Pierwsza grzywna wystawiona przez inspektorów została nałożona na białoruskiego kierowcę litewskiej ciężarówki w stacji kontroli na E6 tuż przed wjazdem do Oslo. Firma transportowa, dla której pracuje kierowca, została ukarana mandatem w wysokości 60 tys. koron norweskich (ok. 23 tys. zł) za brak w samochodzie ważnej licencji wspólnotowej. Dodatkowo kwotą 6 tys. koron (ok. 2,3 tys. zł) został ukarany sam kierowca. Do momentu uiszczenia mandatu pojazd został unieruchomiony. To maksymalna kwota grzywny, jaką mogą wystawić inspektorzy podczas kontroli.
Istotną zmianą, która weszła w życie 1 marca, jest też możliwość założenia przez inspektorów blokady na koła pojazdu.
Teraz można założyć blokadę na koła, aby zabezpieczyć płatność. Zanim nałożyliśmy zakaz i po powrocie ze służby do domu, często następnego dnia okazywało się, że samochodu nie było, a my nie wiedzieliśmy, czy opłata została uiszczona, czy nie – mówi inspektor Andre Johannessen cytowany przez norweski portal at.no.
Inspektor zaznacza, że przewoźnicy mają prawo do odwołania się od mandatu w ciągu trzech tygodni, jeśli firma posiada dokumentację, której brakowało podczas kontroli.
Kolejnym z przypadków opisanych w norweskich mediach jest uzbecki kierowca prowadzący ciężarówkę niemieckiej firmy. W tym wypadku grzywną ukarany został jedynie przewoźnik, który musiał uiścić 60 tys. koron norweskich kary, by kierowca mógł kontynuować trasę.
Nowe uprawnienia
Przypomnijmy, że inspektorzy Norweskiego Zarządu Dróg Publicznych od początku tego miesiąca mogą podczas kontroli wystawić mandat za naruszenia szeregu szczegółowych przepisów dotyczących kabotażu w transporcie towarowym, za brak prawa jazdy i licencji podczas przewozu.
Mimo nowych uprawnień Norweskiego Zarząd Dróg Publicznych w przypadku poważnych naruszeń w dalszym ciągu wszczynane będą postępowania administracyjne.
Listę naruszeń przepisów o kabotażu, za które Norweski Zarząd Dróg Publicznych od marca może ukarać kierowcę i firmę podczas kontroli drogowej znajdziecie w naszym wcześniejszym artykule.