A artykułu dowiesz się:
- ile wynosi najnowszy odczyt PMI dla polskiego przemysłu
- co najbardziej niepokoi ekonomistów
- jak wygląda sytuacja w niemieckim sektorze produkcyjnym
Fot. AdobeStock/Gorodenkoff
Indeks PMI polskiego przemysłu produkcyjnego nadal doświadcza głębokiego spadku koniunktury. Unaocznił to odczyt za sierpień. Wielkość produkcji, liczba nowych zamówień oraz poziomu zakupów spadały szybciej niż w lipcu. Co gorsza, 12-miesięczna prognoza była najsłabsza w 2023 roku - wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez firmę S&P Global Market Intelligence. Na domiar złego w Niemczech, które są dla Polski najważniejszym partnerem gospodarczym jest równie słabo.
A artykułu dowiesz się:
Główny wskaźnik PMI dla polskiego sektora produkcyjnego jest w dalszym ciągu poniżej poziomu 50 pkt. oznaczającego granicę między rozwojem a kurczeniem się sektora. 43,1 pkt. w sierpniu to jeszcze mniej, niż odczyt z lipca (43,5 pkt.). To oczywiste sygnały pogorszenia warunki prowadzenia działalności gospodarczej. Tym bardziej niepokojące, że był to już 16 miesięcy z rzędu, gdy indeks PMI spadał.
Jeśli dodamy do tego fakt, że czwarty miesiąc z rzędu wszystkie pięć komponentów PMI miało negatywny wpływ na wartość głównego wskaźnika, to obraz kondycji polskich producentów wygląda naprawdę niewesoło. Przede wszystkim spadła liczba nowych zamówień, co miało największy negatywny wpływ na poziom wskaźnika.
W sierpniu popyt na polskie wyroby przemysłowe nadal gwałtownie spadał, a liczba nowych zamówień zmniejszyła się osiemnasty miesiąc z rzędu. Tempo spadku w sierpniu było najgwałtowniejsze od października 2022 roku, pomimo nieco łagodniejszego spadku eksportu, w związku z pogorszeniem się warunków na rynku krajowym” – czytamy w komentarzy S&P Global Market Intelligence.
Oprócz tego spadkowi nowych zamówień towarzyszył w sierpniu gwałtowniejszy spadek produkcji. Aktywność produkcyjna polskich fabryk zmalała najbardziej od listopada 2022 r. (szesnasty miesiąc z rzędu). Firmy dążyły również do zmniejszenia zapasów produktów gotowych, które zmalały czwarty miesiąc z rzędu i to w szybszym tempie niż w lipcu.
Analitycy S&P Global Market Intelligence wskazują też, że mniejszy popyt na środki produkcji spowodował w sierpniu kolejną poprawę efektywności dostawców. Czas realizacji zamówień uległ skróceniu czwarty miesiąc z rzędu, w największym stopniu od czerwca 2009 roku.
Łańcuchy dostaw i ceny nadal zataczały pełne koło. Czas realizacji dostaw uległ w sierpniu skróceniu, a ceny zakupu środków produkcji gwałtownie spadły, co stanowi całkowity zwrot w stosunku do lata 2021 roku, kiedy to opóźnienia w realizacji dostaw i inflacja cen zakupu środków produkcji osiągnęły rekordowe poziomy” – powiedział Trevor Balchin, dyrektor ekonomiczny S&P Global Market Intelligence.
W sierpniu pogorszyła się także prognoza na 12 miesięcy, ponieważ firmy spodziewały się spowolnienia gospodarczego. Oczekiwania dotyczące produkcji były nadal ogólnie pozytywne, ale jak dotąd najsłabsze w 2023 roku – wynika z raportu S&P Global Market Intelligence.
Sierpień okazał się kolejnym miesiącem rozczarowania jeśli chodzi o odczyt wskaźnika PMI. Wprawdzie tempo jego spadku nie było już tak pokaźne jak w lipcu i czerwcu, niemniej jednak w obliczu poprawy nastrojów w przemyśle niemieckim i w całej strefie euro w sierpniu, mamy spore negatywne zaskoczenie” – skomentowała najnowszy odczyt Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego.
Ekonomistka dodała, że dane z sierpnia wskazują na dalsze pogorszenie nastrojów w polskim przemyśle, które może znaleźć odzwierciedlenie w realnych danych z gospodarki.
Niepokoi zwłaszcza spadek zamówień, pociągający za sobą spadek produkcji, gdzie na pierwszy plan wysunęły się zamówienia krajowe. Słabość popytu krajowego, jak wynika z badania, zaczęła ciążyć firmom produkcyjnym bardziej niż słabość popytu zagranicznego. Jest nadzieja, że w kolejnych miesiącach popyt krajowy zacznie się stopniowo odbudowywać, a zatem wskaźnik PMI powinien zacząć się poprawiać, ale jednocześnie trzeba mieć świadomość że zamówienia eksportowe pozostaną na obniżonych poziomach raczej jeszcze dość długo” – zaznacza Monika Kurtek.
To ostatnie stwierdzenie to przede wszystkim zły znak dla firm obsługujących transport ładunków na trasach międzynarodowych. Mniejszy eksport oznacza mniej zleceń, zatem trudna sytuacja w branży transportowej nadal będzie spędzać sen z powiek przewoźnikom i spedytorom.
Tym bardziej, że w Niemczech sytuacja wcale nie jest lepsza mimo delikatnego odbicia wskaźnika PMI w stosunku do lipca. W sierpniu indeks osiągnął 39,1 pkt., dla porównania miesiąc wcześniej był na poziomie 38,8 pkt. Ten niewielki wzrost, wynikał głównie z subindeksu czasu dostawy, który osiągnął drugi najniższy odczyt od maja 2020 r.
To co istotne, czyli produkcja, niestety w sierpniu była ograniczana czwarty miesiąc z rzędu. Co więcej, tempo spadku ponownie przyspieszyło do najszybszego poziomu od czasu pierwszych przestojów związanych z pandemią wiosną 2020 r. Produkcja niemieckich zakładów spadła we wszystkich głównych grupach przemysłowych, co odzwierciedla powszechne zmniejszenie popytu.
Drugi ważny faktor, czyli liczba nowych zamówień także uległa w sierpniu gwałtownej redukcji. Tempo tego spadku spadku było najszybsze od ponad trzech lat. Analitycy S&P upatrują przyczyn takiego stanu rzeczy m.in. w trwającym cyklu wyczerpywania zapasów, słabości branży budowlanej i ogólnym braku apetytu na inwestycje, co składa się na brak popytu.
Widać to po malejącej liczbie nowych zamówień eksportowych, które spadły w związku z doniesieniami o zmniejszonej sprzedaży do Chin i całej Europy. I to także nie jest dobra wiadomość dla polskich przewoźników, którzy obsługują dużą część tras z Niemiec do innych krajów europejskich.
W sierpniu niemieccy producenci nadal nie byli optymistycznie nastawieni do perspektyw produkcji w nadchodzącym roku. Oczekiwania jednak nieznacznie wzrosły w porównaniu z najniższym od ośmiu miesięcy poziomem w lipcu. Co może dawać powód do skromnej nadziei na poprawę w kolejnych miesiącach.