TransInfo

Fot. Facebook.com/H.Essers.official

Ponad 200 tys. euro zaległych pensji. Po latach sporu sąd przyznaje rację kierowcy ciężarówki

Firma transportowa H.Essers z Belgii będzie musiała wypłacić wyrównanie pensji i odszkodowanie rumuńskiemu truckerowi, który pracował dla firmy przez cztery lata. Tak zdecydował wczoraj belgijski sąd pracy.

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Sprawa, w której rozstrzygał Sąd Pracy w Antwerpii, sięga 2011 r.  Wówczas mężczyzna z polecenia przyjaciela został zatrudniony w rumuńskim oddziale belgijskiej firmy przewozowej H.Essers. 

Mężczyzna przez lata otrzymywał rumuńską płacę minimalną w wysokości 200 euro, podczas gdy faktycznie pracował dla H.Essers w Belgii. 

Stefan Popescu nigdy jednak nie pracował w Rumunii, ponieważ już na początku pracy został wysłany do Belgii na bezpłatny dwutygodniowy staż. Po stażu pracował dla firmy z Genk jako kierowca i jeździł głównie nocami między Belgią a Niemcami. Oficjalnie otrzymywał 200 euro miesięcznie zgodnie z ówczesną rumuńską płacą minimalną.

 W praktyce otrzymywałem również dzienną dietę w wysokości 40 euro. To pokrywało akurat moje koszty po drodze – na przykład posiłku lub prysznica” – mówi Popescu na łamach belgijskiego dziennika “Nieuwsblad”. 

Kierowca szybko wyróżnił się na tle innych pracowników inteligencją i zapałem, więc szef prócz pracy nocnej zlecił mu zadania w miejscu pracy również w ciągu dnia. Trucker kontrolował stan techniczny ciężarówek, czystość w kabinach itd. W związku z tym firma podniosła jego dietę z 40 do 45 euro, przy czym pensja bazowa pozostała niezmieniona. 

W międzyczasie mężczyzna studiował prawo i został “prywatnym kierowcą” szefa firmy Noëla Essersa i jego rodziny. Pracodawca obiecał mu, że gdy ten skończy studia, otrzyma belgijską umowę o pracę. Popescu, który utrzymywał rodzinę z piątką dzieci, uwierzył szefowi. Niestety Essers nie dotrzymał słowa, więc kierowca zdecydował się skierować sprawę do sądu w Rumunii.

Rumuński sąd uznał, że nie jest kompetentny i stwierdził, że nie może orzekać w belgijskim sporze pracowniczym. Czyniąc to, wskazał, że pomimo rumuńskiej umowy faktyczne zatrudnienie miało miejsce w Belgii i w związku z tym zastosowanie ma tu belgijskie ustawodawstwo socjalne. Popescu z wyrokiem z Rumunii następnie skierował się do belgijskiego sądu pracy. Ten orzekł na jego niekorzyść, więc kierowca odwołał się od wyroku.

Apelację rozstrzygał Sąd Pracy w Antwerpii, który uznał wczoraj, że Popescu miał prawo do belgijskiej płacą minimalną wraz z powiązanymi prawami socjalnymi i może dochodzić wypłaty zaległych wynagrodzeń. “Negocjacje dotyczące wysokości zaległych pensji i dodatkowych odszkodowań będą prowadzone dopiero w styczniu 2024 r., ale ten wyrok jest niezwykle ważny” – przekonuje prawnik Popescu, Jan Buelens cytowany przez belgijski dziennik.

 Mój klient jest jedynym, który przez siedem lat miał odwagę występować w sądzie, jednocześnie utrzymując rodzinę jako kierowca ciężarówki. To naprawdę historia jak walka Dawida z Goliatem, która może stanowić precedens dla każdego w branży transportowej w podobnej sytuacji. H.Essers jest winien mojemu klientowi ponad 200 tys. euro, a takich jak on jest wielu” – dodaje Buelens. 

Sam Popescu również jest zadowolony z wyroku, ale jednocześnie nie kryje rozczarowania.

To nie jest normalne, że muszę się kłócić przez siedem lat, aby w końcu udowodnić, że miałem rację. Wytrwałem, bo miałem wsparcie związku zawodowego i mojego prawnika, ale wielu kierowców ciężarówek nie ma tego luksusu. Nie robią nic w sprawie swojej niesprawiedliwej sytuacji w pracy” – oświadczył trucker. 

 

Tagi