O 7 proc. skurczy się gospodarka Niemiec w 2020 r. – przewiduje Międzynarodowy Fundusz Walutowy, wskazując, że cały świat dotknie recesja porównywalna tylko do Wielkiego Kryzysu z lat 30. ubiegłego wieku. Recesja w Niemczech jest niezaprzeczalnym faktem, ale z drugiej strony choćby po kursach akcji widać, że zaczyna się odbijanie od dna.
Obrócone o 90 stopni logo Volkswagena przesuwa się w prawo i tak jak w kultowej grze Pacman zjada koronawirusa – w ten nietypowy sposób neon zawieszony na ścianie fabryki największego producenta aut na świecie ogłosił wznowienie produkcji w Wolfsburgu.
Jak podkreślił Reuters, koncerny BMW, VW i Daimler zaufały niemieckiej służbie zdrowia i wierzą, że kraj pokona pandemię. To zupełne przeciwieństwo ich polityki w Stanach Zjednoczonych – na razie giganci nie zdecydowali się na ponowne uruchomienie produkcji w tym kraju. Czekają aż Amerykanie zaczną panować nad koronawirusem.
Jednak wieści z Niemiec to pierwszy od wielu tygodni pozytywny sygnał o tym, że największa gospodarka w Europie próbuje podnieść się po wstrząsie. Do tej pory napływały do nas głównie fatalne prognozy, jak chociażby wskaźniki PMI – według danych Markit Economics odczyt PMI w niemieckim przemyśle wyniósł w kwietniu 34,4 pkt. wobec 45,4 pkt. w marcu. W usługach spadł do 15,9 pkt. wobec 31,7 w marcu.
Wniosek z tych liczb jest jeden: ankietowani menedżerowie spodziewają się gospodarczego krachu. To najlepsze słowo, by oddać skalę ich obaw. Wskaźnik PMI jeszcze nigdy nie był tak nisko, a dopiero wynik powyżej 50 (!) pkt. daje nadzieję na wzrost gospodarczy. Recesja w Niemczech jest więc namacalnym faktem.
Sprzedaż aut niższa nawet o jedną piątą
Ryzyko zakażenia koronawirusem pracowników i ewentualna konieczność zamknięcia fabryk, to tylko jeden z problemów, z którym zmagają się obecnie giganci niemieckiego przemysłu. Nawet gdy pandemia już minie, czeka ich walka o klientów, którzy w okresie recesji będą oszczędzać na zakupach nowych aut.
Koncern VW podał, że w pierwszym kwartale sprzedaż samochodów była o ponad 20 proc. niższa w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Spadki były widoczne zwłaszcza w Azji i Europie. Firma zaznaczyła też, że czeka ją trudny drugi kwartał. Dla inwestorów takie deklaracje oznaczają, że koncern może ostatecznie zredukować wcześniejsze plany dotyczące wypłaty dywidendy.
– Pandemia znacząco wpłynęła na naszą działalność. Podjęliśmy liczne środki zaradcze, aby obniżyć koszty i zapewnić płynność – podkreślił Frank Witter, odpowiedzialny za finanse grupy, cytowany w komunikacie VW.
Jedna akcja VW na giełdzie jest obecnie wyceniana na 128 euro. To o 30 proc. mniej w porównaniu do maksimum z ostatnich 12 miesięcy (185 euro), ale i tak ponad 40 proc. więcej wobec dołka (87 euro), który koncern zaliczył w marcu, to po zamrożeniu europejskiej gospodarki.
Niemiecka branża spodziewa się, że sprzedaż aut będzie w 2020 r. o jedną piątą niższa w porównaniu do 2019 r. To pociągnie za sobą problemy szeregu dostawców, najpewniej także w Polsce, dla której Niemcy są głównym partnerem w handlu zagranicznym.
– Przygotowujemy się na globalną recesję, która będzie miała znaczący wpływ na nasze wyniki w 2020 r. – powiedział niedawno Stefan Asenkerschbaumer, wiceprezes koncernu Bosch. Ten gigant również był zmuszony zamknąć ok. 100 fabryk na całym świecie i teraz wraca do gry, uruchamiając produkcję m.in. płynów odkażających
i masek ochronnych.
W produkcję masek ochronnych włączył się również koncern BMW. Po przerwie spowodowanej koronawirusem koncern chce wrócić na początku maja. Z kolei na 6 maja została zaplanowana konferencja wynikowa BMW, podczas której padną zapewne odniesienia do obecnej sytuacji rynkowej. W połowie marca BMW też zaliczył giełdowy dołek na poziomie 41 euro za akcję. Od tamtego momentu akcje podrożały już o 30 proc. (54 euro), na fali nadziei dotyczących m.in. wznowienia produkcji.
MAN odwołał prognozy na 2020 r. Nie sposób przewidzieć skutków pandemii
Trudne miesiące czekają też pozostałych niemieckich producentów z branży motoryzacyjnej. Przy okazji publikacji wyników po pierwszym kwartale grupa Daimler odwołała swoje prognozy, wskazując jednocześnie, że rezultaty biznesowe w tym roku będą najpewniej gorsze niż w 2019 r.
Po pierwszym kwartale szczególnie wyraźny spadek sprzedaży było widać w segmencie samochodów ciężarowych (Daimler Trucks & Buses). Koncern zaraportował sprzedaż 97,6 tys. pojazdów wobec 121,4 tys. w tym samym okresie 2019 r. (-20 proc.).
