

Tagi