Przygotowania do powrotu na dotychczasowe trasy Maersk ogłosił już 24 grudnia. To ma się wkrótce wydarzyć. Niemal wszystkie kontenerowce pływające między Azją a Europą popłyną przez Kanał Sueski, tylko nieliczne pozostaną na dłuższej trasie, opływając Afrykę – donosi Reuters, po przeanalizowaniu harmonogramów operatora na najbliższe tygodnie.
Na razie jest to jednak jedyny armator morski, który podjął taką decyzję w obliczu pojawienia się na Morzu Czerwonym statków amerykańskiej marynarki wojennej, które mają zapewnić bezpieczeństwo. Powrót na krótszą trasę analizuje Hapag Lloyd, dotąd jednak nie pojawiły się oficjalne informacje o podjęciu takiej decyzji.
Kilka dni temu firma opublikowała komunikat, w którym tłumaczyła pozostanie na trasie opływającej Afrykę. Wskazuje w nim, że sytuacja na Morzu Czerwonym nadal jest niebezpieczna.
Bezpieczeństwo załogi jest naszym najwyższym priorytetem” – stwierdzono.
Również statki Mediterranean Shipping Company (MSC) kierowane są alternatywną, dłuższą trasą.
Przypomnijmy – po tym, jak doszło do ataków bojowników Huti na jednostki pływające po Morzu Czerwonym, globalni armatorzy podjęli decyzję o przekierowaniu statków na trasę biegnącą dookoła Afryki przez Przylądek Dobrej Nadziei. Wydłuża ona jednak rejs nawet o 14 dni. Co więcej, na każdą podróż w obie strony na trasie Azja – Północna Europa trzeba wydać dodatkowo nawet 1 mln dolarów na paliwo.