Fot. Pixabay/jotoler

„Paskudne liczby” – tak złej sytuacji w przemyśle nie było od dawna. Ucierpieć może segment cross trade

Wielu ekspertów i analityków jeszcze na wiosnę wyrażało nadzieję, iż II połowa roku przynieść może ożywienie gospodarcze. Pierwszy miesiąc drugiego półrocza mocno ostudził te oczekiwania. Dawno indeks PMI dla polskiego przemysłu nie był tak nisko - wynika z badań analityków S&P Global Market Intelligence. Równie źle jest na Zachodzie, co może mieć daleko idące konsekwencje dla polskiego sektora transportowego.

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Z artykułu dowiesz się:

  • jak wyglądały najnowsze odczyty indeksu PMI dla Polski, Niemiec i strefy euro
  • co jest obecnie największą bolączką europejskiego przemysłu
  • jaki konsekwencje sytuacja w przemyśle europejskim może mieć dla polskich przewoźników

W lipcu indeks PMI spadł wyraźnie o 1,6 pkt. – na poziom 43,5 pkt. (z 45,1 pkt. miesiąc wcześniej). Nie dość, że wskaźnik zsunął się jeszcze bardziej poniżej neutralnego poziomu 50 pkt., to dodatkowo znalazł się także pod progiem 44 pkt. – oznaczającym stagnację gospodarczą.

Co gorsza to już piętnasty miesiąc z rzędu (a więc ponad rok), kiedy indeks znajduje się poniżej neutralnego progu. Dodatkowo lipcowy spadek był najbardziej gwałtownym od listopada 2022 r. Przypomnijmy – w listopadzie indeks znalazł się także poniżej 44 pkt.

Zapaść w eksporcie

Najnowsze badanie wśród polskich przedsiębiorców wskazuje na wyjątkowo słaby popyt. Nowe zamówienia spadły w najszybszym tempie od ośmiu miesięcy, zaś liczba nowych zamówień eksportowych – aż od maja 2020 r. Ankietowani menedżerowie przede wszystkim wskazali na słaby popyt ze strony rynków europejskich. Co nie dziwi w kontekście odczytów wskaźników gospodarczych w Niemczech, u naszego głównego partnera handlowego.

Spadek nowych zamówień jest tak duży, iż mimo niskiego poziomu produkcji firmom udaje się zmniejszać zaległości. Swoją drogą produkcja spadała w każdym z ostatnich 15 miesięcy.

Konsekwencją niższej liczby nowych zamówień i mniejszego zapotrzebowania na produkcję jest ograniczenia aktywności zakupowej, która spadła w największym stopniu także od listopada ubiegłego roku.

Coraz bardziej wyraźny jest także spadek cen (choć nie do końca jeszcze odczuwalny przez klientów końcowych) wynikający z niskiego popytu. Ceny środków produkcji obniżały się najszybciej od początku istnienia badania – czyli od 25 lat! Także ceny sprzedaży spadły w lipcu najszybciej w historii badania. Aż 27 proc. respondentów obniżyła swoje ceny w ciągu ostatniego miesiąca – wynika z najnowszej ankiety.

Naturalną konsekwencją mniejszego popytu i niższego poziomu zakupów są redukcja zapasów (zarówno półproduktów jak i wyrobów gotowych), a także skrócenie czasu dostaw. Czas realizacji zamówień wzrósł najwyraźniej od 10 lat.

„Powszechne osłabienie popytu spowodowało większe ograniczenie produkcji, zatrudnienia i aktywności zakupowej niż w czerwcu. W międzyczasie ceny lawinowo spadają, a producenci i ich dostawcy muszą konkurować o mniejszą pulę klientów” – powiedział Andrew Harker, ekonomista S&P Global Market Intelligence.

Pomimo wielu negatywnych trendów ankietowani przedsiębiorcy nadal dość optymistycznie patrzą na najbliższe 12 miesięcy. Niemniej jednak poziom pewności spadł w porównaniu z poprzednim okresem badania i był niższy od średniego poziomu odnotowanego w historii badania.

Indeks PMI dla polskiego przemysłu (pkt.)

Źródło: S&P Global Market Intelligence

*Punkt Neutralny – 50 pkt., Stagnacja Gospodarcza – 44 pkt.

