Spore wzrosty widoczne były także na kierunkach nietypowych, takich jak Węgry czy Chorwacja, a także w przewozach typu cross-trade z Niemiec do Szwajcarii.
Jakub Szałek, content marketing expert z Trans.eu, który prowadził webinar z okazji publikacji raportu wskazuje także na ustabilizowanie rynku brytyjskiego po tym, jak przez ostatnie kilka lat popyt na trasach na Wyspy wyraźnie spadał.
Poza samymi wzrostami bardziej na uwagę zasługuje fakt, że liczba ofert na rynku wzrosła nawet w porównaniu do I półrocza 2022 r., czyli ostatniego okresu sprzed spowolnienia gospodarczego. Ofert w I półroczu 2024 r. było aż o 20 proc. więcej niż wówczas.
Stawki wystrzeliły
Za wzrostem ofert idą także wzrosty stawek. Były one widoczne w przypadku pojazdów dostawczych, LTL i FTL. Jeżeli chodzi o kabotaż, to w segmencie busów mamy do czynienia z wzrostami dwucyfrowymi, w przypadku LTL – nawet o 30 proc., a w FTL wręcz szalonymi liczbami, jak na trasach do Belgii (o 77 proc.) i Niderlandów (o 61 proc.). W tej ostatniej kategorii wyraźnie wzrosły też Niemcy (o 15 proc.).
Podobnie zresztą jest w przewozach cross-trade kilkunastoprocentowe skoki stawek dla busów oraz nawet do 30 proc. w przypadku LTL. Jeśli chodzi o ładunki całopojazdowe, to zdarzały się nawet szokujące wzrosty cen o 100 proc. (z Włoch do Szwajcarii i Chorwacji).
Przewozy bilateralne nie oferowały aż tak spektakularnych skoków cen, ale dwucyfrowe wzrosty były regułą, okazjonalnie przekraczając 20 proc.
Jest jedno poważne “ale”…
Dane z giełdy robią wrażenie i wlewają wiele optymizmu do strudzonych serc przewoźników. Niemniej jednak rynkowe statystyki za pierwsze półrocze wcale nie potwierdzają spektakularnych wzrostów odnotowywanych w systemie Trans.eu.
W I półroczu ruch na niemieckich drogach płatnych był mniejszy niż rok wcześniej, spadł o 1,3 proc. rok do roku. Niepokojącym sygnałem może być jednak fakt, iż w samym czerwcu spadek wyniósł 5,3 proc.
Dość podobnie wyglądała sytuacja na polskim rynku. W okresie styczeń-czerwiec 2024 r. wolumen przewozów samochodowych wzrósł zaledwie o 0,4 proc. rok do roku. W czerwcu zaś, podobnie jak w Niemczech, odnotowano mocniejszy spadek – bo o 1,7 proc. rok do roku.
Także sytuacja w handlu zagranicznym nie wskazuje na jakiś wzmożony ruch transgraniczny. Jak podkreśliłem na webinarze, w pierwszej dziesiątce naszych partnerów handlowych wzrost eksportu zauważono tylko na Ukrainę i do Wielkiej Brytanii. A wszystkie pozostałe główne kierunki eksportowe (zwłaszcza państwa UE) odnotowały dwucyfrowy spadek. Podobnie było z importem – jedynie wzrósł ten ze Stanów Zjednoczonych, ale tu raczej sektor transportu drogowego nie skorzystał.
Trudną sytuację branży transportowej potwierdzają dane z BIG InfoMonitor. Zadłużenie firm transportowych wyniosło w I kw. 3,2 mld zł i dotyczyło 37 tys. przedsiębiorstw. W pierwszych trzech miesiącach roku upadło 120 firm transportowych. Już 13 proc. polskich przewoźników znajduje się na skraju wypłacalności i nie reguluje na bieżąco swoich zobowiązań.
