Fot. Skoda Auto

Polski eksport rośnie, a niemiecki przemysł się rozpędza. Czy to już stabilne ożywienie w gospodarce?

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Najnowszy odczyt indeksu PMI obrazujący warunki w polskim sektorze przemysłowym wskazuje na ożywienie czwarty miesiąc z rzędu. To co może jednak niepokoić, to fakt, że wskaźnik PMI w październiku był na identycznym poziomie jak we wrześniu. Za to w Niemczech sektor produkcyjny rośnie, na czym mogą skorzystać także polskie firmy, w tym transportowe. O ile wzrostów nie zdusi lockdown.

W październiku PMI przygotowywany przez firmę IHS Markit osiągnął 50,8. To identyczny wynik jak miesiąc wcześniej. Generalnie wartość indeksu powyżej 50 sygnalizuje ogólną poprawę warunków gospodarczych. Jednak, jak wskazują analitycy IHS Markit, ożywienie w przemyśle hamuje z powodu spadku nowych zamówień. A to jest z kolei następstwem osłabienia krajowego popytu w czasie pandemii. Popyt zmniejszył się po raz pierwszy od czerwca, choć jak zaznaczają analitycy, w wolniejszym tempie niż w czasie poprzedniego trendu zniżkowego, który rozpoczął się w listopadzie 2018.

Negatywny wpływ spadku zamówień oraz spowolnienia wzrostu produkcji na październikowy odczyt wskaźnika równoważył silniejszy wzrost zatrudnienia, poziomu zapasów oraz wydłużenie czasu dostaw” – czytamy w komentarzu IHS Markit.

Firmy zatrudniały nowych pracowników, żeby zaspokoić aktualne potrzeby produkcyjne. A problemy z zaległościami produkcyjnymi wynikały ze wzmożonego napływu zamówień zagranicznych oraz nieobecności pracowników izolujących się z powodu objawów koronawirusa. Ten drugi powód podało wielu respondentów badania. Mimo to ogólny wzrost zaległości był nieznaczny – zastrzega IHS Markit.

Polski eksport odzyskał wigor

Na pocieszenie trzeba dodać, że w październiku polski eksport wzrósł czwarty miesiąc z rzędu i w dodatku w najszybszym tempie od stycznia 2018 roku. To akurat ważne dla branży transportowej, ponieważ zwiększona produkcja na eksport zazwyczaj przekłada się zapotrzebowanie na usługi przewozowe.

Znamienne są też działania polskich firm produkcyjnych związane z zakupami. W październiku  przedsiębiorcy uzupełniali zapasy w obawie przed pojawieniem się zakłóceń w łańcuchach dostaw. Tempo w jakim zwiększyły się stany magazynowe w polskich fabrykach było najszybsze od lipca 2018 r. Z kolei zapasy środków produkcji wzrosły pierwszy raz od czerwca 2019 r.

Co do przyszłości, polscy producenci spodziewają się wzrostu produkcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Firmy zapowiadają wprowadzenie nowych produktów oraz zakup nowych maszyn. Spodziewają się też wzrostu eksportu oraz stabilizacji sytuacji związanej z pandemią. Mimo to optymizm biznesowy był w październiku najsłabszy od maja.

Prognozy odnośnie przyszłej produkcji znacznie osłabły, odzwierciedlając niepokoje związane z ponownym wzrostem liczby zakażeń koronawirusem” – skomentował Trevor Balchin, ekonomista IHS Markit.

Niemieckie ożywienie tylko chwilowe?

Warto jednak zauważyć, że w Niemczech wskaźnik PMI przemysłu w październiku urósł o prawie dwa punkty – do poziomu 58,2 (we wrześniu wyniósł 56,4). Dla polskiej gospodarki, która ma silne powiązania z niemiecką, to dobra wiadomość. Może bowiem zapowiadać powrót stałej koniunktury u zachodnich sąsiadów, co powinno mieć przełożenie także na kondycję polskich firm kooperujących z nimi. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że słaby ostatnio kurs złotego sprzyja eksporterom, to może oznaczać także dobry moment dla sektora transportowego i logistycznego.

Ożywienie w niemieckich fabrykach będzie pociągało za sobą zapotrzebowanie zarówno na transport surowców i komponentów do produkcji oraz wyrobów gotowych, jak i ich magazynowanie. Część tych usług będą mogły zrealizować polskie firmy. Rzecz jasna pod warunkiem, że w Niemczech nie dojdzie do lockdownu takiego, jak wiosną, gdy stanęły wielkie zakłady przemysłowe. Na razie nowe ograniczenia dotyczą głównie branży gastronomicznej i usługowej, ale w dłuższej perspektywie mogą odbić się na całej gospodarce.

Według instytutu badań ekonomicznych Ifo z Monachium, nowy lockdown w Niemczech może spowodować koniec ożywienia w gospodarce. Nowe obostrzenia ogłoszone przez niemiecki rząd znacznie spowolnią wzrost produkcji w IV kwartale 2020 r. – wynika z przybliżonych obliczeń Instytutu Ifo.

Podjęte środki doprowadzą do gwałtownego zakończenia silnego ożywienia, które nastąpiło latem” – mówi Timo Wollmershäuser, kierownik ds. prognoz Instytutu Ifo.

Według niego wydatki na usługi “konsumpcji społecznej” spadną. To oznacza, że ​​jest mało prawdopodobne, aby ogólne wydatki konsumentów prywatnych wzrosły do ​​końca 2020 roku. Instytut Ifo obliczył też, że lockdown prawdopodobnie spowoduje utratę całkowitej produkcji ekonomicznej rzędu ponad 10 miliardów euro.

Dalsze perspektywy dla gospodarek krajów europejskich rysują się na razie dość mgliście, co zaznaczają analitycy Banku Pekao.

W krótkim terminie perspektywy dla przemysłu rysują się wyraźnie korzystniej niż w przypadku usług, które są w sposób bezpośredni dotykane przez nakładane restrykcje epidemiologiczne oraz mniejszą mobilność ludności. W dłuższym terminie sytuacja jest mniej klarowna. Jeżeli liczba przypadków będzie się utrzymywała na wysokim poziomie, to w wielu krajach możemy mieć do czynienia z utrzymywaniem się lockdownów, które ograniczą efektywny popyt i sprzyjają podwyższonej skłonności do oszczędności” – czytamy w komentarzu Biura Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao.

“Może to doprowadzić do pogłębienia spadków nowych zamówień w przemyśle (w tym także eksportowych), a z czasem także do ograniczenia poziomu produkcji. Skala niepewności dotycząca kolejnych kwartałów pozostaje bardzo wysoka” – podsumowują analitycy Pekao.

Fot. Skoda Auto

Tagi