„Paskudne liczby” w Niemczech

Wspomnieliśmy wcześniej o niskim poziomie zamówień eksportowych. Patrząc na sytuację przemysłu w Niemczech nie należy rychło spodziewać się poprawy popytu zza Odry na polskie produkty.

W lipcu u naszych zachodnich sąsiadów także doszło do mocnego tąpnięcia indeksu PMI. Odczyt wskaźnika spadł o 1,8 pkt. (z 40,6 pkt. w czerwcu do 38,8 pkt. w lipcu). To najniższy poziom od maja 2020 r. Tylko na samym początku pandemii wskaźnik był niżej.

„To paskudne liczby. Spadek popytu na niemieckie dobra przemysłowe, mierzony wskaźnikiem nowych zamówień, jest jednym z najbardziej wyraźnych w ciągu ostatnich 30 lat” – powiedział dr. Cyrus de la Rubia, chief economist w Hamburg Commercial Bank.

Podobnie jak w Polsce indeks pociągnął w dół przez drastyczny spadek nowych zamówień. Obniżka popytu na nowe towary była największa od wiosny 2020 r. Spadły zamówienia zarówno na dobra konsumpcyjne, inwestycyjne oraz na półprodukty. Podobnie jak w Polsce najmocniej spadły zamówienia z zagranicy, z tym, że w przypadku Niemiec mocna ich redukcja była widoczna nie tylko ze strony klientów europejskich, ale także azjatyckich i w amerykańskich. Ten globalny spadek popytu rzutować będzie na wyniki sektora transportowego i spedycyjnego – i to zarówno na trasach regionalnych (obsługiwanych przez polskich przewoźników) jak i tych globalnych.

Indeks PMI dla niemieckiego przemysłu (pkt.)

Źródło: S&P Global Market Intelligence

*Punkt Neutralny – 50 pkt., Stagnacja Gospodarcza – 44 pkt.

Większa szansa na kryzys

Dr de la Rubia dodaje, iż niski poziom zakupów w niemieckich przedsiębiorstwach jest typowym dla czasu recesji, ale tworzy podwaliny pod odbicie w przyszłym roku. Niemniej jednak ryzyko wpadnięcia całej niemieckiej gospodarki w dół w II połowie roku zwiększyło się – sub-indeks zatrudnienia spadł poniżej 50 pkt. po raz pierwszy od 2021 r. Najszybciej od trzech lat skurczyło się też zatrudnienie w sektorze produkcji dóbr pośrednich. Co akurat jest fatalnym sygnałem dla przewoźników z Polski jako, że także na rynku wewnątrzniemieckim nasze firmy transportowe mają mocną pozycję.

Kłopoty gigantów

Niewiele lepsze wiadomości płyną też ze strefy euro. W lipcu indeks PMI spadł tam do 42,7 pkt. z 43,4 pkt. w czerwcu.

Z państw eurozony jedynie Grecja znalazła się powyżej neutralnego poziomu z wynikiem 53,5 pkt. Z dużych gospodarek strefy euro Francja miała wynik 45,1 pkt. (najniżej od 38 miesięcy!), zaś Włochy 44,5 pkt. (odbicie w stosunku do poprzedniego miesiąca).

Oba te kraje należą do najważniejszych partnerów gospodarczych naszego kraju, a także do ulubionych kierunków polskich przewoźników. Bardzo mocną pozycję mają też polscy przewoźnicy na trasach pomiędzy tymi dwoma krajami a Niemcami. Według najnowszego raportu stowarzyszenia Transport i Logistyka Polska, na kierunku z Francji do Niemiec polscy przewoźnicy przewieźli aż 33,8 proc. wszystkich ładunków w 2021 r., zaś w kierunku odwrotnym było to 26 proc. Jeśli chodzi o trasę z Niemiec do Włoch to udział polskich firm wyniósł 25,9 proc., a z Półwyspu Apenińskiego nad Ren – 24,2 proc.

Słaba kondycja przemysłu w tych państwach uderzy zapewne w popyt na usługi cross trade – a pomiędzy Francją i Niemcami polskie firmy przewożą nawet jedną trzecią wszystkich towarów.

Tagi