Gospodarka zimna, nie rozgrzana
Także dane gospodarcze nie wskazują na tak dynamiczne odbicie na rynku. Owszem, widoczna jest poprawa w 2024 r. w stosunku do 2023 r. Trudno jednak mówić o odbiciu, które mogłoby mieć na rynek transportowy przełożenie porównywalne do tego, jakie widać było w I półroczu na giełdzie Trans.eu.
W przypadku Niemiec w 2023 r. PKB skurczył się o 0,3 proc. W 2024 r. ma jednak odbić do 0,2 proc. Ale w II kw. br. PKB nad Renem spadł o 0,1 proc. kwartał do kwartału, choć jeszcze w I kw. wzrost kwartalny wynosił 0,2 proc.
Podobnie sytuacja wygląda w UE i strefie euro. W 2024 r. wzrost gospodarczy ma wynieść tam odpowiednio 1 proc. i 0,8 proc. Póki co w II kw. zarówno Unia, jak i strefa euro mogły pochwalić się ekspansją gospodarczą na poziomie 0,3 proc. kwartał do kwartału.
Produkcyjna zapaść
Również dane dotyczące produkcji przemysłowej nie wskazują na to, by na rynku pojawiało się więcej dóbr gotowych do transportu. W maju produkcja w Niemczech spadła o 2,5 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. O 1,6 proc. spadły też nowe zamówienia.
Jedynymi krajami, w których da się zauważyć zwiększoną aktywność przemysłową, są Grecja, Hiszpania, Irlandia oraz kraje Beneluksu. Te ostatnie w jakimś stopniu potwierdzają więc wyraźne wzrosty na trasach cross-trade do Belgii i Niderlandów. Ale największe europejskie gospodarki – niemiecka i francuska – przeżywają prawdziwą zapaść w przemyśle. Indeks PMI mierzący aktywność przemysłową w Niemczech od kilku miesięcy oscyluje w przedziale 43-45 pkt., czyli znacznie poniżej neutralnego poziomu 50 pkt. Lipiec przyniósł kolejny spadek tego indeksu, tym razem już poniżej poziomu 44 pkt. oznaczającego stagnację.
Ucieczka na spot
Skąd więc biorą się tak spektakularne wzrosty na giełdzie, skoro analiza statystyk nie wskazuje na podobnego rodzaju wzrosty w gospodarce? Jedno wcale nie musi zaprzeczać drugiemu – zgodzili się uczestnicy webinaru towarzyszącemu publikacji raportu Trans.eu.
– Dostępnej powierzchni ładunkowej jest po prostu mniej, bo firmy stawiają swoje samochody na parkingach, albo wyprzedają je, albo same się likwidują. Samochodów jest mniej na wszystkich rynkach. I część firm przenosi się z rynku kontraktowego na rynek spotowy – skomentował Marek Szymański, dziennikarz Trans.eu, ten najnowszy wysyp nowych ofert na giełdzie.
Także sam Maciej Wroński, szef organizacji Transport i Logistyka Polska powiedział wprost, że entuzjazm wywołany optymistycznymi danymi z giełdy należy „schłodzić”.
Maciej Wroński podkreśla, iż nawet największe wzrosty na „egzotycznych” rynkach nie mają wpływu na ogólną sytuację rynkową. Dodał, iż dla przewoźników europejskich najważniejszymi rynkami są Niemcy, Francja, Hiszpania, Polska i Włochy i to one determinują stan rynku. A te, jak wskazaliśmy, dalekie są od optymizmu.
Podkreśla przy tym, że wzrosty ofert na giełdzie i owszem, są interesujące, ale należałoby je porównać z dostępnością pojazdów na rynku. Wskazał, iż np. imponujące wzrosty ofert i stawek w kategorii pojazdów między 2,5 a 3,5 t wynikać mogą z faktu, że wielu polskich przewoźników zawiesiło działalność międzynarodową lub wręcz zlikwidowało ją.
Analogicznie, Maciej Wroński wskazał, iż wzrost stawek powinien być porównywany nie tyle do poprzednich lat, ale tak naprawdę do wzrostu kosztów przewoźników.
