Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Autostrada Wielkopolska
Drogo, coraz drożej na krajowym rynku przewozów. I nie widać spadków na horyzoncie
Coraz mniejsza dostępność mocy przewozowych na krajowym rynku napędza wzrost stawek - wynika z danych narzędzia Metrix badającego rynek spotowy przewozów ciężarowych. To nie wszystko, także wysokie ceny paliw i niedobór kierowców sprawiają, iż trudno będzie liczyć na spadek cen w sektorze.
Jeśli chodzi o podaż transportu na rynku krajowym, to zauważalny jest niedobór mocy przewozowych. W lipcu indeks podaży transportu wyniósł 101 pkt., tyle samo ile w czerwcu jednak znacznie mniej niż w maju (112 pkt.) czy kwietniu (110 pkt.). Obecny poziom jest niższy niż średnia za pierwsze półrocze, która wynosi 106 pkt.
Zachowanie indeksu potwierdzają rzeczywiste liczby dotyczące ruchu ciężarowego w Polsce.
Według danych GDDKiA, w lipcu średniodobowy ruch ciężarowy na polskich drogach wyniósł 4632 pojazdy. Stanowiło to imponujący wzrost o 10 proc. w stosunku do lipca 2020 r. kiedy to gospodarki otwierały się po pandemicznym lockdownie na wiosnę 2020 r. Również w stosunku do lipca 2019 r., a więc okresu sprzed pandemii, tegoroczny wynik był lepszy o 10 proc.
Niemniej jednak, już drugi miesiąc z rzędu średni dobowy ruch pojazdów ciężarowych w Polsce się zmniejsza. Minimalnie, bo o 1 proc. ruch był wyższy w czerwcu, a i w maju był on minimalnie bardziej intensywny niż poziom czerwcowy.
Indeks podaży jest także niższy niż w latach poprzednich, zarówno w pandemicznym 2020 r. i w 2019 r. Dwa lata temu indeks podaży znajdował się na poziomie 112 pkt. Rok temu, gdy gospodarka zaczęła się dopiero otwierać po pandemicznym, wiosennym lockdownie, eksplozja zapotrzebowania na usługi transportowe wywindowała indeks do 106 pkt.
Obecny spadający indeks odzwierciedla tendencję widoczną na większości kierunków międzynarodowych z Polski. Problem podaży transportu jest bolączką ogólnoeuropejską. Jedną z głównych jej przyczyn jest po prostu brak wykwalifikowanych kierowców w Europie, także w Polsce. Dodatkowo, przewoźnicy mają kłopot z dostępnością do nowych pojazdów ciężarowych i odnawiania floty. Z powodu braku chipów w dużej mierze stanęła produkcja ciężarówek w Europie i w efekcie na nowe czeka się ponad pół roku. Choć ten problem bardziej dotyczy jednak tras międzynarodowych niż lokalnych.
Mniejsze zainteresowanie transportem
Trochę inaczej ma się sprawa z popytem na transportem. Lipcowy odczyt na poziomie 99 pkt. był co prawda wyraźnie niższy niż wartość indeksu za czerwiec, kiedy osiągnął 109 pkt., jednak nadal był powyżej średniej za pierwsze półrocze 2021 r. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku mediana indeksu popytu wynosiła 93 pkt. Nie licząc czerwca i stycznia, lipcowy odczyt był zdecydowanie wyższy od wyników z pozostałych miesięcy, także post-lockdownowego maja.
Porównując odczyt z lipca br. do poprzednich dwóch lat jest on obecnie na dużo niższym poziomie. W lecie 2019 r. zapotrzebowanie na transport znajdowało się na astronomicznym wręcz poziomie 181 pkt. W roku ubiegłym wynik 117 pkt. także zdecydowanie górował nad tegorocznym. Z tym, że trzeba pamiętać, iż w ubiegłym roku wiosenne obostrzenia były bardzo restrykcyjne, a otwarcie gospodarki nastąpiło dopiero w czerwcu.
Stawki nie chcą się zatrzymać
Co do stawek, to na polskim rynku widoczny jest podobny trend jak na trasach międzynarodowych z Polski, na których indeks ten konsekwentnie pnie się w górę. Co więcej, zarówno na międzynarodowych jak i lokalnych trasach, wzrost tego indeksu znacznie przyspieszył w ostatnich miesiącach. W lipcu na rynku wewnętrznym osiągnął on 113 pkt., w porównaniu do 106 pkt. w czerwcu. Warto przypomnieć, iż w maju indeks stawek wynosił 104 pkt., a średnia za pierwsze półrocze była na poziomie 97 pkt.
Jeszcze bardziej imponująco wygląda wzrost cen za transport, gdy porównamy go z poprzednimi latami. W lipcu 2020 r. indeks stawek znajdował się na poziomie 97 pkt., a w lipcu 2019 r., a więc przed wybuchem pandemii, był on na poziomie 103 pkt.
Trzeba obserwować sytuację na rynku, aby zobaczyć czy aby spadek podaży transportu i umiarkowany poziom zapotrzebowania na niego nie są związane z wakacyjnym spowolnieniem. Co do stawek jednak, nie należy spodziewać się ich spadku. Niedobór kierowców, wysokie ceny paliw a także ograniczona dostępność nowych pojazdów – wszystkie te czynniki sprzyjają dalszemu wzrostowi.