TransInfo

Niemieccy przewoźnicy protestują przeciwko dumpingowym cenom i nieuczciwej konkurencji. Doprowadzą do zawieszenia kabotażu?

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Po czerwcowej demonstracji, dziś w Berlinie odbywa się kolejny protest antykabotażowy niemieckich przewoźników i kierowców ciężarówek przeciwko niskim cenom frachtu, nieuczciwej konkurencji i dumpingowym płacom. Liczba uczestników wydaje się być większa niż w podczas pierwszej akcji w czerwcu. Tym razem jest tam również niemiecki eurodeputowany Ismail Ertug, który planuje odczytać list skierowany do ministra transportu Andreasa Scheuera w sprawie kabotażu.

Około stu małych i średnich niemieckich firm transportowych łączy siły w ramach inicjatywy “BLV pro – Spedition und Logistik”. Dziś po raz drugi demonstrują w Berlinie przeciwko dumpingowi cenowemu w transporcie krajowym i brakowi kontroli ze strony władz. Ulicami niemieckiej stolicy może przejechać dziś nawet 500 ciężarówek. Protest ma potrwać do godz. 18.

Grafika: BLV pro Initiative – Spedition und Logistik

Chociaż postulaty demonstrujących koncentrują się na zawieszeniu kabotażu w Niemczech, to jej organizatorzy twierdzą, nie czynią tego przeciwko kierowcom z Europy Środkowo-Wschodniej. Ich zdaniem chodzi ogólnie o uczciwe środowisko konkurencyjne dla wszystkich europejskich przewoźników. Według protestujących nikt nie powinien pracować w nieludzkich warunkach, a te coraz częściej pojawiają się w wyniku rosnącej presji cenowej, za którą odpowiadają również niemieccy przedsiębiorcy.

W dzisiejszej akcji bierze udział niemiecki eurodeputowany Ismail Ertug, który promował intensywnie część przepisów niekorzystnych dla branży transportowej z Europy Środkowo-Wschodniej zatwierdzonych ostatnio w Pakiecie Mobilności. W trakcie demonstracji ma on przeczytać swój list do ministra transportu Andreasa Scheuera, w którym porusza temat kluczowego postulatu protestujących. Chodzi mianowicie o 6-miesięczny zakaz kabotażu ze względu na negatywny wpływ COVID-19 na sektor transportowy.

Europoseł Ertug, apelując o zawieszenie kabotażu w Niemczech, powołuje się w liście na art. 10 rozporządzenia UE 1072/2009, w którym zakłócenie rynku definiuje się następująco:

„(…) wystąpienie specyficz­nych dla tego rynku problemów powodujących poważną i poten­cjalnie trwałą nadwyżkę podaży nad popytem, z którą wiąże się zagrożenie dla równowagi finansowej i dla przetrwania licznych przedsiębiorstw wykonujących przewozy drogowe rzeczy (…)”.

W obecnej sytuacji wszystkie wymagania zostały spełnione, aby zwrócić się do Komisji Europejskiej o tymczasowe zawieszenie kabotażu w Niemczech” – twierdzi Ertug.

Czas pokaże, jak zareaguje na dzisiejszą demonstrację Andreas Scheuer, niemiecki minister transportu i kierowany przez niego resort. Zawieszenie kabotażu mogłoby potencjalnie spowodować dodatkowe problemy dla niemieckiej logistyki, ponieważ w Niemczech brakuje wykwalifikowanych kierowców. Może to mieć również druzgocące konsekwencje dla krajowego przemysłu, który jest częściowo zależny od zagranicznej floty ciężarówek.

Przypomnijmy, że według najnowszych danych Federalnego Urzędu Transportu Towarowego (BAG), udział zagranicznych ciężarówek w ruchu po płatnych drogach w Niemczech stanowi ponad 40 proc. Nie oznacza to jednak, że wszystkie pojazdy zarejestrowane poza Niemcami realizują kabotaż – część z nich przejeżdża przez kraj naszych zachodnich sąsiadów tranzytem.

Fot. BLV pro Initiative – Spedition und Logistik/YouTube

Tagi