Odsłuchaj ten artykuł
Rekordowo niski poziom Renu uderza w branżę transportową. Ceny frachtów znacznie wzrosły, a paliwa brakuje
Trwająca miesiącami susza w Niemczech odcisnęła wyraźne piętno na stanie żeglugi śródlądowej. Na Renie, najważniejszym szlaku wodnym w Europie, transport handlowy odbywa się w mocno ograniczonym zakresie. Pierwsze skutki w postaci wzrostu cen frachtów oraz paliwa są już widoczne.
Roczny wolumen transportu śródlądowego w Niemczech wynosi około 223 milionów ton towarów. Ze względu na krytycznie niski poziom wody na Renie ruch dużych barek i statków (tankowców i kontenerowców) został zupełnie wstrzymany. Mniejsze barki mogą obecnie transportować jedynie 30 proc. ładunku. Według Federalnego Związku do Spraw Niemieckiej Żeglugi Śródlądowej sytuacja ta oznacza dla firm transportowych dzienne straty nawet w wysokości 4 tys. euro.
Firmy ograniczają produkcję
Niski poziom wody na Renie to także duże wyzwanie dla przemysłu ciężkiego. Wolumen ładunków przewożonych przez tę gałąź gospodarki jest tak duży, że nie może być całkowicie przeniesiony na kolej i transport drogowy.
– To wyzwanie, ale mamy sytuację pod kontrolą – mówi Jan Zeese, rzecznik prasowy rafinerii Shell w rozmowie z “Generalanzeiger Bonn” .
Jako że firma ta w głównej mierze korzystała z transportu wodnego, ze względu na sytuację na Renie i wysokie ceny frachtów chwilowo zdecydowała się ograniczyć produkcję – podobnie jak wiele innych.
Chaos na stacjach benzynowych
Rafinerie próbują się także przerzucić się na alternatywne formy transportu, nie jest to jednak takie proste. Żeby zastąpić jeden tankowiec potrzebne jest 80 ciężarówek. Przed magazynami tworzą się ogromne korki, w efekcie paliwo na stacje benzynowe nie dociera na czas. Jak podaje “Koelner Express”, problem zaopatrzeniowy dotknął zwłaszcza Kolonię i okolicę, gdzie część dystrybutorów na stacjach benzynowych została wyłączona z użytku.
– Sytuacja jest po prostu dramatyczna – mówi Stephan Zieger, dyrektor zarządzający Federalnego Stowarzyszenia Stacji Benzynowych w Bonn.
Ceny paliwa szybują w górę
Rzeczniczka operatora energii Knauber, Maike Hagedorn, na łamach “Generalanzeiger Bonn” potwierdziła związek między rosnącymi cenami paliwa a niskim poziomem Renu. Ograniczona ładowność barek doprowadziła do znacznego wzrostu stawek za fracht. To z kolei spowodowało wzrost cen oleju opałowego i paliwa.
Jak podaje ADAC, Super E10 tylko w ostatnim tygodniu podrożał o 2,7 centa za litr i kosztuje obecnie 1,541 euro za litr. Za diesla kierowcy w Niemczech muszą zapłacić nawet 4 centy więcej. Cena za litr wynosi obecnie 1,438 euro.
Fot. Wikimedia