Fot. Pixabay/LeoFra

Kiedy przewoźnik nie odpowiada za szkodę powstałą wskutek rozboju?

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Zgodnie z Konwencją CMR przewoźnik drogowy jest odpowiedzialny za całkowite lub częściowe zaginięcie towaru lub za jego uszkodzenie, które nastąpi w czasie między przyjęciem towaru a jego wydaniem, jak również za opóźnienie dostawy. Przewoźnik jest jednakże zwolniony z tej odpowiedzialności, jeśli szkoda powstała wskutek okoliczności, których nie mógł uniknąć i których następstwom nie mógł zapobiec. Pytanie tylko, jak to rozumieć?

W dalszej części artykułu przeczytasz o przypadku, w którym z pozoru przewoźnik nie ponosił winy za szkodę, ale jednak sąd nie uznał jego racji.

 

 

Zgodnie z Konwencją CMR przewoźnik drogowy jest odpowiedzialny za całkowite lub częściowe zaginięcie towaru lub za jego uszkodzenie, które nastąpi w czasie między przyjęciem towaru a jego wydaniem, jak również za opóźnienie dostawy. Przewoźnik jest jednakże zwolniony z tej odpowiedzialności, jeśli szkoda powstała wskutek okoliczności, których nie mógł uniknąć i których następstwom nie mógł zapobiec. Pytanie tylko, jak to rozumieć?

Okoliczności, których przewoźnik nie mógł uniknąć i których następstwom nie mógł zapobiec to „cienka czerwona linia”. Dopóki jej nie przekroczy, odpowiada za powstałą szkodę. Po jej przekroczeniu, gdy sprawa jest na tyle finezyjna, że naprawdę tylko prorok mógłby przewidzieć szkodę, przewoźnik staje się wolny od odpowiedzialności. Innymi słowy, odszkodowanie z polisy OCP nie zostanie wypłacone.

Jak ustalić, czy przekroczył linię? Niestety, za każdym razem należy to indywidualnie rozstrzygnąć. Popatrzmy, jak to widzą sądy. Ciekawym przykładem jest orzeczenie duńskiego Maritime and Commercial Court w Kopenhadze, który w 2014 r. rozstrzygał sprawę Case H-14-13.

Kogo obciąża szkoda wskutek rozboju?

Otóż norweska firma sprzedała partię śledzia solonego. Bazą był Incoterms DDP. Towar miał trafić z Norwegii do Grecji. Sprzedawca, zgodnie z Incotermsem, zlecił transport norweskiemu przewoźnikowi (nr 1). Tenże norweski przewoźnik zlecił transport przewoźnikowi duńskiemu (nr 2), który z kolei część tego transportu zlecił innemu duńskiemu przewoźnikowi (nr 3).

Przewoźnik nr 3 wiedział, że wiezie solone ryby, jednak nie przekazano mu żadnych informacji czy wskazówek. W szczególności nie poinformowano go, że postoje muszą odbywać się na parkingach strzeżonych.

Podczas planowania transportu przewoźnik nr 3 zorientował się, że zestaw jest zbyt ciężki by poruszać się po Austrii, związku z czym zaaranżował transport kolejowy, aż do Trydentu w północnych Włoszech. Stamtąd zestaw miał się udać do portu w Bari. W miejscowości Foggia kierowca zatrzymał się na parkingu niestrzeżonym na obowiązkowy postój. Jak łatwo się domyślić, w czasie postoju doszło do napadu, wskutek którego ładunek został zrabowany.

Sprawa najpierw trafiła do sądu w Norwegii, który stwierdził, że przewoźnik nr 2 odpowiada za szkodę i zasądził odszkodowanie. W tej sytuacji, nr 2 pozwał swojego podwykonawcę, czyli nr 3 do sądu w Kopenhadze.

Nie przewidział, więc jest winny

Trzeci przewoźnik bronił się zawzięcie. Twierdził, że to wszystko wina jego zleceniodawcy, który zabukowała prom z południowych Włoch, choć przecież dobrze wiedział, że pojazd jedzie aż z Trydentu. Tym samym zmusiła  jego kierowcę do nocowania w południowych Włoszech, gdzie bezpiecznie nie jest. Dlaczego więc ma teraz za to odpowiadać?

Sąd jednak uznał, że przewoźnik nr 3 odpowiada za powstałą szkodę. Stwierdził, że każdy przewoźnik powinien dobrze wiedzieć, że południowe Włochy bezpieczne nie są, a śledzie ponoć są łakomym kąskiem dla rabusiów. A skoro tak, to przewoźnik powinien zatrzymać się na parkingu strzeżonym, nawet jeśli nie dostał takich wytycznych. W okolicy był taki parking i przewoźnik powinien tak zaplanować trasę, żeby na ten parking dojechać i basta.

Sąd uznał zatem, że przewoźnik przekroczyłby naszą „cienką czerwoną linię”, uwalniającą od odpowiedzialności dopiero wówczas, gdyby zatrzymał się na parkingu strzeżonym. Nieważne, że przewoźnik nr 3 nie otrzymał w tej materii żadnych instrukcji. Inaczej mówiąc, zdaniem sądu przewoźnik mógł przewidzieć, że parkując w niebezpiecznym rejonie dojdzie do szkody i mógł temu zapobiec.

Oczywiście to orzeczenie Maritime and Commercial Court w Kopenhadze nie jest wiążące dla sądów w innych krajach.

Fot. Pixabay/LeoFra

Tagi