Mimo wyraźnych spadków sprzedaży i konieczności zamknięcia fabryk Daimler przekonuje, że jest dobrze przygotowany do przetrwania kryzysu. W komunikacie wynikowym grupa podkreśla, że obecnie skupia się na zabezpieczeniu płynności finansowej oraz ograniczaniu kosztów. W przypadku tej spółki również marcowa wyprzedaż akcji przerodziła się we wzmożone zakupy akcji – dzięki temu od dołka kurs zyskał już 40 proc.
Pod koniec marca wynikami za 2019 r. pochwaliła się Grupa MAN – w raporcie wskazała m.in. na 5 proc. wzrost przychodów ze sprzedaży do poziomu 12,7 mld euro. Koncern szybko jednak odwołał swoje prognozy na 2020 r., tłumacząc to brakiem możliwości przewidzenia realnego wpływu pandemii na gospodarkę.
– Korzystamy z wszelkich dostępnych środków, aby pomóc naszym pracownikom i ich rodzinom, a także ustabilizować naszą działalność – podkreślił Joachim Drees, prezes MAN, cytowany w informacji przekazanej na rynek.
Kurs akcji MAN-a zaliczył w marcu spadek o kilkanaście procent do poziomu 39 euro za akcję. Od tamtej pory inwestorzy próbują odrabiać straty i obecnie cena akcji utrzymuje się w okolicach 42 euro za papier.
Bayer poprawił zyski. Deklaruje wsparcie w walce z koronawirusem
Giełdowe spadki nie ominęły również koncernu Bayer, choć na tle innych – nie ma powodów do narzekania. Grupa w raporcie po pierwszym kwartale 2020 r. podała, że jej przychody ze sprzedaży wzrosły o 6 proc. r/r do poziomu 12,8 mld euro, a zysk operacyjny o 10 proc. r/r do 4,4 mld euro.
Pomimo lepszych wyników grupa – podobnie jak inni wielcy gracze wywodzący się z niemieckiego rynku – nie podaje obecnie żadnych prognoz dotyczących biznesu w 2020 r. Wskazała, że wszelkie wcześniejsze przewidywania nie uwzględniały wpływu pandemii na gospodarkę. Tymczasem jeszcze w lutym, według doniesień Reutersa, Bayer prognozował wzrost zysków nawet o 9,6 proc. w 2020 r.
Bayer podkreśla, że o ile pandemia koronawirusa spowodowała wzmożony popyt na część produktów koncernu, to nie oznacza to, że inne segmenty działalności nie ucierpią.
Dzięki wdrożonym środkom byliśmy w stanie utrzymywać naszą działalność na całym świecie, szczególnie w zakresie produkcji i logistyki” – podkreśla Bayer w raporcie kwartalnym.
Zapewnia również, że jego działania skupiają się na wsparciu walki z koronawirusem. Oznacza to m.in. przekazywanie leków i zaopatrzenia medycznego oraz wsparcie w zakresie robienia testów na obecność koronawirusa.
Końcówka marca dla wielu inwestorów mogła okazać się dobrą okazją do zakupów akcji Bayeru. Kurs był wówczas ok. 40 proc. poniżej tegorocznego szczytu. Później inwestorzy powrócili do zakupów akcji, co pozwoliło na odbicie o niecałe 30 proc. do ponad 60 euro za akcję.
Wyniki po pierwszym kwartale pokazują też, że w trudniejszej sytuacji znalazły się duże spółki logistyczne. Jeden z największych operatorów w tej branży Kuehne + Nagel (centrala znajduje się obecnie w Szwajcarii) podał, że jego zysk operacyjny wyniósł w pierwszym kwartale 184 mln franków szwajcarskich – to 23 proc. mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Spółka poinformowała, że na spadek obrotów miał wpływ przede wszystkich wyhamowanie transportów morskich z Azji oraz lądowych w Europie. Szefostwo zapewnia jednak, że finansowo firma jest przygotowana na przetrwanie spowolnienia.
Recesja w Niemczech uderzy w polski eksport
Sytuacja w europejskiej, a szczególnie w niemieckiej gospodarce nie pozostanie bez wpływu na polski przemysł. Pandemia koronawirusa z pewnością uderzy w podmioty, które nie tylko eksportują produkty (np. podzespoły dla niemieckich fabryk motoryzacyjnych), ale w ostatnich latach również intensywnie inwestowały za granicą.
Przykładem może być polska grupa Wielton, jeden z największych graczy na europejskim rynku producentów naczep, konkurujący z takimi podmiotami jak Krone, czy Schmitz Cargobull.
W ostatnich latach Wielton kupił udziały m.in. w niemieckiej spółce Langendorf, francuskiej Fruehauf i brytyjskiej Lawrence David. Pandemia doprowadziła jednak do tego, że Wielton – podobnie jak wielu innych producentów – został zmuszony do wstrzymania produkcji w swoich zakładach. Obecnie grupa powoli wraca do ponownego uruchamiania produkcji w swoich fabrykach. Posiadacze jej akcji mogą jednak zapomnieć o udziale w ubiegłorocznych zyskach. Zarząd rekomenduje bowiem, by ze względu na sytuację rynkową zysk netto za 2019 r. w wysokości 30,8 mln zł przeznaczyć na wsparcie kapitałowe spółki.
Fot. vwsachsen_de/Twitter