Kontrowersyjny projekt ws. ubezpieczeń. Zamiast ułatwić, utrudni uzyskanie odszkodowania po wypadku?

Ten artykuł przeczytasz w 9 minut

Zakaz sprzedaży roszczeń, wprowadzenie maksymalnej stawki dla firm oferujących usługi doradztwa odszkodowawczego, ograniczenie reklamy tych usług – to tylko niektóre z propozycji zmian, jakie znalazły się w projekcie ustawy, która trafiła do Sejmu.

Senatorowie, czyli autorzy projektu zapewniają, że chcą zwiększyć ochronę osób, które poniosły szkodę (np. w wyniku wypadku) i korzystają z usług kancelarii odszkodowawczych. Chcą również wyeliminować nieetyczne praktyki pozyskiwania klientów przez te kancelarie.

Ważny zakaz

Jedną z ważniejszych propozycji jest zakaz cesji wierzytelności. W ten sposób autorzy ustawy chcą rozprawić się z niebezpieczną, ich zdaniem, praktyką przyjmowania pieniędzy z odszkodowania przez kancelarie odszkodowawcze.

Obecnie wygląda to w ten sposób: kancelarie przyjmują świadczenie odszkodowawcze, a następnie, po potrąceniu swojego wynagrodzenia, przekazują je klientowi.

Takie rozwiązanie rodzi dla poszkodowanych szereg niebezpieczeństw – czytamy w uzasadnieniu ustawy. – Po pierwsze, w przypadku upadłości doradcy klient może nie otrzymać należnych pieniędzy. Po drugie, w przypadku sporu z doradcą co do wysokości wynagrodzenia to klient jest w trudniejszej sytuacji, gdyż musi być stroną aktywną w ewentualnym procesie. Po trzecie, doradca ma faktyczną możliwość opóźnienia przekazania otrzymanych środków pieniężnych.

Ustawodawcy chcą więc, by pieniądze trafiały bezpośrednio do poszkodowanych.

Co z reklamą usług?

Ma zostać również bardzo mocno ograniczona reklama i akwizycja usług doradczych. Projekt ustawy zakazuje jej prowadzenia „w szpitalach, na cmentarzach, budynkach użyteczności publicznej, w pojazdach medycznych i radiowozach oraz w budynkach zamieszkiwanych przez osobę poszkodowaną i jej najbliższych”.

Senatorzy wskazują, że obecnie zdarza się, że doradcy podpisują z klientami umowy w takich miejscach. I przekonują, że wówczas ci drudzy nie podejmują często racjonalnych decyzji, z uwagi na chorobę, albo brak dostępu do informacji.

W związku z czym chcą, by zabronione było również stosowanie reklamy bezpośredniej.

Ubezpieczcie się!

Ustawa wprowadza również obowiązek wykupienia OC przez samych doradców. Chodzi o ubezpieczenie się „od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone przy wykonywaniu działalności w zakresie dochodzenia roszczeń odszkodowawczych”.

Klient będzie więc otrzymywał za każdym razem, przy podpisywaniu umowy z doradcą, kopię takiej polisy. Jeśli tak się nie stanie, umowa będzie nieważna.

Ponadto w ustawie znalazł się również zapis mówiący o tym, że doradca nie może żądać od klienta wynagrodzenia wyższego niż 20 proc. kwoty, jaką udało mu się wywalczyć.

To ograniczenie jest też jedną z sankcji, wprowadzanych przez ustawę. Nie ma bowiem kar – jedynie ograniczenie stawki maksymalnej albo nieważność umów, jeśli przepisy nałożone przez prawo zostaną złamane.

Zdaniem projektodawców jest to wystarczające zabezpieczanie realizacji celów ustawy. Dlatego nie ma potrzeby wprowadzania przepisów represyjnych, w szczególności karnych – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.

Komentarz eksperta dla Trans.INFO:

Adam Pająk, prezes Transbrokers.eu:

Projekt ustawy zawiera fatalne pomysły. Ingeruje w relację wierzyciel (w tym wypadku poszkodowany) – dłużnik (zakład ubezpieczeń). Klient może przelać swoją wierzytelność na podmiot trzeci. I to nie powinno być ograniczane, bo takie działania prowadzą tylko do psucia prawa. Zaczyna się od jednego wyjątku, a za kilka lat może być ich 50.