– Patrząc na dane, to w Niemczech wzrost stawek w zależności od typu przewozów wyniósł od 5 do 15 proc. Pytanie, czy to pokrywa wzrost kosztów na trasach w Niemczech. Przypomnę chociażby o 80 proc. wzroście mautu – tłumaczy Maciej Wroński.
Podsumowując Maciej Wroński stwierdził, że „nie jest aż takim optymistą” jak wskazują dane Trans.eu. Aczkolwiek podkreślił, że liczy na szybką poprawę sytuacji na rynku.
– Zmniejszenie podaży pojazdów spowoduje za jakiś czas wystrzelenie cen – podsumowuje Wroński. Dodał jednak, że to zapewne doprowadzi do pędu do kupowania i leasingowania pojazdów.
Odbicie dopiero w przyszłym roku
Jak wspomniałem w trakcie webinaru, w europejskiej gospodarce widać tendencję wzrostową, ale kto liczył na jakieś mocne odbicie jeszcze w tym roku, może być zawiedziony. Do zauważalnego odbicia gospodarczego dojdzie dopiero zapewne w przyszłym roku.
Marek Szymański wskazał, że obecne spowolnienie może doprowadzić do „oczyszczenia rynku”.
– Słyszę od wielu przewoźników, że jak znikną z rynku firmy słabsze, to będzie więcej miejsca dla tych działających w sposób przejrzysty i mających pomysł na siebie – podsumował Szymański.
Odbicia spodziewa się już jesienią, aczkolwiek będzie ono skromne. Oczekuje też wzrostu stawek.
Z tezą dotyczącą oczyszczenia rynku zgadza się Maciej Wroński.
– Naszym celem jako polskiego transportu nie powinna być ilość, ale marża – mówi szef TLP.
Dodaje, iż może przewoźnicy zamiast leasingować i rozbudowywać flotę w okresie prosperity powinni skupić się np. na kluczowych trasach czy klientach. A ewentualny nadmiar popytu uzupełniać małymi przewoźnikami.
– Dla każdego jest miejsce na tym rynku – i dla dużych, i dla średnich, i dla małych przewoźników – twierdzi Maciej Wroński.
Wroński także spodziewa się, iż stawki mogą wzrosnąć na jesieni w związku z mniejszą podażą środków transportu. Dodatkowo, na trasach międzynarodowych ten problem może się pogłębić w związku z powolnym procesem wymiany tachografów na inteligentne drugiej generacji.
Optymistyczne liczby
Pewny umiarkowany optymizm płynie z najnowszego badania Barometru EFL. Choć indeks dla sektora transportowego wyniósł w II kw. br. 53,8 pkt., co było mniej o 0,3 pkt. kwartał do kwartału, to większość ankietowanych firm transportowych nie spodziewa się pogorszenia warunków na rynku. Co ciekawe, w kwestii inwestycji przewoźnicy są największymi optymistami ze wszystkich badanych sektorów – 26 proc. z nich planuje w kolejnych kwartałach zwiększenie inwestycji. Ponadto, 29 proc. ankietowanych oczekuje wzrostu sprzedaży.
Po webinarze pojawiły się dane dotyczące produkcji przemysłowej w sierpniu. I na rynku niemieckim dało się zauważyć znaczne odbicie po majowym spadku. O 1,4 proc. wzrosła produkcja, jeszcze mocniej, bo o 3,9 proc., nowe zamówienia. To niewątpliwie dobry prognostyk. Zwłaszcza, że wyraźnie miesiąc do miesiąca (o 7,5 proc.) wzrosła produkcja w sektorze motoryzacyjnym, od którego zależnych jest wielu poddostawców i przewoźników w Polsce. O trudnej sytuacji śląskich przewoźników pracujących dla niemieckiego sektora automotive wspominał na webinarze Maciej Wroński. Czyżby i dla nich nadeszły lepsze czasy?