Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Port Authority of New York and New Jersey
Strajk w portach w Stanach coraz bardziej realny. Może rozlać się na cały świat
Strajk dokerów w portach Wschodniego i Zachodniego Wybrzeża jest coraz bardziej realny. Co więcej, przedstawiciele pracowników grożą armatorom utworzeniem globalnego sojuszu związkowców i strajkami na całym globie.
Wybuch strajku dokerów na Wschodnim Wybrzeżu jest coraz bardziej realny.
– ILA na pewno wyjdzie na ulicę 1 października, jeśli nie dostaniemy kontraktu na jaki zasługujemy – powiedział Harold Daggett, szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Marynarzy Przybrzeżnych (ILA) podczas dwudniowego spotkania członków organizacji. Dodał, iż organizacja ma pełne i jednogłośne poparcie delegatów dla strajku.
Dotychczasowa umowa pomiędzy reprezentującym stronę pracowniczą ILA i grupującym pracodawców Sojuszem Morskim Stanów Zjednoczonych (USMX) wygasa 30 września. Związkowcy od dłuższego czasu powtarzają, iż brak porozumienia do tego dnia doprowadzi do masowego strajku. Objęte nim zostanie ponad 40 portów Wschodniego Wybrzeża oraz Zatoki Meksykańskiej.
W dalszej części artykułu przeczytasz:
- jak operatorzy logistyczni próbują zabezpieczyć się przed konsekwencjami strajku
- jakie mogą być implikacje strajku dla sektora TSL i gospodarki
- o groźbie rozlania się strajku na cały świat
W czerwcu negocjacje pomiędzy oboma stronami załamały się z powodu zarzutów związkowców, jakoby APM Terminals z grupy Maersk korzystała z technologii automatyzacji w operacjach portowych niezgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. W należącym do duńskiej grupy logistycznej terminalu w Mobile w stanie Alabama miano rzekomo korzystać z zautomatyzowanych bram wjazdowych. ILA nazwała to próbą „cięcia miejsc pracy poprzez automatyzację”.
Oprócz walki z automatyzacją w portach, ILA walczy o wzrost wynagrodzeń dla pracowników w nagrodę za ich pracę podczas pandemii COVID-19, kiedy to utrzymano sprawne funkcjonowanie portów mimo trudnej sytuacji sanitarnej oraz nadzwyczajnej aktywności w transporcie morskim.
Przedstawiciele ILA mówią wprost, że armatorzy nie chcą się podzielić swoimi gigantycznymi zyskami wypracowanymi w czasach pandemii. Żądają podwyżek, dodatkowych świadczeń zdrowotnych a także zakazu zautomatyzowanych i pół-zautomatyzowanych usług w portach. Według agencji Reuters, dokerzy żądają 77 proc. wzrostu płac w ciągu kolejnego 6-letniego kontraktu.
Transfer na Zachód
Niektórzy operatorzy logistyczni zaczęli już przygotowywać się na groźbę strajku.
– Widzimy, że Zachodnie Wybrzeże są coraz bardziej oblegane, jak więcej klientów preferuje tę trasę do mniej pewnego Wschodniego Wybrzeża – twierdzi Helge Neumann-Lezius, global head FCL (ładunki pełnokontenerowe – przyp. red.) w Hellmann Worldwide Logistics, cytowana przez Shipping Watch.
Neumann-Lezius dodała, iż wpłynęło to na stawki do portów Zachodniego Wybrzeża. Jednocześnie zaś coraz trudniej wysyłać tam dobra jako, że rośnie zainteresowanie tymi portami.
Jak podkreśla przedstawiciel Hellmanna, szczególnie mniejsi klienci zaczynają się kierować na Zachodnie Wybrzeże.
Mia Ginter, dyrektor dywizji North American Ocean w C. H. Robinson, podkreśla, iż widoczne są dwa podejścia klientów – albo wyczekiwanie i założenie, że zareaguje się na strajk jak on nadejdzie, albo podejmowanie odpowiednich kroków wcześniej by być zabezpieczonym.
Ginter podkreśla, iż niektóre sektory mogą mocniej odczuć strajk niż inne. Najmocniej protest dokerów uderzyć może w sektor motoryzacyjny i farmaceutyczny, ponieważ są one bardziej wrażliwe na terminy dostaw.
Jednak trzeba podkreślić, iż przeniesienie się znacznej części ładunków do portów Zachodniego Wybrzeża doprowadzić może do znacznych zatorów w owych portach. Wówczas przy niefunkcjonujących portach na Wschodzie i długich kolejkach na Zachodzie może dojść do poważnego kryzysu dostaw do Stanów Zjednoczonych. Nie mówiąc o dalszej presji na ceny na całym świecie, jako że istotna część podaży utknie na redzie portów na Zachodnim Wybrzeżu. Dodatkowo nie zapominajmy, iż ostatnie kilka miesięcy i tak już przyniosły perturbacje w transporcie morskim niespotykane od czasu pandemii i blokady Kanału Sueskiego w 2021 r. Przyczyniła się do tego przede wszystkim konieczność pływania z Azji do Europy dookoła Afryki z powodu kryzysu na Morzu Czerwonym. Rosną również koszty armatorów, a dodatkowo kontenery dłużej wracają do Azji, przez co jest ich mniej na rynku.
Daleko idące konsekwencje
Konsekwencje nawet krótkiego strajku mogą być bolesne dla sektora logistycznego i dla całej gospodarki. Mia Ginter podkreśla, iż tygodniowy strajk dokerów może prowadzić do nawet miesięcznych opóźnień w dostawach.
– Żaden sektor nie będzie odporny na efekty tak dużego zakłócenia – twierdzi przedstawicielka C. H. Robinsona.
Logistycy liczą na to, iż negocjacje i groźba strajku zakończą się porozumieniem jak ostatnie podobne przypadki w Indiach i Kanadzie. Tam jednak zdecydowała interwencja strony rządowej. W lipcu Harold Daggett, szef związku ILA powiedział, iż nie chce żadnej ingerencji strony rządowej. W 2022 r. interwencja prezydenta Joe Bidena zapobiegła strajkowi na amerykańskiej kolei.
– Jeśli rząd nie zainterweniuje przed strajkiem, to na pewno zrobi to po jego wybuchu. Zamknięcie portów Wschodniego Wybrzeża i Zatoki będą miały niszczycielski wpływ na gospodarkę – tłumaczy Mia Ginter.
Globalny alians?
Jednak strajk na Wschodnim Wybrzeżu może się okazać dopiero początkiem problemów globalnej logistyki.
– Stworzę sojusz z każdym związkiem zawodowym na świecie – zadeklarował Harold Daggett na spotkaniu z delegatami ILA. Dodał, iż celem przewodnim takiego sojuszu będzie walka z automatyzacją.
– W dzisiejszym świecie mamy trzy duże firmy, które chcą wymusić na wszystkich automatyzację… jedynym sposobem, jak możemy z tym walczyć, to zawiązanie takiego aliansu – dodał.
Daggett otwarcie zagroził też wielkim operatorom, w tym Maerskowi. Powiedział, że jeśli duńska firma będzie chciała gdzieś otworzyć zautomatyzowany terminal, to taki sojusz momentalnie uderzy w działalność firmy na całym świecie.
– Zamkniemy ich na całym świecie i sprawimy, że zostaną wypchnięci z interesu… jeśli myślą, że będą instalować w pełni zautomatyzowane terminale i eliminować nasze miejsca pracy, które dokerzy mieli od 200 lat – powiedział Harold Daggett.