Owszem, na tym rynku dochodzi do pewnych patologii. Doradcy niejednokrotnie żerują zarówno na poszkodowanych, jak i na zakładach ubezpieczeń. Windują roszczenia, często domagają się nieuzasadnionych kwot. A to z kolei, z uwagi na skalę zjawiska, wpływa na całą branżę ubezpieczeniową i na stawki.

Z drugiej jednak strony nie da się ukryć, że doradcy odszkodowawczy są potrzebni, bo pomagają potrzebującym. Warto jednak edukować tych ostatnich, z czym wiąże się cesja wierzytelności. Przykład – jeśli przekazujesz komuś dług i swoje obowiązki, to również i prawa. Skutkiem tego pozbywasz się kolejnych, dalej idących roszczeń. I jeśli np. zmieni się twoja kondycja zdrowotna, a nastąpiło przekazanie cesji, to masz ograniczone prawo walczenia o większe pieniądze

Fala krytyki

To jednak wystarczyło, by ustawa została ostro skrytykowana. O zmiany w niej zaapelowali m.in. przedstawiciele Ogólnopolskiej Motoryzacyjnej Rady Technicznej, czyli organizacji skupiającej Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, Polską Izbę Motoryzacji, Związek Dealerów Samochodowych i Związek Rzemiosła Polskiego.

Wystosowali oni pismo do przewodniczącego Komisji Finansów Publicznych w Sejmie, w którym przekonują, że „ustawa ta w znacznym stopniu ograniczać będzie zbiorowe interesy ubezpieczonych w zakresie ubezpieczeń komunikacyjnych.”

Przede wszystkim krytykują zapis, dodany w ostatniej chwili przed przekazaniem projektu do Sejmu, w którym mówi o tym, że ubezpieczeni nie mogą przekazywać wierzytelności “osobom trzecim”. To niewinne, wydawałoby się, określenie, może jednak, zdaniem ekspertów, sprawić sporo zamieszania na rynku ubezpieczeń. Objąć bowiem może nie tylko doradców, ale również… warsztaty likwidujące szkody komunikacyjne bezgotówkową metodą serwisową.

Do tej pory obroną praw klientów w zakresie powszechnej praktyki zaniżania wartości odszkodowania zajmowały się serwisy naprawcze, wykonujące usługę naprawy pojazdu dla klienta, przyjmując na siebie cesję roszczeń klienta. Po wprowadzeniu opisanej wyżej zmiany prawa, klient nie będzie już mógł przenieść swojej wierzytelności i będzie musiał samodzielnie toczyć spory sądowe z ubezpieczycielem o ewentualne zaniżenie odszkodowania – czytamy w piśmie OMRT.

Jego autorzy zauważają, że klient nie będzie dochodzić swoich spraw na drodze sądowej, bo bardzo często chodzi o roszczenia rzędu kilkuset złotych. Z perspektywy zwykłego konsumenta, biorącego pod uwagę koszty spraw sądowych, gra nie będzie warta świeczki. Z drugiej jednak strony, sumując wszystkie sprawy, może się okazać, że “zakłady ubezpieczeń przysporzą sobie w ten sposób kilkadziesiąt milionów złotych rocznie” – wskazują eksperci.

Komentarz eksperta dla Trans.INFO:
mec. Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego

Przepis ograniczający prawo do cesji wierzytelności to niespotykane ograniczenie fundamentalnego prawa wierzycieli będącego kluczowym mechanizmem dla sprawnego obrotu prawnego. Jak wyglądałby rynek ubezpieczeń, gdyby symetrycznie wprowadzić np. zakaz cesji praw do niezapłaconych składek przez ubezpieczycieli na firmy windykacyjne? Ubezpieczyciele robią to, bo nie chcą zajmować się dochodzeniem roszczeń od klientów i powierzają to wyspecjalizowanym podmiotom. Tak samo klienci ubezpieczycieli powinni mieć prawo do scedowania swoich roszczeń – np. odszkodowania za rozbity samochód – na profesjonalny podmiot. Ograniczenie tego prawa zachęci ubezpieczycieli do stosowania strategii polegającej na odsyłaniu do sądów klientów niezadowolonych z wysokości otrzymanego odszkodowania. Wiadomo przecież, że tylko niewielki odsetek osób zdecyduje się na taki krok. Dane Ministerstwa Sprawiedliwości pokazują, ogromną liczbę sporów z ubezpieczycielami (według danych za lata 2015-2017 spraw dotyczących samego OC komunikacyjnego było około 180 tys.) co niestety powodowane jest zaniżaniem odszkodowań ze strony ubezpieczycieli. Czy lekarstwem na grzechy ubezpieczycieli ma być zakaz cesji? Czy powinno się jednak leczyć u podstaw, czyli przywołać ubezpieczycieli do porządku tak, aby wypłacali świadczenia zgodnie z porządkiem prawnym? Jestem zdecydowanie zwolennikiem tej drugiej drogi. W innym przypadku zakaz cesji byłby nagrodą dla ubezpieczycieli za zaniżanie odszkodowań. Tak zdecydowanie być nie powinno.

