Foto: Flickr/kees torn/CC BY-SA 2.0

Maersk wraca na Morze Czerwone. Co z innymi operatorami?

Po tym, jak wspierający Hamas bojownicy Huti z Jemenu zaczęli atakować statki zmierzające w stronę Kanału Sueskiego, armatorzy morscy podjęli decyzje o zmianie tras. Media donoszą jednak, że Maersk wkrótce wróci na Morze Czerwone.

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty
|

29.12.2023

Przygotowania do powrotu na dotychczasowe trasy Maersk ogłosił już 24 grudnia. To ma się wkrótce wydarzyć. Niemal wszystkie kontenerowce pływające między Azją a Europą popłyną przez Kanał Sueski, tylko nieliczne pozostaną na dłuższej trasie, opływając Afrykę – donosi Reuters, po przeanalizowaniu harmonogramów operatora na najbliższe tygodnie.

Na razie jest to jednak jedyny armator morski, który podjął taką decyzję w obliczu pojawienia się na Morzu Czerwonym statków amerykańskiej marynarki wojennej, które mają zapewnić bezpieczeństwo. Powrót na krótszą trasę analizuje Hapag Lloyd, dotąd jednak nie pojawiły się oficjalne informacje o podjęciu takiej decyzji.

Kilka dni temu firma opublikowała komunikat, w którym tłumaczyła pozostanie na trasie opływającej Afrykę. Wskazuje w nim, że sytuacja na Morzu Czerwonym nadal jest niebezpieczna.

Bezpieczeństwo załogi jest naszym najwyższym priorytetem” – stwierdzono.

Również statki Mediterranean Shipping Company (MSC) kierowane są alternatywną, dłuższą trasą.

Przypomnijmy – po tym, jak doszło do ataków bojowników Huti na jednostki pływające po Morzu Czerwonym, globalni armatorzy podjęli decyzję o przekierowaniu statków na trasę biegnącą dookoła Afryki przez Przylądek Dobrej Nadziei. Wydłuża ona jednak rejs nawet o 14 dni. Co więcej, na każdą podróż w obie strony na trasie Azja – Północna Europa trzeba wydać dodatkowo nawet 1 mln dolarów na paliwo.

Tagi