TransInfo

Belgom nie podoba się Pakiet Mobilności. Zorientowali się, że jego zapisy przyniosą straty również ich firmom

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Trzy belgijskie organizacje transportowe zleciły Belgijskiemu Instytutowi Transportu Drogowego i Logistyki (ITLB) badanie, które miało pokazać skutki wejścia w życie zapisów Pakietu Mobilności dotyczących nowych zasad kabotażu. Wnioski ITLB nie są zaskoczeniem dla polskich przewoźników, jednak belgijskich wprawiły w osłupienie. Choć Belgowie chcieli ograniczenia przewozów kabotażowych, teraz widzą w nich zagrożenie… dla siebie.

Belgia to kraj, w którym wskaźnik penetracji kabotażu (określającym udział zagranicznych przewoźników w transporcie krajowym konkretnego kraju) jest najwyższy w Europie (w 2016 r. wynosił 12,3 proc., a dla porównania w Niemczech w tym samym roku był o ok. połowę niższy – 6,5 proc.). Ponadto belgijscy przewoźnicy realizują często kabotaż w krajach sąsiednich w trasach powrotnych z “międzynarodówki”.

Aktualnie kabotaż jest ograniczony do trzech operacji w ciągu siedmiu dni. Parlament Europejski szykuje w ramach Pakietu Mobilności spore ograniczenia dla tego typu przewozów, o które zresztą postulowały przez lata kraje Starej Unii, w tym bardzo intensywnie Belgia.

Ograniczenie kabotażu to straty dla Belgów

Zgodnie z propozycjami Brukseli po każdej operacji kabotażowej miałby nastąpić 60-godzinny okres “zamrożenia”, czyli zakaz wykonywania jakichkolwiek transportów przez daną ciężarówkę.

Niedawno trzy belgijskie federacje transportowe TLV, UPTR i Febetra postanowiły ostatnio sprawdzić, jak takie przepisy mogą odbić się na krajowej branży przewozowej i zleciły Instytutowi Transportu Drogowego i Logistyki odpowiednie badanie – informuje portal transportowy transportmedia.be.

Jeśli wierzyć wnioskom ITLB, okres “zamrożenia” miałby “dramatyczne konsekwencje dla belgijskich przewoźników” – czytamy na portalu. Belgowie bowiem nie wykorzystują kabotażu, by przejmować istotne części zagranicznych rynków, lecz by poprawiać rentowność powrotów do kraju do zakończonych trasach międzynarodowych (należy zwrócić tu również uwagę, że koszty pracy w Belgii są najwyższe w Europie). Jedna czwarta belgijskich przewoźników, z którymi ITLB przeprowadził ankiety w sierpniu 2019 r., przyznała, że regularnie korzysta z tej formy kabotażu (głównie we Francji, Holandii i w Niemczech).

Jak wylicza instytut każdy dzień “zamrożenia” kosztowałby belgijskiego przewoźnika 679 euro (ok. 2,9 tys. złotych). ITLB szacuje, że w skali całej belgijskiej branży jednodniowy zakaz kosztowałby przewoźników rocznie prawie 24 mln euro (ok. 103 mln złotych), trzydniowy zakaz 72 mln euro (ok. 310 mln złotych), a pięciodniowy 120 mln euro (ok. 516 mln złotych) – czyli połowę zysków, jakie osiągnęli w 2017 r. wszyscy belgijscy przewoźnicy (według Truck & Business).

W związku z powyższym TLN, UPTR i Febetra planują apelować do polityków z Brukseli, by zmienili zasady dotyczące kabotażu zawarte w Pakiecie, przy jednoczesnym zachowaniu istoty tej reformy, której celem jest zapobiegnięcie całkowitej liberalizacji transportu międzynarodowego – czytamy na transportmedia.be.

Belgowie mają swój pomysł – okres zamrożenia miałby być automatycznie znoszony po dotarciu do kraju rejestracji pojazdu. Dzięki temu po wykonaniu kabotażu np. we wschodniej Francji lub zachodnich Niemczech pojazd mógłby wrócić na pusto do Belgii, gdzie mógłby podjąć kolejny ładunek.

Komentarz redakcji

Belgijskie związki zawodowe oraz organizacje branżowe od miesięcy głośno domagały się zmian, które pozwoliłyby im chronić swój rynek przed konkurencją ze strony przewoźników z innych krajów, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej. Obecna propozycja przepisów dotyczących m.in. kabotażu to w sporej części wynik belgijskiego i francuskiego lobbingu.

Teraz – rychło w czas – Belgowie zorientowali się, że przepisy, które tak uparcie forsowali, zaszkodzą im samym. Eureka! Prawdziwi z nich odkrywcy. Doszli do tego, o czym TLP czy polscy (i nie tylko) europosłowie mówią od wielu miesięcy.

Drodzy Belgowie, wystarczyło stworzyć chociaż pozory dyskusji i posłuchać głosu drugiej strony, zamiast trwać w ślepym uporze szkodliwych propozycji, które ostatecznie zaszkodzą wszystkim, Wam również.

Fot. flickr.com

Tagi