Pomoc będzie utrudniona?

To nie wszystko. OMRT wskazuje, że “proponowane brzmienie ustawy spowoduje także brak możliwości zabezpieczenia cesją umów leasingu w tym leasingu samochodów, dodatkowo uniemożliwi ono zabezpieczanie umów kredytowych (dotyczących nie tylko pojazdów, ale też np. nieruchomości) taką cesją, co wprost spowoduje w przyszłości podwyższenie kosztów kredytów dla ludności, ponieważ kredyt słabiej zabezpieczony musi być po prostu droższy”.

Radzie wtórują uczestnicy protestu, który został zorganizowany kilka dni temu pod Sejmem. W petycji [http://pim.pl/relacja-spod-sejmu-oraz-petycja-zakaz-cesji-wierzytelnosci/], którą wówczas przekazali, wskazują, że ustawa spowoduje m.in. likwidację rynku bezgotówkowego wypożyczania pojazdów zastępczych z OC sprawcy oraz prowadzenia usług bezgotówkowej pomocy drogowej w zakresie holowania uszkodzonego pojazdu z OC sprawcy wypadku.

Wspomniane organizacje domagają się więc m. in. wykreślenia zapisu dotyczącego “osób trzecich”. Aleksander Daszewski z biura Rzecznika Finansowego w rozmowie z PAP wskazuje również, że kontrowersyjny jest zapis wymagający ubezpieczeń.

– Kto będzie ubezpieczał kancelarie odszkodowawcze? No towarzystwa ubezpieczeniowe, czyli bezpośrednio zainteresowani zblokowaniem, na różne sposoby działalności kancelarii – przekonuje.

Krytykuje ponadto zapis redukujący stawki doradców. Jego zdaniem, paradoksalnie, doprowadzi on do powiększenia się stawek, figurujących obecnie na rynku. – Wpisany do projektu limit 20 proc. plus VAT to obecnie na ogół maksymalna stawka rynkowa – a jak przejdzie ustawa, wszyscy będą żądali maksymalnej stawki, skoro nie będzie można różnicować wynagrodzeń np. przy mniejszych i większych szkodach – wyjaśnia.

Komentarz eksperta dla Trans.INFO:
mec. Aleksander Daszewski, biuro Rzecznika Finansowego

Uczciwsza systemowo byłaby zasada, że wynagrodzenie adwokata, radcy prawnego, kancelarii prawnej czy odszkodowawczej nie jest pokrywane przez klienta, co powoduje pomniejszenie świadczenia, które powinien od początku otrzymać, lecz przez zakład ubezpieczeń, który się pomylił lub co gorsza zaniżył należne świadczenia. Obecnie klient dostaje np. 100 tys. zł minus np. 15 tys. zł wynagrodzenia dla prawników, czyli 85 tys. zł. Chodzi o to, żeby dostał tyle ile mu się należy czyli swoje 100 tys. zł w całości, a firma ubezpieczeniowa zapłaciła dodatkowo 15 tys. zł za to, że klient przez błędne działania zakładu ubezpieczeń był zmuszony do skorzystania z profesjonalnej pomocy prawnej, żeby uzyskać pełne, zgodne z prawem odszkodowanie. Byłaby by to rozwiązanie, które bardzo szybko poprawiłoby dzisiejszy stosunkowo słaby poziom likwidacji szkód.

Fot. Pixabay/jackmac34/public domain

Tagi