Fot. Port of Felixstowe

Znowu brak kierowców odbija się czkawką. Przez to brytyjskie porty będą karały za zwłokę

Niedobór kierowców, tworzenie przez firmy zapasów w następstwie Brexitu, a także rosnący popyt ze strony brytyjskich konsumentów sprawiły, iż porty na Wyspach są zatłoczone. Aby zmotywować firmy do szybkiego przejęcia swoich ładunków, wielu operatorów logistycznych skróciło czas, jaki kontenery mogą stać w porcie. Niektórzy podnieśli też opłaty za składowanie ładunków.

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Te dodatkowe koszty to opłaty za składowanie importowanych towarów oraz opłaty z tytułu demurrage i detention (tzw. D&D – czyli opłat naliczanych za opóźnienie w odbiorze towaru od armatora oraz w zwrocie kontenera). Już ubiegłym tygodniu duński operator logistyczny Maersk ogłosił 20 proc. wzrost opłat za składowanie kontenerów z importu przez okres od 8 do 14 dni w portach brytyjskich (z wyłączeniem Irlandii Północnej). Dodatkowo, wprowadzono 12,5-procentowy wzrost opłaty za składowanie kontenerów powyżej 15 dni.

Co więcej, portal logistyczny theloadstar.com opublikował ostatnio raport z którego wynika, iż armatorzy zmniejszają liczbę dni przez które kontenery mogą być przechowywane za darmo, zanim naliczane zaczną być opłaty postojowe. Przykładowo, znany armator Evergreen zmniejszył liczbę darmowych dni z 7 do 5 w porcie w Southampton. Co więcej, zrobił to z dnia na dzień bez wcześniejszego ogłoszenia swoich zamiarów.

Lars Jensen, ekspert od frachtu morskiego twierdzi, że z punktu widzenia armatorów i operatorów terminali ten wzrost opłat za składowanie jak najbardziej „ma sens”. Jensen napisał na swoim profilu na portalu LinkedIn, że „opóźnienia pogarszają zatory w portach i usuwają sprzęt (kontenery – przyp. red.) z rynku, co z kolei, sprawia, iż coraz trudniej jest przywrócić łańcuchy dostaw do normalności”. Opłaty te więc są traktowane jako środek do zmotywowania spedytorów i importerów by szybciej odbierali swoje zamówienia.

Sytuacja się pogarsza

Przedstawiciel brytyjskiej organizacji frachtu międzynarodowego BIFA ujawnił w rozmowie w Trans.INFO, iż czas jaki kontenery spędzają w porcie zanim zostaną odebrane wydłużył się dwukrotnie w ostatnich dwóch tygodniach.

„Widzimy, że czas składowania dla kontenerów z importu w niektórych brytyjskich portach wydłużył się z 5 do dni do ponad 9 dni w ciągu ostatnich dwóch tygodni, ale członkowie BIFA przyjmują, iż jest to nieodłączna część frachtu morskiego w dzisiejszych czasach” – powiedział przedstawiciel biura prasowego BIFA, który chciał pozostać anonimowy. Dodał, iż zatory te wynikają z faktu, iż centra dystrybucyjne w głębi Wielkiej Brytanii są przepełnione i nie są w stanie przyjąć więcej towarów.

Nasz rozmówca dodał, iż przez rosnącą górę składowanych kontenerów porty stają się coraz mniej wydajne. Zaznaczył, iż niektóre porty wysłały pisma do swoich klientów oraz do armatorów, w których stwierdziły, iż okres składowania kontenerów jest nie do zaakceptowania i domagały się odbioru w najszybszym możliwym terminie. Niektóre porty już zbliżają się do 80 proc. wykorzystania powierzchni przeznaczonej na składowanie, a jest to granica po przekroczeniu której stają się mniej wydajne.

Przedstawiciel BIFA dodał również, iż spedytorzy sprytnie wynajmują puste kontenery, do których przeładowują importowane dobra po to by móc zwolnić kontener, który przypłynął i tym samym uniknąć płacenia opłaty za przechowanie. Nowy kontener może zaś poczekać aż zwolni się miejsce w centrum dystrybucyjnym.

Winny brak kierowców i Brexit

Winą za obecny stan rzeczy w portach, rzecznik BIFA obarcza brak kierowców na Wyspach, gromadzenie przez importerów zapasów w następstwie Brexitu oraz zwiększoną konsumpcję Brytyjczyków, którzy po wyjściu z UE, spędzają mniej czasu za granicą a więcej w kraju.

Co więcej, niedobór kierowców sprawia, iż zamówienia na transport ładunków z portów muszą być robione ze znacznym wyprzedzeniem. Przykładowo, importerzy „bukują” już ciężarówki na odbiór cargo, które nawet nie dopłynęło jeszcze z Azji do Kanału Sueskiego (!).

Przedstawiciel organizacji dodał, iż szczyt sezonu będzie „bardzo ciężki” i poleca armatorom spróbować zminimalizować dalsze zatory przez np. rozłożenie ładunków między różne porty, jak np. Felixstowe, Liverpool, Southampton czy Gateway w Londynie.

O dziwo nie wszystkie porty borykają się z tymi problemami. Zapytaliśmy Związek Brytyjskich Portów (ABP), który zrzesza 21 portów w całej Wielkiej Brytanii (m.in. Southamption i Hull), o obecną sytuację i okazało się, że radzą sobie z nią.

„ABP zdaje sobie sprawę z wyzwań przed jakimi stoją niektóre brytyjskie porty, jednak nasze znaczne inwestycje w infrastrukturę, czynnik ludzki, sprzęt i technologię sprawiają, iż jesteśmy przygotowani na radzenie sobie z tymi wyzwaniami. Nasze zespoły we wszystkich portach współpracują z klientami i innymi partnerami z łańcuchów dostaw i mogę potwierdzić, iż wszystkie 21 portów zrzeszonych w ABP operuje obecnie bez żadnych opóźnień i zakłóceń” – głosi odpowiedź z biura prasowego.

 

Tagi